Tag "Chile"

Powrót na stronę główną
Świat

Lewica złożona do trumny

Po wyborach w Ameryce Łacińskiej przestał obowiązywać porządek międzynarodowy

Ostatni etap tego procesu miał miejsce dwa tygodnie temu, kiedy w pierwszej turze chilijskich wyborów prezydenckich triumfowali komunistka Jeannette Jara oraz skrajnie prawicowy radykał José Antonio Kast. Różnica głosów między nimi była niewielka, Jara zdobyła niecałe 27%, Kast – 24%. W chilijskim systemie, gdzie urzędujący prezydent nie może się ubiegać o natychmiastową reelekcję, takie wyniki są dość typowe. Druga runda z reguły rozstrzygana była na korzyść tego kandydata, który ostatecznie wydał się bardziej przekonujący szerokiemu jak na Amerykę Łacińską centrum i zamożnej klasie średniej. Oznaczało to, że prezydentem zostawał albo ktoś z demokratycznej koalicji Concertación, zrzeszającej wszystkich od socjaldemokracji po chadecję, albo konserwatysta wywodzący się ze środowiska prawicowego, niemniej jednak dystansującego się od dziedzictwa brutalnej dyktatury Augusta Pinocheta.

W tym roku po raz pierwszy w historii głową państwa w Chile zostanie ktoś, kto nie reprezentuje żadnego z tych bloków, a przede wszystkim żadnej z tych wartości. Gdy ten numer „Przeglądu” trafi do rąk czytelników, wybory będą już rozstrzygnięte, aczkolwiek kto konkretnie z tej dwójki zostanie prezydentem, jest do pewnego stopnia wtórne. Ważniejszy jest trend, pokazujący proweniencję ideologiczną kandydatów.

Chile – barometr nastrojów

Kast nie jest bowiem ucywilizowanym konserwatystą, to postpinochetowski radykał, rehabilitujący dyktaturę na każdym kroku. Kiedy w 2018 r., mieszkając w Santiago de Chile, umawiałem się z nim na wywiad, był politykiem z marginesu, popieranym zaledwie przez 8% wyborców, lecz od tego czasu – podobnie jak wielu innych skrajnie prawicowych polityków – przebił się do głównego nurtu. Nie dlatego, że – jak działo się to dawniej – spiłował pazury i ograniczył radykalność przekazu. Wręcz przeciwnie, to polityka i społeczeństwo przesunęły się w jego kierunku, bo Kast stoi dokładnie tam, gdzie stał zawsze.

Wtedy, wiosną 2018 r., opowiadał mi w swoim skromnym biurze o obawach wobec przyszłości narodu. Zapytany, dlaczego w referendum trzy dekady wcześniej głosował za utrzymaniem się Pinocheta przy władzy, a więc przeciwko demokratycznym wyborom, pokrętnie tłumaczył, że „obawiał się marksistów niszczących chilijskie uniwersytety i rodziny”. Marzyła mu się całkowita delegalizacja rozwodów i pełen zakaz aborcji, chciał – i nadal chce – przewodniej roli religii i Kościoła w życiu społecznym Chilijczyków. W kolejnych wyborach, w 2021 r., pierwszą turę już nawet wygrał, choć ostatecznie musiał uznać dość znaczące zwycięstwo późniejszego prezydenta, Gabriela Borica. Przez kolejne cztery lata atakował rząd i młodego prezydenta, który w kampanii był jeszcze pełnym nadziei rewolucjonistą, ale już po zwycięstwie, a przed zaprzysiężeniem, zaczął porzucać bardziej radykalne postulaty. Wtedy świat patrzył na Chile z ogromną nadzieją, bo było autentycznym laboratorium przyszłości.

Sam tej frazy nie lubię i staram się jej nie używać, bo jest dla Ameryki Łacińskiej dość krzywdząca. Sugeruje, że mieszkańcy tego regionu mogą sobie niemal bezkosztowo eksperymentować na żywym organizmie, jakim są ich demokracje, a reszta świata będzie po prostu się przypatrywać i ewentualnie naśladować co ciekawsze rozwiązania.

Na początku obecnej dekady jednak w Chile działo się dokładnie to. Masowe protesty społeczne obaliły rząd Sebastiána Piñery, wymusiły próbę zmiany konstytucji, przyniosły projekt najbardziej progresywnej ustawy zasadniczej w dziejach ludzkości, a z Borica zrobiły latynoską wersję platońskiego „filozofa na tronie”.

Pięć lat później z tego entuzjazmu społecznego nic już prawie nie zostało, Boric odchodzi z urzędu z poparciem jedynie 30% elektoratu, projekt konstytucji ostatecznie został odrzucony, a dodatkowo Chile zaczęło mieć problemy, których nie miało nigdy wcześniej. Masowa imigracja, wywołana kryzysem w Wenezueli i działalnością gangów przemytników ludzi. Przestępczość zorganizowana, objawiająca się wzrostem liczby przestępstw z użyciem broni palnej czy kradzieży samochodów, która wkroczyła na ulice Santiago, dotychczas pod wieloma względami uznawanego za oazę spokoju dla klasy średniej i wyższej. Do tego gospodarka rozwijająca się słabiej od oczekiwań i niewielkie perspektywy wzrostu.

Z jednej strony, nie powinno to dziwić, bo większość demokracji na świecie zmaga się z tymi problemami. Z drugiej – nikt ich do końca nie rozwiązał, a wszędzie stanowią paliwo dla pozostających w opozycji, a więc niemogących się wykazać w rządzeniu radykałów.

W ostatnich latach Kast zaczął więc normalizować przemoc w swoich wypowiedziach, fantazjując chociażby o wykopaniu wilczych dołów na północnych granicach kraju, co miałoby skutecznie odstraszyć gangsterów chcących szmuglować narkotyki i ludzi do Chile. Przestał

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.

Świat

Uwertura piekła

Tragiczne w skutkach pożary w Chile to dopiero preludium tego, co czeka półkulę południową Kłęby dymu przykrywające horyzont, pomarańczowa poświata widoczna z odległości setek kilometrów. Zwęglone wraki samochodów zaparkowanych na ulicach i przed centrami handlowymi. Spalony ogród botaniczny i miejskie parki, a nawet ciała ofiar pośpiesznie przykryte plandekami i pozostawione na ulicy. Tak na fotografiach Javiera Torresa z Agence France-Presse, opublikowanych m.in. w „New York Timesie”, wyglądały okolice Valparaíso i miasteczko Viña del Mar, które traktowane są jako letnia

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.

Świat

Nowy dom, stare duchy

Po 50 latach od zamachu stanu Chilijczycy na nowo zastanawiają się, kim jest dla nich Augusto Pinochet Wczesnowieczorne niebo miało wtedy kolor typowy dla późnego lata, błękit mieszał się z lekkim różem zachodu słońca i bielą niewielkich chmur. Tysiące osób na trybunach machało małymi flagami, a kroczące wolno po bieżni, ubrane na biało kobiety wyglądały jak kapłanki nowego porządku. Czuło się – tak przynajmniej po latach mówili mi uczestnicy tego wydarzenia –

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.

Historia

Zbrodnia junty Pinocheta

Dokonany 50 lat temu zamach stanu w Chile został zainspirowany przez USA i przeprowadzony z zakulisowym wsparciem CIA 11 września 1973 r. światowa opinia publiczna została zaskoczona wiadomością o wojskowym zamachu stanu w Chile. Z dzisiejszej perspektywy nie był to tylko kolejny przewrót w Ameryce Łacińskiej, ale jedno z kluczowych wydarzeń drugiej połowy XX w. To w rządzonym w latach 1973-1990 przez juntę gen. Augusta Pinocheta Chile powstał poligon dla neoliberalizmu gospodarczego. To tam „Chicago Boys”, czyli uczniowie Miltona

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.

Świat

Prawo do bycia u siebie

Australijska konstytucja po raz pierwszy może dać głos rdzennym mieszkańcom kraju To już pewne – referendum odbędzie się przed końcem roku. Australijski parlament przyjął ustawę o głosowaniu w ubiegły poniedziałek, wyznaczając termin na 2023 r. Brzmienie pytania referendalnego nie zostało jeszcze w pełni ustalone, ale dotyczyć będzie ustanowienia nowej instytucji, potocznie nazywanej The Voice – Głos. Ma ona zapewnić stałą reprezentację polityczną australijskim mniejszościom etnicznym. Nie tylko tym najbardziej znanym, czyli Aborygenom, ale też

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.

Świat

Klęska innej polityki

Nową konstytucję Chile napisze najbardziej skrajna prawica w całym regionie Takie zmiany trudno wytłumaczyć nawet w najbardziej niestabilnych politycznie krajach, a przecież Chile do nich nie należy. 7 maja przeprowadzono tam wybory do drugiej konstytuanty – osobnego, ustanowionego na mocy referendum z 2020 r. ciała odpowiedzialnego za przygotowanie projektu nowej ustawy zasadniczej. Tym razem do zgarnięcia było 50 mandatów, o ponad jedną trzecią mniej niż w pierwszej kadencji. Poprzednia konstytuanta, złożona ze 155 deputowanych,

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.

Świat

Episkopat i dyktatura

Dzisiaj Kościół katolicki jest w Chile co najwyżej kustoszem dawnego imperium polityczno-gospodarczego Mateusz Mazzini – latynoamerykanista, socjolog, reporter. Stały współpracownik „Przeglądu”, „Gazety Wyborczej” i „Polityki”. Publikuje również w „Washington Post”, „El País”, „Foreign Affairs”, „Foreign Policy”. Nominowany do Nagrody Grand Press. Absolwent University of Oxford, badacz wizytujący na University College London. Wykładowca Collegium Civitas. Angelo Sodano przyjeżdża do kraju szarego, przepełnionego złowrogą ciszą, straumatyzowanego systemowym terrorem dyktatury.

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.

Kraj Wywiady

Na drodze do emerytalnej katastrofy

Ani OFE, ani PPK nie dają jakichkolwiek gwarancji emerytury. To systemy służące niewielkiej grupie powiązanej z sektorem finansowym Prof. Leokadia Oręziak – kierownik Katedry Finansów Międzynarodowych Szkoły Głównej Handlowej w Warszawie. W latach 2014-2015 członkini Komisji Doradczej ds. Systemu Emerytalnego przy prezydent Chile Michelle Bachelet. Po co po klęsce otwartych funduszy emerytalnych zmuszać ludzi, by pozostawali w pracowniczych planach kapitałowych? – Zwolennicy zarówno OFE, jak i PPK argumentują, że potrzebne są dodatkowe oszczędności, bo emerytury z ZUS

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.

Świat

Peru – rewolucja chaosu

Prezydent odmawia odejścia z urzędu, parlament nie rozpisuje wyborów, a rolnicy stoją na barykadach To, co 8 grudnia 2022 r. zrobił były już prezydent Pedro Castillo, nie bez przyczyny opisano, we właściwym dla tej sytuacji groteskowym tonie, jako „najkrótszą dyktaturę w historii Ameryki Południowej”. Pełniący jeszcze wówczas obowiązki głowy państwa były nauczyciel i związkowiec, który z braku jakiegokolwiek doświadczenia w polityce uczynił przez rok sprawowania władzy swój znak rozpoznawczy, chciał rozwiązać parlament, kiedy tylko dowiedział się, że legislatura

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.

Felietony Wojciech Kuczok

Czas letargu

Wzmożenie frakcji antyfutbolowej w mediach społecznościowych; zawsze marudzą w czasie mundialowym, a teraz tym bardziej mają pretekst, bo wielkie granie zamówiły sobie wielkie dranie w białych tunikach. Zaiste, przelicznik goli na trupy taniej siły roboczej, która wyzionęła ducha, budując stadiony dla szejków, jest przerażający. Praw człowieka w Katarze nie uświadczysz, zwłaszcza jeśliś kobietą, zanim dokończysz zdanie, że tak właściwie toś „osobą z macicą, socjalizowaną do roli kobiety”, w najlepszym razie cię zgwałcą, dając do wyboru

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.