W wirydarzu kościoła Franciszkanów w Krakowie znajduje się tablica ufundowana w 1966 r., na 25-lecie egzekucji profesorów lwowskich. Wśród wymienionych na niej ofiar brakuje Tadeusza Boya-Żeleńskiego. Nie sposób traktować tego jako przeoczenia. Jest to raczej dowód pamięci – tyle że nienawistnej. Nie wiemy, kto ustalał i zatwierdzał tekst, ale nie był to raczej brat furtian, tylko ktoś na znacznie wyższym zakonnym szczeblu.
Tak się składa, że w tym samym 1966 r. wystosowano słynne przesłanie biskupów polskich do niemieckich ze słowami „przebaczamy…”. Widać, że byłym okupantom przebaczyć jednak można, ale „naszym okupantom” wybaczyć się nie da.
W opracowanej na KUL książce „Dzieje chrześcijaństwa polskiego” publicystyce Boya poświęcono prawie całą stronę oburzonych komentarzy, by wreszcie dojść do tego, że autor to „głośny i błyskotliwy, ale powierzchowny intelektualista”.
Odpowiedz na treść artykułu lub innych komentarzy