Cukierek albo psikus

Cukierek albo psikus

W czasie obiadu pod Antosiem załamało się stare, przedwojenne krzesło z dawnego gabinetu mojego ojca. Wyłamały mu się przednie nogi. To na nim ojciec siedział przez kilkadziesiąt lat przy starym biurku, a siedząc na tym twardym i niewygodnym krześle, napisał wszystkie swoje książki. Pamiętam z dzieciństwa, jak popisywał się siłą i podnosił krzesło z podłogi za jedną nogę, by mi zaimponować. To krzesło teraz jakby uklękło na dwie nogi i umarło. Bardzo mnie to zasmuciło. Nasi bliscy po śmierci żyją też w przedmiotach; gdy one odchodzą, oni umierają powtórnie

*

Szczyt klimatyczny w Glasgow, wszystko, co ustalono bez Chin i Rosji, zdaje się niewystarczające. Jakiś czas temu zabrałem do szkoły Antosia mojego przyjaciela Krzysia z Kanady, emerytowanego nauczyciela szkół w Toronto, teraz podróżnika. Opowiadał uczniom o swoich podróżach. Mówił też o zmianach klimatu, lekceważąc problem, powiedział, że to bywa cykliczne i że nie powinniśmy popadać w przerażenie. Zatrwożyło mnie, że to powiedział, i zaprotestowałem. Jeżeli nie będziemy przerażeni, nic nie zwojujemy, nie ograniczymy wystarczająco emisji dwutlenku węgla. A teraz nie jesteśmy przerażeni, bo katastrofy powodowane przez zmiany klimatyczne nie mają jeszcze wymiaru apokaliptycznego. Gdy ich skala stanie się wielka, będzie już za późno, więc bez przerażenia teraz, nie damy rady zapobiec apokalipsie, gdyż nie będzie odpowiedniej mobilizacji i gotowości, by poświęcić wygodne życie dla przyszłych pokoleń. Ocieplenie klimatu jest nawet znacznie gorsze od PiS, trudno w to uwierzyć, ale tak jest.

*

W Sejmie odbyło się pierwsze czytanie obywatelskiego projektu ustawy, określanego przez jego autorów jako „Stop LGBT”. Przerażające, faszyzujące wystąpienia posłów PiS. I słowa wiceministra edukacji i nauki Tomasza  Rzymkowskiego. „Niewątpliwie LGBT jest to ideologia podyktowana jakąś kolejną mutacją marksizmu, próbą konfliktowania na pewnym gruncie. (…) Marksizm w czystej postaci to była walka klas, nazizm to była walka ras, a tutaj mamy walkę na tle seksualnym”. Tak, wrogiem PiS i polskiego narodu jest seks, podobnie jak jest wrogiem fundamentalistów islamskich. Kompleks seksualny leży u źródeł myślenia polskiej prawicy, ale również Kościoła. Szaleństwo tkwi też w tym, że duchowni powszechnie molestują dzieci, a liczni cnotliwi prawicowcy, jak podejrzewam, biegają w nocy do agencji towarzyskich.

*

W Halloween zawieźliśmy nasze dzieci do Marcysia, ich przyjaciela. Byli tam inni jego koledzy i poprzebierani chodzili po domach, wołając: „Cukierek albo psikus”. Wrócili bardzo z siebie zadowoleni, niosąc kilka toreb słodkich łupów. To święto, które przerabia smutek śmierci na zabawę, na żarty, na cukierki, już bardzo mocno zakorzeniło się w Polsce. Znajoma nauczycielka angielskiego z Siedlec pisze mi, że kiedy mówi dzieciom o tej irlandzkiej, brytyjskiej i amerykańskiej tradycji, dzieci wołają, że słyszały od księdza, że to czczenie szatana i że to święto pogańskie, ale aż płoną im oczy, by się w ten dzień też bawić. Kościół w tej walce nie ma żadnych szans. A dzieci przecież zbierają tylko cukierki, a nie pieniądze, jak to robią księża, chodząc po domach, więc nie jest to dla Kościoła konkurencja. Nie ma co się tak denerwować.

*

Festiwal poetycki w Sieradzu, jestem po raz pierwszy w tym mieście, 40-tysięcznym, więc średniej wielkości, raczej małym niż dużym. Niedawno rewitalizowany rynek został niestety zupełnie zamurowany. Ale i tak wygląda nieźle. Kilka imprez naraz w zabytkowym Teatrze Miejskim, ładna, duża sala, ale miasto nigdy nie miało swojego zespołu teatralnego. W budynku była kiedyś ujeżdżalnia ogierów pocztowych. Występy, turniej recytatorski dla dzieci, spektakle, zespół SUSZ z Suwałk śpiewa Leśmiana i Cwietajewą, turniej jednego wiersza dla dorosłych i mój występ autorski. Grupa poetów zjechała z całej Polski. Biorą udział w turnieju poetyckim. To ciekawe zjawisko, o którym nie wiedziałem, taka turystyka poetycka. Jest wiele małych imprez poetyckich w Polsce, jest gdzie jeździć. Poeci drugiej i trzeciej ligi, przepraszam za sportowe porównanie, spotykają się w domach kultury i w bibliotekach, wymieniają się tomikami jak znaczkami, biorą udział w konkursach, jest poezja, też życie towarzyskie, jest poczucie przynależności do elitarnej grupy. Ale wiersze, które nagrodziliśmy, były dobre. Z Teatru Miejskiego przenieśliśmy się na jedzenie i picie do pobliskiej biblioteki. Jej zwiedzanie o północy. Poruszają mnie książki śpiące na regałach. W tej bibliotece śpi ich 150 tys. Miasto książek.

t.jastrun@tygodnikprzeglad.pl

Wydanie: 2021, 46/2021

Kategorie: Felietony, Tomasz Jastrun

Napisz komentarz

Odpowiedz na treść artykułu lub innych komentarzy