Tag "Halloween"
Wiatr w żagle
W końcu idę do Muzeum Sztuki Nowoczesnej. Patrzę najpierw z dala na bryłę nowego budynku, tak ją obsmarowano, że powinna być czarna. Ogólnonarodowa histeria. W środku imponujące przestrzenie, ogrom światła, a jednak największe estetyczne wrażenie zrobił na mnie widok Pałacu Kultury i lasu wieżowców z panoramicznego okna na drugim piętrze. Wstrząsający miejski krajobraz.
Obiektów sztuki na razie niewiele, a te, które są, nie podobają mi się. Zresztą mam problem ze sztuką najnowszą. A przecież wyrobiłem sobie oko i uwielbiam malarstwo, zdarzało mi się o nim pisać. Co mają mówić ludzie, którzy nie mieli treningu estetycznego? Dla nich sztuka nowoczesna to jedno wielkie oszustwo. Z obiektów w muzeum najbardziej, o zgrozo, podobała mi się socrealistyczna rzeźba Aliny Szapocznikow „Przyjaźń” z 1954 r. Obok siebie stoją polski i radziecki robotnik bez rąk. Ten brak rąk, jak w greckich uszkodzonych rzeźbach, robi wrażenie. Naiwny myślałem, że stalinowskie władze na to pozwoliły. Jak ktoś głupieje, to wszystko zmieści się w głowie. Czytam, że rzeźba stała w holu Pałacu Kultury. Gdy wynoszono ją na fali dekomunizacji, okazało się
Psikus Edwarda
Najpierw przyszło dwóch. „Kim jesteście?”, zapytałam. „Zabitymi Jezusami”, odparł ten wyższy i starszy. „Zabitymi Jezusami?”, powtórzyłam, przyglądając się ich strojom. Na bluzy narzucili czerwono poplamione prześcieradła. Obaj mieli jasne, słomiane włosy, byli chudzi i patrzyli mi prosto w oczy. „To znaczy byliśmy zabitymi Jezusami, a teraz jesteśmy po prostu wandalami”, doprecyzował młodszy. Nie spytałam, kiedy nastąpiła degradacja do „po prostu wandali”. Koncept Jezusów musiał im się wydać zbyt jednowymiarowy. „Cukierek
Profesor na cmentarzu (z którego jeszcze wrócił)
Znów weekend był długi. To z powodu 1 listopada, dnia Wszystkich Świętych, który w tym roku wypadał we wtorek. Zaczął się więc polski weekend (może bardziej łykend?) w sobotę, skończył we wtorek wieczorem lub w środę rano. Tak to się u nas przyjęło, że jak jest jakieś święto i dzień wolny od pracy, to mamy długi weekend, bez względu na to, czy dni wolne wypadają rzeczywiście na końcu tygodnia, czy na początku. Po prostu po polsku weekend tłumaczy się nie, jak by słownik nakazywał, jako
Cukierek albo psikus
W czasie obiadu pod Antosiem załamało się stare, przedwojenne krzesło z dawnego gabinetu mojego ojca. Wyłamały mu się przednie nogi. To na nim ojciec siedział przez kilkadziesiąt lat przy starym biurku, a siedząc na tym twardym i niewygodnym krześle, napisał wszystkie swoje książki. Pamiętam z dzieciństwa, jak popisywał się siłą i podnosił krzesło z podłogi za jedną nogę, by mi zaimponować. To krzesło teraz jakby uklękło na dwie nogi i umarło. Bardzo mnie to zasmuciło. Nasi bliscy po śmierci żyją też w przedmiotach;
Duma narodowa
W znajomej szkole trwa akcja pisania przez uczniów listów do Polski. Bardzo ładnie. Ja bym jednak proponował, by po takim liście dla równowagi młodzi pisali list do ludzkości. Ale na to trudno liczyć. To chyba Mickiewicz pisał, że kto jest przyjacielem jednego tylko narodu, jest wrogiem wolności. Znajduję ciekawą refleksję filozofa Arthura Schopenhauera: „Najmniej wartościowym rodzajem dumy jest duma narodowa. (…) Każdy żałosny dureń, który nie posiada nic na świecie, z czego mógłby być dumny, chwyta się ostatniej









