Tag "katastrofa w Odrze"
Oddać głos rybom, wyeliminować patologię
Nie ma racjonalnego uzasadnienia przewożenie karpi, przerzucanie z jednego zbiornika do drugiego, męczenie ich przed śmiercią Wrocław jako jedno z pierwszych miast w Polsce zdecydował się na zakaz handlu żywymi rybami. Dwa lata temu magistrat do przedświątecznej sprzedaży karpi wyznaczył osiem miejsc, a rok temu zredukował tę liczbę o połowę i zapowiedział, że to ostatnie takie święta. – W 2021 r. Biuro Rozwoju Gospodarczego przeprowadziło ostatnie losowanie miejsc do handlu rybami na wrocławskich ulicach. Uwzględniliśmy w ten sposób postulaty hodowców
Trucie po polsku
Proceder nielegalnego zrzucania ścieków do rzek i jezior trwa w najlepsze Nigdy nie szanowaliśmy rzek ani jezior. Woda, dopóki płynie z kranów, wydaje się czymś tak oczywistym, że aż niegodnym uwagi. W czasach PRL głównymi trucicielami wód były zakłady chemiczne, kopalnie węgla kamiennego oraz producenci celulozy i papieru. W dużych miastach brakowało oczyszczalni, więc fekalia spływały do wód szerokim strumieniem. A gdy rolnicy nauczyli się stosować na dużą skalę nawozy sztuczne i środki ochrony roślin, wiosną część chemikaliów
Gdzież my go spoczniemy?
Tematy ważne nie „żrą”, nie biorą, nie budzą zainteresowania. Kryzysy nas nie obchodzą, obejdą nas łukiem, bokiem, z dala, nic im po nas, Polakach. Energetyczny? Klimatyczny? Finansowy? Dziesiątki innych? Brak wody? Brudna woda? Widać po dramacie Odry, że da się starym banksterskim sposobem problemu nie rozwiązać – byle zagadać, zamieszać, otumanić, do błędu żadnego czy głupoty się nie przyznać, wszystko rozegrać piarowo, już nawet bez majstersztyków, tylko na grubo, po chamsku (jeśli jeszcze wolno użyć tego słowa),
Albo algi, albo śmierć
Lapsus polityka to w rutynowej, nudnawej codzienności raj dla felietonisty, to używka, to napęd złośliwotwórczy, perpetuum mobile szyderstw i drwin. Taki, weźmy, pierwszy przykład z tzw. brzegu: Duda Andrzej, prezydent, którego autorytet chronią przepisy prawne, bo szans, czasu i kompetencji, żeby go sobie samemu wyrobić, nie stało. I nie stanie. Przy okazji szkodliwego świętowania oręża palnął jak cepem w płot, komentując kryzys na granicy polsko-białoruskiej, i dziękował: polskim żołnierzom i funkcjonariuszom za ich postawę i obronę „mimo różnego rodzaju ataków
Śnięte, a niepojęte
Rzeka martwych ryb to już jest starotestamentowa apokalipsa w skali jeden do jednego – ja tam nie jestem uczony w piśmie świętym, ale tak się mojemu rozumowi zdaje, że to działa jak katastroficzna biblia pauperum nawet na religijnych analfabetów. Nie, żebym w tym widział znaki boskie i zatrwożony miał padać na kolana, wszak już dawno nieodwołalnie nawróciłem się na ateizm, ale siła obrazu wbija palec w mój metafizyczny pępek. Do zagłady żadnego boga nam nie trzeba, sami sobie gotujemy ten sos,
Odra – krajobraz po katastrofie
W Polsce są naukowcy i praktycy, którzy wiedzą, jak przywrócić Odrę do życia. Tylko czy władze będą chciały skorzystać z ich wiedzy? Na ekranach telewizorów oglądamy tony martwych ryb wyławianych z Odry koparkami. Oburzają nas idiotyczne wypowiedzi urzędników i polityków Prawa i Sprawiedliwości, którzy najpierw starali się zamieść sprawę pod dywan, by następnie, w obliczu dramatycznych faktów, przejść do działania wedle maksymy: „Pogłębiać dno i trzymać się koryta”. Od wyłowienia pierwszych martwych ryb z Odry minął miesiąc, a wysiłki prokuratury oraz innych
PiS sprawnego państwa nie zbuduje
Okres wakacyjny przez lata przebiegał w dość powtarzalny sposób. Gdy świat polityki udawał się na odpoczynek, Jarosław Kaczyński zaskakiwał wszystkich jakąś wrzutką, nieoczekiwaną inicjatywą. Tym razem zdarzyło się coś innego – to szef PiS, zmęczony „objazdem po kraju”, udał się na ładowanie akumulatorów, a w tym czasie wybuchła wielka katastrofa ekologiczna, zatrucie Odry. Podkreślam – jest to największa katastrofa ekologiczna w III RP. Warto mieć tę świadomość, bo jeśli ktoś wiedzę czerpie z TVP
Odrze, na pożegnanie
Nad Odrą rzygało się, wracając po pijaku „z grobu Wojaczka”. Bardzo ładnie i elegancko się rzygało, bo wystarczyło wychylić się za murek i paw lądował na samym brzegu, w krzakach, gdzie pozostawał gorzką tajemnicą. Murek przydawał się także na randkach, był z widokiem na wodę, na z rzadka przepływający statek pełen imprezowiczów, na mrugający po drugiej stronie Ostrów Tumski. Nad Odrą byliśmy bojowi. Między betonowymi wentylatorami na Wzgórzu Partyzantów zbieraliśmy się jako Anty Nazi Front, żeby roznosić antyfaszystowskie