Karmieni cierpieniem

Karmieni cierpieniem

Wracając z zamku Kliczków, spędzam dwa dni we Wrocławiu. Cały czas z rodziną, więc trochę przyjemności, a wiele stresów. Dzieci trudne, a żona ma krótki lont, czyli szybko traci cierpliwość. Antoś kinoman zamarzył sobie kino VIP, bodaj jedyne takie w Polsce, Franio z kolei musi być w zoo, też jedyne takie w Polsce. Dzieci współczesne, wychowywane w duchu przyzwolenia na wszystko, są pewne, że wszystko im się należy. A ich marzenia przeradzają się od razu w obsesję. Zostawiamy dwójkę „potworów” w kinie i instalujemy się w wynajętym apartamencie. Późnym wieczorem chwila wyciszenia, spacerujemy po Ostrowie Tumskim, podświetlone kościoły i kamienice, mosty, woda, jest magicznie. Można by powiedzieć, że cała Polska pięknieje i się poprawia, gdyby nie zaszpecało nas PiS. Wrocław to też nowa, ciekawa architektura, wiele starych kamienic zaś odnowiono i miasto kwitnie. Wojna i zniszczenia nie zabrały mu duszy, co przydarzyło się Warszawie, wszystko przez to nieszczęsne powstanie. Znowu wielkie celebracje w rocznicę jego wybuchu. Wzmożenie patriotyczne zdaje się tym bardziej wzmagać, im więcej lat mija od samego zdarzenia. Dekoruje się ostatnich uczestników powstania, którzy brali w nim udział choćby symbolicznie. Niemal wszyscy już na wózkach inwalidzkich, przegrywają teraz wojnę z czasem. Moja

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji "Przeglądu", która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.
Wydanie: 2021, 33/2021

Kategorie: Felietony, Tomasz Jastrun