Szumią jodły – misja płacze

Szumią jodły – misja płacze

Jak w czasie konkursu moniuszkowskiego składano hołd twórcy „Halki”, czyli… Czy wiecie, że w ostatniej chwili odwołano bezpośrednią transmisję z przesłuchań konkursowych? – tą rewelacją pochwaliła się dziennikarzom muzycznym koleżanka z Polskiego, jakkolwiek by było, misyjnego Radia. I to z radiowej Dwójki, która jako jedyna żywo interesuje się kulturą wyższą i propaguje klasykę. – Niewiarygodne? Dwójka odwołała? – udawaliśmy zdziwienie. – Tak, rano przyszła pewna pani i kazała nadać coś innego, chociaż niczego wcześniej nie przygotowano. Musieliśmy na gwałt wyciągać jakieś taśmy, płyty, układać komentarz. Moniuszko znów przegrał. Dzień później radio publiczne i telewizja publiczna – ta druga nawet na dwóch kanałach jednocześnie – TVP 1 i TVP Polonia – transmitowały z Berlina na żywo finał Konkursu Piosenki Eurowizji, w którym nie wystąpił żaden Polak, gdy tymczasem w Międzynarodowym Konkursie Wokalnym im. Moniuszki w Warszawie, zakończonym dzień wcześniej, dwie główne nagrody, grand prix i pierwszą nagrodę w kategorii głosów żeńskich, zdobyły Polki. Ale o tym nie wspomniano ani słowem. Czy komuś mówią coś nazwiska Kruszczyńska i Kubas? Nic? Poczekajmy rok, dwa, a dowiemy się, jaką sensację budzą te artystki w świecie. O zwyciężczyni berlińskiej Eurowizji 2010 nikt już wtedy pewnie nie będzie pamiętać, ale sława konkursu Moniuszki będzie nadal rosła. Gwiazdy bez kamer Zaczęło się jak zwykle rok wcześniej alarmistycznymi apelami Marii Fołtyn, że nikt z ważnych ludzi nie interesuje się konkursem moniuszkowskim w roku 2010, żadnych pieniędzy nie obiecuje, kandydatów nie przenocuje, a jurorów nie nakarmi. Ale to było tylko preludium, takie przygotowanie artyleryjskie, którym pani Maria z reguły rozpoczyna właściwe natarcie na tzw. czynniki. Władze panicznie boją się niewyparzonego języka diwy i gdy jej postać pojawia się w ich gabinetach, szybko słabną i poddają się. Tak było i tym razem. Pieniądze się znalazły, konkurs przygotowano ze wszystkimi szykanami, patronat honorowy objęli prezydent Rzeczypospolitej Lech Kaczyński i jego małżonka Maria, jurorów sprowadzono z całego świata, w tym z USA i z Chin, a do kierowania galą finałową zaproszono nawet gwiazdy „misyjnej” TVP, Iwonę Schymallę i Grzegorza Miśtala, tyle że bez kamer. Wcześniej właśnie o te kamery pytano na rozpoczynającej wydarzenie konferencji prasowej. – Czy ktoś z państwa zna nazwisko obecnego prezesa TVP? – zapytał w rewanżu gospodarz konkursu, dyrektor naczelny Teatru Wielkiego-Opery Narodowej, Waldemar Dąbrowski. – Nikt nie jest w stanie podać tego nazwiska, tak jak nikt nie potrafi wyjaśnić, na czym polega dziś misja telewizji publicznej – ciągnął Dąbrowski. – Myślę, że po wyborach trzeba będzie na poważnie zająć się mediami publicznymi i promocją polskiej kultury. Na szczęście najlepszą promocją Międzynarodowych Konkursów Wokalnych im. Stanisława Moniuszki jest nie telewizja, lecz sam konkurs. Na plakacie zapowiadającym to 10-dniowe wydarzenie wypisano jedynie kilka nazwisk laureatów poprzednich edycji: Kurzak, Walewska, Kwiecień, Chodowicz, Bronikowski. Dziś biegają za nimi agenci La Scali i Metropolitan Opera, ale wszystko zaczęło się tu, w Warszawie. Ten fakt nadał wielki rozpęd tegorocznemu konkursowi mimo niesprzyjających warunków pogodowych i politycznych, mimo kryzysu, klęski powodzi i rozedrgania społecznego po katastrofie w Smoleńsku oraz nakręcanej przez media kampanii wyborczej. Po prostu sam konkurs wyrobił już sobie na tyle silną pozycję, że organizatorzy zostali wprost zasypani zgłoszeniami. Co zrobić z 250 kandydatami z 24 krajów, którzy zapragnęli wziąć udział w tej wielkiej imprezie? Trzeba było co najmniej połowę odsiać, aby potem móc zorganizować eliminacje i zakończyć je w dającym się przewidzieć terminie. Selekcjonerami zostało dwoje znakomitych śpiewaków i pedagogów – Krystyna Szostek-Radkowa, która zajęła się wyłapywaniem ładnych nagrań kobiet, i prof. Kazimierz Pustelak – specjalista od głosów męskich. A potem okazało się, że i tej połowy kandydatów, która została po „czystce”, jurorzy nie są w stanie przesłuchać. Gry i zabawy A wszystko wydawało się takie proste. Wystarczyło z grona młodych (urodzonych po 1975 r.) śpiewaków wybrać kilkoro najlepszych i wręczyć im nagrody, z których najwyższa opiewała na 15 tys. euro. Oczywiście dla śpiewaka najważniejszy jest głos, ale liczą się też dodatkowe talenty i zalety. – Telefonował do mnie pełnomocnik jednej z młodych artystek – poinformował na konferencji

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 2010, 24/2010

Kategorie: Kultura