Tag "Grażyna Arata"

Powrót na stronę główną
Świat

Sarkozy zmienia ton

Po 12 latach Francja znów sparaliżowana strajkami Korespondencja z Paryża Wieża Eiffla królująca nad Paryżem przekształconym w gigantyczny, ziejący spalinami korek samochodowy staje się powoli najbardziej znanym symbolem francuskiej tożsamości. Obraz pojawia się regularnie, dopełniany wizjami zablokowanych autostrad dojazdowych, nieruchomej obwodnicy (do 500 km korków) i migawkami z korytarzy metra wypełnionego po brzegi zdesperowanymi podróżnymi. O wiele trudniej pokazać zmęczenie mieszkańców przedmieść zrywających się z łóżka o czwartej rano, spędzających w drodze po osiem godzin, powracających do domu o 22, aby rano rozpocząć od nowa strajkową drogę krzyżową. Nie widać również strat finansowych, ocenianych dziennie na 300-350 mln euro. Jak długo jeszcze? Na to pytanie nikt nie potrafi odpowiedzieć, zwłaszcza że po tygodniu (strajki zaczęły się we wtorek, 13 listopada) do tańca prowadzonego dotąd przez SNCF (koleje państwowe) i RATP (transport paryski), z dosyć słabym poparciem EDF i GDF (konglomerat elektryczności i gazu, którego pracownicy opłacani są w sposób więcej niż komfortowy), dołączył cały sektor urzędników państwowych z nauczycielami (60% strajkujących), pracownikami poczty, szpitali, wymiaru sprawiedliwości i administracji lokalnych. W 1995 r. podobne strajki sparaliżowały Francję tak skutecznie, że prezydent Jacques Chirac rzucił w końcu na pożarcie ulicy proponującego reformy premiera,

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Świat

Zwycięstwo, czyli porażka, lub odwrotnie

W wyborach parlamentarnych Francuzi po raz drugi postawili na prawicę, choć jej impet osłabł dopiero w drugiej turze wyborów Korespondencja z Paryża Słynne powiedzonka Lecha Wałęsy pasują jak ulał do aktualnej sytuacji powyborczej we Francji. W niedzielę, 17 czerwca, Francuzi wybrali nowy skład izby poselskiej. Na 577 parlamentarnych foteli 324 przypadły UMP, czyli prawicowej większości prezydenckiej, socjaliści zyskali 205 reprezentantów, Partia Komunistyczna – 18, centryści „lewicowi” – cztery, a centryści „prawicowi” – 22, ekstremalna prawica zaś została zredukowana do zera. Rezultaty te skomentowano natychmiast jako zwycięstwo-porażkę dla UMP i porażkę-zwycięstwo PS. Dlaczego? Sarkozy na fali Przypomnijmy – sześć tygodni temu, po wyczerpującej, wręcz morderczej kampanii prezydenckiej, zakończonej finałowym sprintem Sarko i Ségo, Nicolas Sarkozy został oficjalnie prezydentem Republiki Francuskiej. Obiecywał dynamiczne zmiany w gospodarce, odciążenie urzędniczej struktury, ostrą walkę z nielegalną imigracją, poważne potraktowanie ekologii, otwarcie rządu na inne formacje polityczne i… ku ogólnemu zdumieniu starał się słowa dotrzymywać. Determinacja w realizowaniu kolejnych punktów spotkała się zresztą z pewnym zdziwieniem w jego własnym obozie, polityczni przyjaciele i poplecznicy niezbyt chętnie zgadzali się z koniecznością odstąpienia

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Świat

Ségo na stos

Czy przegrana Ségolene Royal spowoduje odnowę francuskiej lewicy, czy też partyjni bonzowie okopią się w wygodnych fotelach? Korespondencja z Paryża Wyrok zapadł w niedzielę, 6 maja: Nicolas Sarkozy – 53% głosów, Ségolčne Royal – 47%. Rezultat zgodny z przewidywaniami ostatnich, nagłaśnianych przed pójściem do urn sondaży. Dla Ségolčne Royal i jej zwolenników skończył się gorączkowy okres wiary w to, że wszystko jest możliwe, że zakochani w niej Francuzi (lewica oczywiście, ale i liberalne centrum, i każdy, kto doceni w niej pełną wdzięku kobietę lub troskliwą matkę) poniosą ją na fali, która zdewastowała już PS (czytaj: Park Słoni z Partii Socjalistycznej) i będzie mogła przeobrazić stary, niezdający egzaminu system reprezentacji politycznej oraz sposób rządzenia oddalony o miliony lat świetlnych od problemów i aspiracji wyborców. Nie bez kozery porównywano kandydatkę PS do Dziewicy Orleańskiej. Podobnie jak Joanna d’Arc, Ségolčne, szara myszka polityki, grzecznie milcząca przy boku swego towarzysza życia i pierwszego sekretarza PS, François Hollande’a, uwierzyła w swą misję pod wpływem gorącego entuzjazmu opinii publicznej, wyrażanego najpierw sondażami, a następnie ciepłem tłumów gromadzonych podczas niezliczonych spotkań i mityngów. Przegraną Ségolčne przyjęła z godnością – zadzwoniła natychmiast z gratulacjami

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Świat

Tego nie chcę, tej nie lubię

Tego nie chcę, tej nie lubię, czyli wybory prezydenckie we Francji Korespondencja z Paryża Im bliżej do 22 kwietnia i pierwszej tury wyborów, tym większe robi się zamieszanie w głowach i w preferencjach wyborczych francuskich obywateli. 12 kandydatów jak 12 samurajów szermuje słowem telewizyjnym, radiowym i pisanym, bije rekordy rąk uściśniętych podczas lokalnych mityngów, atakuje i kontratakuje przeciwnika siłą oskarżeń i insynuacji, nie dojada i nie dosypia, przekonując, że uosabia przyszłe szczęście Francji. Konfrontacja osobista zdecydowanie przesłania idee i programy umieszczane w internecie, który podczas tej kampanii odegrał – po raz pierwszy w historii francuskiej polityki – rolę aktywizującą i aktywną. Ségolene Royal jako pierwsza posłużyła się internetem jako uprzywilejowanym środkiem nacisku ze strony ruchu „socjalistycznej bazy”, który poprowadził ją – wbrew otwartej opozycji partyjnych kolegów – prosto do zwycięstwa i oficjalnej koronacji jako kandydatki Partii Socjalistycznej. François Bayrou, kandydat centrowej UDF (Unia dla Francuskiej Demokracji), partii pogrążonej w letargu jeszcze przed dwoma miesiącami, stoi teraz na czele Unii odrodzonej, wzmocnionej napływem kilkuset nowych członków i przede wszystkim siłą internetowej perswazji, która bardzo szybko przekształciła fenomen prowincjonalny (Bayrou nakręcił jedną ze swych reklamówek, siedząc na traktorze!) w kandydaturę

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Świat

Ségo, Sarko, François i inni

Na sześć tygodni przed wyborami w wyścigu o fotel prezydencki we Francji prowadzi kandydat konserwatystów Korespondencja z Paryża Wyścig o fotel prezydenta Francuzów, którego finał, z udziałem całego narodu, rozpocznie się 22 kwietnia, wchodzi w okres ostrego finiszowania. Na razie, pomimo albo z powodu sondażowej biegunki, wszystko jest możliwe. Dominujący (nie wzrostem, ale pewnością siebie) kandydat konserwatywnej, postgaullistowskiej partii UMP (Union pour un Mouvement Populaire – Unia na rzecz Ruchu Ludowego), Nicolas Sarkozy, wysuwa się na czoło peletonu, popierany przez 31% rodaków. Socjalistka Ségolčne Royal depcze mu po piętach z 25% głosów, centrysta François Bayrou zbiera 17%, a ekstremalna prawica w osobie Jeana-Marie Le Pena pociąga 14% głosujących. W drugiej turze sondaż przewiduje pojedynek Sarko-Sčgo i 53–procentowe zwycięstwo Nicolasa Sarkozy’ego. Ankieta, przeprowadzona pod koniec lutego, jest tylko projekcją intencji, które zmieniają się w sondażowej operze mydlanej z szybkością wydarzeń w serialach z polskiej telewizji. Błędy Ségolene Przypomnijmy w skrócie, że rok temu w stajni ewentualnych kandydatów na prezydenta rej wodził wyłącznie minister spraw wewnętrznych, Nicolas Sarkozy, któremu udało się zrobić zamach na swego mentora, aktualnego prezydenta Jacques’a Chiraca, zabierając mu przywództwo jego własnej partii! Dynamiczny minister wykorzystywał każdą

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Świat

Zwycięstwo socjalistycznego kopciuszka

Korespondencja z Paryża Po raz pierwszy we francuskiej Partii Socjalistycznej o wyborze kandydata na prezydenta zadecydował vox populi. Ségolčne Royal poparło 60% członków No i dokonało się – tym razem prorocze cyfry sondaży stały się ciałem, i to miłym dla oka ciałem 53-letniej (nie wygląda!) Ségolčne Royal. W czwartek, 16 listopada, 170 tys. członków Partii Socjalistycznej przy rekordowej, 82-procentowej frekwencji wypowiedziało się zdecydowanie za Ségolčne (60,62% głosów) jako oficjalną socjalistyczną pretendentką do fotela prezydenta Francuzów (wybory w kwietniu), podczas gdy jej przeciwnicy podzielili prawie równo pozostałe 40% – były minister gospodarki Dominique Strauss-Kahn 21%, a były premier Laurent Fabius 18%. Kontrowersyjne propozycje We współczesnej historii francuskiej polityki nigdy jeszcze rozgrywki wewnętrzne jednej formacji nie stały się obiektem tak wielkiego zainteresowania mediów i samych Francuzów – przez dwa miesiące morderczej debaty, skoncentrowanej przede wszystkim na Ségolčne, śledzono, analizowano i komentowano każde słowo kandydatów, a momentem kulminacyjnym stała się telewizyjna debata, którą analizowano bez końca na wszystkich kanałach i we wszystkich programach informacyjnych. Partia Socjalistyczna jako pierwsza przeżyła eksperyment „wewnętrznego zamachu stanu” – zamiast w sposób klasyczny, poprzez sieci wpływów, znajomości,

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Świat

Ostry zapach gilotyny

25 lat po zniesieniu kary śmierci we Francji liczba przestępstw wzrosła, ale ludzie najbardziej boją się chuligańskich wybryków Korespondencja z Paryża 18 września 1981 r. francuskie Zgromadzenie Narodowe przegłosowało prawo znoszące karę śmierci. Zwolnienie kata obsługującego funkcjonującą od czasów rewolucji gilotynę było pierwszym „rewolucyjnym” krokiem socjalistycznej lewicy, która doszła do władzy w maju tego roku dzięki prezydenckiemu zwycięstwu François Mitterranda. Za projektem ustawy, zaprezentowanym przez Roberta Badintera, adwokata walczącego od lat o zniesienie „państwowych egzekucji”, głosowało 363 posłów, przeciw było 117 deputowanych. Francja, uznawana powszechnie za „ojczyznę praw człowieka”, była ostatnią demokracją europejską znoszącą akt uznawany przez narodowych filozofów za barbarzyński już od XVIII w. Paradoksalnie to Maksymilian Robespierre, największy krwiopijca i współtwórca rewolucyjnego terroru, poparł pierwszy projekt zniesienia kary śmierci. Projekt nie przeszedł, deputowani znieśli jednak praktykę tortury i… definitywnie wpisali gilotynę do kodeksu karnego. „Każdy skazany na śmierć będzie miał uciętą głowę” – to zdanie widniało we francuskim kodeksie karnym aż do roku 1981. Egzekucji praktycznie zaniechano w latach 1906-1939 (nie przegłosowano wówczas budżetu na funkcjonowanie gilotyny), aby wrócić do nich z wielkim przekonaniem w czasie wojny. Jako szczególny entuzjasta

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Świat

Królowa na prezydenta?

Francuzka Ségolene Royal najpierw musi pokonać niechęć kolegów z własnej partii socjalistycznej, którzy nie mogą znieść, że ktoś może im sprzątnąć sprzed nosa smakowity kąsek Uśmiechnięta, urodziwa 50-latka o wdzięcznym imieniu Ségolene i królewskim nazwisku Royal jest nie tylko socjalistyczną i supermedialną kandydatką na kandydata na prezydenta (wybory za rok), ale i fenomenem na miarę francuskiej historii. Od zarania dziejów krajem Franków rządzili mężczyźni, kobiety były tylko mniej lub bardziej pożytecznym dodatkiem do zdrowych, samczych ambicji. I biada takiej, która chciałaby się z tego schematu wyłamać i rządzić na własną rękę. Plotki, pogłoski i kroniki robiły z niej natychmiast zdrajczynię, trucicielkę lub zdeprawowaną prostytutkę – przykładem Maria Medycejska (trucicielka), Maria Antonina (cudzoziemka myśląca wyłącznie o zdradzie) czy Małgorzata, królowa Nawarry (nimfomanka). Cała sympatia tutejszej tradycji kieruje się w stronę oświeconych kurtyzan, które pieściły ciało i służyły mądrą radą przemęczonej królewskiej głowie – jak adorowana Diane de Poitiers, będąca jednocześnie subtelną kochanką królewskiego ojca i syna. Francuzki otrzymały prawo głosu dopiero w roku 1944 – a więc prawie 30 lat po Polkach – i pomimo panującego obecnie prawa zmuszającego do męsko-damskiej równości w kwestii reprezentacji politycznej, w poselskich fotelach zasiada zaledwie

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Kultura

Asterix kontra Myszka Miki

Wymachując mieczem obrony różnorodności kulturalnej, Francuzi dbają przede wszystkim o własne interesy Już wkrótce na polskie ekrany wejdzie ostatni krzyk mody retro z zakresu filmowej animacji – „Asterix i Wikingowie”, kolejna ekranizacja przygód Asteriksa i Obeliksa, bohaterów słynnego komiksu autorstwa Gościnnego i Uderza. Bohaterów symbolizujących galijskiego ducha oporu wobec inwazji najeźdźcy – filmowych Wikingów czy realnych Amerykanów. Pojawienie się w polskich kinach kolejnego już w tym roku filmu francuskiego może być punktem wyjściowym do dyskusji o stanie francuskiej kinematografii czy – szerzej – francuskiej kultury. Kultura to… kuchnia Sondaże są zaskakujące: 65% Francuzów uważa, że ich kultura jest zagrożona… niewielkim zainteresowaniem samych Francuzów i brakiem wystarczającego, budżetowego poparcia ze strony państwowych decydentów. Zdecydowana większość pytanych (70%) nie wie, co znaczy osławiony koncept „francuskiego wyjątku kulturalnego” i tylko jedna trzecia (27%) podpisuje się pod polityką wyłączenia kultury z reguł handlu międzynarodowego. Sondaż doskonale ilustruje rozdwojenie francuskiej jaźni na priorytety parysko-ministerialne i codzienność prowincjonalną. Statystyczny mieszkaniec ojczyzny Moliera rzadko odwiedza teatr lub operę, dumny jest za to z historii narodu i rodzinnego regionu, z wielką pieczą odnosi się do zabytków, celebruje tradycje

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Świat

Czego nie chcą młodzi Francuzi?

Nowe prawo o zatrudnieniu młodzieży było tylko pretekstem do demonstracji Korespondencja z Paryża Na jesieni płonęły przedmieścia, na wiosnę paraliżowane są centra miast i zamykane uniwersytety. Zamiast młodych ludzi w kominiarkach przed kamerami pokazują się młode twarze pod transparentami – ale rezultat jest ten sam, zagraniczne media, a za nimi światowa opinia publiczna mają wrażenie, że kraj winem i szampanem płynący znowu jest o krok od wojny domowej. Dlaczego właśnie we Francji, słynącej z cywilizacyjnego wyrafinowania, dobrego tonu i towarzyskiego savoir-vivre’u, wybuchają bezustannie bezkompromisowe konflikty wyrażające się manifestacjami, rujnującymi gospodarkę strajkami i, coraz częściej, fizyczną agresją? „Francja maszeruje w przyszłość, cofając się”, twierdzi dziennik „The Boston Globe”, zauważając, że Francuzi odrzucają wszystkie reformy, jakich wymagają zmiany w światowej gospodarce. We wtorek, 28 marca, 2 mln demonstrantów protestowały przeciwko wprowadzeniu nowego typu umowy o pracę dla młodzieży przed 26. rokiem życia. W 2003 r. 2 mln broniły starego systemu emerytur. Wyłączając manifestacje przeciw Le Penowi, największe protesty wiązały się z projektami reform protekcjonistycznego systemu opieki społecznej, który corocznie powiększa deficyt i miliardowe zadłużenie kraju. Powiew roku 68 Zamieszki jesienne, których bohaterami były „dzieci przedmieść”,

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.