Szum wokół Puszczy Białowieskiej, czyli o czym milczą media

Szum wokół Puszczy Białowieskiej, czyli o czym milczą media

Spór toczy się nie tyle o stan puszczy, ile o władztwo nad nią, także polityczne PRZEGLĄD w ostatnich numerach poświęcił Puszczy Białowieskiej dwa materiały i wzmiankę. W felietonie „Nowa Polska nie jest w niebie” (nr 26) Roman Kurkiewicz użył określenia „demolka w Puszczy Białowieskiej”. We wcześniejszym tekście „Puszczaj się, puszczo!” (nr 23) napisał tendencyjnie: „Nie jest konieczne rżnięcie głupa, że rżnięcie puszczy jest niezbędne albo choćby tylko racjonalne”. Nie widać tu odideologizowanego spojrzenia na puszczę i to, co wokół niej od lat się wyprawia. Co prawda, poprzez wskazanie winnego całej sprawy zachowano pozory obiektywności: „leśnicy (za poduszczeniem i zgodnie z decyzjami ministra Jana Szyszki) grodzą całe fragmenty puszczy, zakazując do niej wstępu pod pozorem dbania o bezpieczeństwo spacerujących. W rzeczywistości jednak chodzi o to, żeby nie było świadków bezprecedensowych wycinek…”, jednak te pozory kasuje zwrot: „żeby nie było świadków”. Dla nas, leśników już nie w pierwszym pokoleniu, te słowa to nie tylko obraza, ale wręcz świadectwo lekceważenia prawdy i faktów. Lekceważenia naszego zawodu i powołania. Ciosy zadawane puszczy Jeżeli już chce się sprawę upolityczniać, to trzeba stwierdzić, że sytuacja w Puszczy Białowieskiej jest efektem decyzji poprzednich koalicji rządzących, teraz odgrywających rolę jej obrońców. Ustępowanie miękkim i z pozoru błahym „ekologicznym” sugestiom od 1996 r. doprowadziło do coraz większego wiązania leśnikom rąk w realizacji ustawowych zadań. Motywowano to zawsze koniecznością zwiększania ochrony puszczy. Od 2008 r. eskalacja ograniczeń zaczęła przybierać postać niegroźnej fali, która w roku 2012 zamieniła się w tsunami. Tymczasem w mediach nie ma ani słowa o politycznym przyzwoleniu na zmianę warunków przyrodniczych na tak olbrzymiej powierzchni (dziś to 7,2 tys. ha – 72 km kw., czyli 14,7% powierzchni lasów poza Białowieskim Parkiem Narodowym). Nie nagłaśnia się informacji, że prace ochronne mają być wykonywane poza obszarem parku i rezerwatami przyrody. Pomija się informacje o tym, że po trzech-czterech latach suche świerki łamią się bezgłośnie. Bagatelizuje się zagrożenie pożarowe. Lekceważy się nakazowy zapis w Ustawie o lasach o obowiązku wprowadzenia przez nadleśniczego zakazu wstępu do lasu w sytuacji zagrożenia pożarowego i w związku z wystąpieniem zniszczenia albo znacznego uszkodzenia drzewostanów lub degradacji runa leśnego. Pomijanie informacji o stopniowym udostępnianiu kolejnych fragmentów szlaków turystycznych i całych leśnych kwartałów jest klasyką manipulacji. Ten brak rzetelności części dziennikarzy budzi naszą odrazę. Rodzinnie z Puszczą Białowieską jesteśmy związani od co najmniej XIX w. W ciągu ostatnich 45 lat byliśmy naocznymi świadkami zmian w leśnictwie i kolejnych gradacji kornika drukarza, które udawało się leśnikom szybko opanowywać. Od zakończenia wojny to leśnicy zwiększyli powierzchnię mieszanych lasów liściastych. W tym samym czasie na powierzchniach badawczych w Białowieskim Parku Narodowym udokumentowano ubożenie zestawu gatunków drzew na rzecz tylko jednego gatunku – grabu. Zarządzanie lasem takim jak puszcza, która w przeszłości była bardzo mocno zniekształcona przez człowieka, jest bardzo skomplikowanym i odpowiedzialnym zadaniem. Leśnicy mieli w tym olbrzymią pomoc ze strony naukowców. Dzięki temu po II wojnie światowej wypracowano bardzo nowoczesne metody uprawy i ochrony lasu bez konieczności stosowania obciążającej środowisko technologii. Obecny kataklizm zapoczątkowała administracyjna decyzja Generalnego Dyrektora Ochrony Środowiska w 2008 r. Sytuacja pogorszyła się w roku 2011, gdy huragan powalił w puszczy ponad 6 tys. świerków. Większości z nich nie pozwolono leśnikom uprzątnąć. Zakaz usuwania drzew zaatakowanych przez kornika drukarza dał początek masowemu rozmnożeniu się korników, czyli gradacji. I choć sytuacja ta stworzyła olbrzymie pole badawcze i eksperymentalne, nie wykorzystano jej i nadal nie wykorzystuje się w pełni. Można było wówczas wyznaczyć powierzchnie porównawcze regeneracji lasu metodami naturalnymi i półnaturalnymi oraz kontrolowanymi przez leśników. Kolejny cios administracja państwowa puszczy zadała w 2012 r. Prace leśne, w tym pozyskanie drewna, będącego efektem prowadzenia zabiegów hodowlanych i ochronnych, stopniowo poprawiały stan lasów i pozwalały na obejmowanie kolejnych fragmentów puszczy ochroną rezerwatową. Radość aktywistów z arbitralnego zmniejszenia od tego roku o 60% rozmiaru zadań gospodarczych była przedwczesna. W efekcie bowiem doprowadziło to do zamierania puszczy. Ile parku narodowego? W dzisiejszej „dyskusji” akcentowany jest też spór o to, czy puszcza poza obszarem

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 2017, 30/2017

Kategorie: Polemika