Dla 50-latków pracy na razie brakuje. Pracodawców trzeba dopiero przekonać, że opłaca się ich zatrudniać Oficjalnie o jakiejkolwiek dyskryminacji nie ma mowy. – Nie widzę żadnego braku zainteresowania starszymi pracownikami, po pięćdziesiątce. Pracodawcy szukają ludzi chętnych do pracy, niezależnie od wieku. Moim klientom zależy głównie na tym, by rzetelnie pracowali i zechcieli na dłużej związać się z tym, kto ich zatrudnia – mówi Aleksandra Tomczak z agencji pośrednictwa pracy Max Personel, deklarując, że sama nie zauważa niczego, co mogłoby świadczyć o tym, że osoby po pięćdziesiątce gorzej dają sobie radę. – Ale może pracodawcy uważają, że w młodych jest większy potencjał – dodaje jednak.- Znam wiele osób po pięćdziesiątce, które z bardzo dużym powodzeniem sprzedają swe umiejętności zawodowe – stwierdza dyr. Sebastian Bartosik z firmy doradztwa personalnego Naj International. – Tak się jednak składa, że na zamieszczane przez nas oferty odpowiadają z reguły ludzie młodsi. W naszej firmie nie pracuje zaś żadna osoba, której dotyczyłaby granica 50. roku życia – podkreśla dyr. Bartosik. Metryka jak gilotyna Konia z rzędem temu, kto w ogłoszeniach „dam pracę” znajdzie dopisek „do 50. roku życia”. I tak to właśnie jest z barierą 50 lat – problem teoretycznie nie istnieje, ale w praktyce daje się boleśnie we znaki. Człowiek po pięćdziesiątce ma bowiem ogromne problemy ze znalezieniem zatrudnienia, nawet w największych miastach, gdzie podobno nie pracują tylko ci, którzy nie chcą. W Polsce w grupie wiekowej od 25. do 50. roku życia wskaźnik zatrudnienia wynosi prawie 75%. W grupie powyżej 50 lat – tylko 28%. Dlatego ponad pół miliona ludzi po pięćdziesiątce szuka pracy. Często bezskutecznie. Połowa bezrobotnych po pięćdziesiątce jest bez pracy od ponad pięciu lat. I jedynie minimalna część spośród tych, którzy nie pracują po pięćdziesiątce, to młodzi emeryci, korzystający z rozwiniętych ponad wszelką miarę przywilejów (górnicy, wojsko, policja oraz dziesiątki innych branż, mających często nieuzasadnione uprawnienia do przechodzenia na wcześniejsze emerytury). Oni akurat zajęcie mają. Polska to bowiem kraj najmłodszych na świecie, dziarskich emerytów, którzy bronią jak lew praw do wcześniejszych świadczeń. Nie z powodu swego steranego zdrowia, ale dlatego, że natychmiast po przejściu na wcześniejszą emeryturę biorą się do roboty. Pracownika na emeryturze, który nie ma większych oczekiwań płacowych, bo co miesiąc dostaje stałą kasę od państwa i nie trzeba za niego płacić składki, zatrudni chętnie każdy pracodawca. Pracownika po pięćdziesiątce nieemeryta – żaden. Starszy, czyli gorszy Nie oszukujmy się, pracodawcy mają niestety masę powodów, by nie zatrudniać ludzi po pięćdziesiątce. Człowiek starszy szybciej się męczy i gorzej znosi konieczność długotrwałej pracy na najwyższych obrotach. Brakuje mu dynamiki i energii, częściej choruje, trudniej przyswaja nową wiedzę, jest mniej wydajny. W Polsce co trzeci 50-latek musi się stale leczyć na rozmaite choroby, co oznacza, że nieuniknione jest korzystanie ze zwolnień lekarskich. Obecność starszych pracowników rodzi napięcia w zespołach kierowanych przez młodych szefów. Często mają oni problemy psychologiczne z wydawaniem poleceń osobom znacznie od nich starszym, mającym nieporównanie większe doświadczenie życiowe i zawodowe. Ludzie chętniej kontaktują się z równolatkami. Dlatego młodzi kierownicy wolą nie mieć u siebie wyraźnie starszych podwładnych. Właśnie ci starsi mają czasem przy szukaniu pracy kłopoty z powodu zbyt wysokich kwalifikacji do określonego zajęcia. Starsi pracownicy są generalnie wygodniejsi od młodych (choć nigdy tego nie powiedzą). Praktyczni Niemcy obliczyli, że potrzebują temperatury w pomieszczeniach o 1-1,5 stopnia wyższej. A to kosztuje. Bardziej sobie cenią długie urlopy, mniejsza jest u nich gotowość na pracę w trudnych warunkach. Inne jest ich podejście życiowe – są instynktownie nastawieni na przetrwanie, a nie na „szarpanie roboty” i walkę o jak najlepszy efekt. Ich podstawową motywację stanowi lęk przed utratą pracy i pragnienie świętego spokoju – a nie dążenie do awansu i chęć pognębienia konkurencji. Wyższe są z reguły ich oczekiwania płacowe. Owszem, można im płacić nawet mniej niż młodym, ale trudniej uzyskać od nich efektywną pracę za psie pieniądze, bo są już zbyt znużeni. Starsi są często gorzej wyszkoleni – umiejętności powszechne wśród młodych (wszechstronna obsługa komputera, języki) są u nich znacznie rzadsze. Trudniej reagują na zmiany w środowisku pracy, są mniej elastyczni.
Tagi:
Andrzej Dryszel









