Taczka dla proboszcza

Taczka dla proboszcza

Wprowadzał się jeden dzień, a wyprowadzał tydzień – mówią parafianie. – Czterema starami wywoził rzeczy Ewa uzgodniła z proboszczem, że chrzest odbędzie się na sumie. Zapłaciła 100 zł. Kiedy w niedzielę przyszła z synkiem do kościoła, ksiądz nie pozwolił jej stanąć przed ołtarzem. Kazał siedzieć w zakrystii. Stwierdził, że dziecko będzie tylko przeszkadzało i ochrzci je dopiero po mszy. Po skończonym nabożeństwie nie śpieszył się jednak, by udzielić sakramentu i zaczął zbierać pieniądze na organy. Chłopczyka ochrzcił dopiero wikary. – Pewnie dlatego proboszcz tak mnie potraktował, bo jestem panną, a nie mężatką – mówi z zażenowaniem młodziutka Ewa. 100 zł za miesiąc ciąży Zaraz po tej historii ludzie zaczęli sobie przypominać inne poczynania proboszcza. Mimo próśb lekarki nie chciał ochrzcić chorego, prawie umierającego dziecka. – Dla niedobitków sakramentu nie mam – miał powiedzieć. – W życiu nie spotkałam takiego księdza – kobieta obrusza się na samo wspomnienie tego, co przeszła. – Moja mama go prosiła, a on nie! Nikomu nie dał się ubłagać! Chrzest syna Ewy przepełnił kielich goryczy mieszkańców Koniemłotów i kilkunastu okolicznych wsi. – Od tego zaczęła się rewolucja w naszej parafii – nie kryje emocji sołtys Koniemło-tów, Robert Widanka. – Wszyscy mieli już dosyć rządów proboszcza. Dla niego liczyły się tylko pieniądze. Jakie? Padają kwoty: 800 zł za ślub, a jeśli panna młoda była przy nadziei, dodatkowo płaciła 100 zł za każdy miesiąc ciąży. Od panny, która przyjechała z Kanady, proboszcz zażądał 900 zł. – Ksiądz myśli, że w Kanadzie to dolary na ulicy leżą – oburzyła się narzeczona i ślub wzięła w Staszowie – za 300 zł. Pogrzeb kosztował tyle samo co ślub, dodatkowo za przechowywanie ciała zmarłego w przykościelnej kaplicy trzeba było płacić 50 zł za dobę. Zdarzyła się też opłata za pogrzeb wysokości 1850 zł. Nawet za samo pozwolenie na pogrzeb parafianina na innym cmentarzu zażyczył sobie 350 zł, gdy tymczasem ksiądz ze Stopnicy wziął za cały pochówek 300 zł. Pasterz i stado baranów Kiedy proboszcz przybył do parafii cztery lata temu, nic nie wskazywało, że dojdzie do jakiegokolwiek konfliktu. Zaczął współpracować z Radą Parafialną, którą tworzyli sołtysi z 16 wsi. Na jednym ze spotkań rozdał im do rozprowadzenia wśród mieszkańców cegiełki z okazji 350-lecia konsekracji kościoła. Sołtysi sprzedawali cegiełki, pieniądze przynosili do kościoła. Kiedy jednak pytali księdza, jaka jest już kwota, ciągle czymś ich zbywał, aż w końcu przestał spotykać się z sołtysami. – Niepotrzebna mi żadna Rada – stwierdził krótko. – Pieniądze sam potrafię liczyć. Ludziom bardzo się to nie spodobało. Inni proboszczowie cenili ich zdanie, radzili się, wspólnie ustalali inwestycje w parafii. – Poprzedni ksiądz odremontował dwa ołtarze, tego prosiliśmy, by odnowił jeden, ale nie chciał – opowiada sołtys Koniemłot. – Gdyby tylko zaczął, zaraz byśmy mu pomogli. Nic nie robił ani w kościele, ani wokół. Położył jedynie kostkę, którą kupił jeszcze poprzedni proboszcz. To nie są biedni parafianie. Wcześniej pracowali w kopalni siarki “Grzybów”, po jej upadku zajęli się uprawami pod folią. Sadzą pomidory, ogórki i sprzedają na Śląsku. Sporo ludzi pracuje jeszcze w elektrowni “Połaniec”, gdzie zarobki nie należą do małych. Mieszkańcy mają sporo pomysłów, energii, chcieliby działać. – Kazania, nie powiem, głosił piękne, ale co z tego, skoro w życiu postępował inaczej – kręci głową Czesław Karaś. – Nie liczył się z nami, traktował jak stado baranów. Kiedyś kilku parafian udało się na plebanię w sprawie wikarego. Proboszcz nie pozwolił mu korzystać z drugiego garażu, tylko kazał stawiać samochód w starej szopie. Młody ksiądz miał też utrudniony dostęp do kuchni. – Proboszcz tak się na nas zdenerwował, że aż pięścią walił w stół – wspomina Czesław Karaś. Lista poniżenia Ludzie nie mogli uwierzyć własnym oczom, gdy przed kościołem zaczęły pojawiać się listy z ich nazwiskami i kwotami, jakie dali podczas kolędy. Obok zaznaczone było, kto dodatkowo wpłacił 50 zł na organy. – Co to za listy? – oburzali się mieszkańcy. – Przecież

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 14/2001, 2001

Kategorie: Kraj