Odra – krajobraz po katastrofie

Odra – krajobraz po katastrofie

Fot. East News. Krajnik Dolny (Zachodniopomorskie), 15.08.2022. Z zastawki na Odrze trwa wydobywanie z wody snietych ryb. Od 13 bm. zebrano ich ju? oko?o 20 ton. Sluzby korzystaj? z ciezkiego sprzetu, m.in. z koparki.

W Polsce są naukowcy i praktycy, którzy wiedzą, jak przywrócić Odrę do życia. Tylko czy władze będą chciały skorzystać z ich wiedzy? Na ekranach telewizorów oglądamy tony martwych ryb wyławianych z Odry koparkami. Oburzają nas idiotyczne wypowiedzi urzędników i polityków Prawa i Sprawiedliwości, którzy najpierw starali się zamieść sprawę pod dywan, by następnie, w obliczu dramatycznych faktów, przejść do działania wedle maksymy: „Pogłębiać dno i trzymać się koryta”. Od wyłowienia pierwszych martwych ryb z Odry minął miesiąc, a wysiłki prokuratury oraz innych tajnych i jawnych służb nawet na jotę nie przybliżyły nas do odpowiedzi na pytanie, kto odpowiada za ten dramat. Komendant główny policji wyznaczył milion złotych nagrody za pomoc w ustaleniu sprawcy, ale czy będzie przełom? Tak czy inaczej, rzekę trzeba oczyścić i jak najszybciej przywrócić do stanu sprzed katastrofy. Rząd ani Wody Polskie, centralna instytucja, która zajmuje się naszymi rzekami, jeziorami, stawami, wałami przeciwpowodziowymi itp., nie są w stanie tego zrobić. A już cierpią mieszkańcy czterech województw – opolskiego, dolnośląskiego, lubuskiego i zachodniopomorskiego. Problemy dotknęły właścicieli gospodarstw rybackich, które korzystają z wód rzeki, oraz położonych nad rzeką hoteli i restauracji, turystów i mieszkańców nadodrzańskich miast, miasteczek i wsi. Kto będzie chciał wypoczywać nad ściekiem, w którym kąpiel grozi poważnymi problemami dermatologicznymi? Kto będzie chciał jeść złowione w zatrutej wodzie ryby? Rzeki jak ścieki 23 października 2015 r. w Poznaniu doszło do katastrofy ekologicznej, która zmieniła Wartę w martwy ściek. Ktoś wylał do rzeki trującą substancję. Wyłowiono wówczas ponad 20 ton martwych ryb, choć nie brakuje głosów, że straty były znacznie większe. W lutym br. – czyli po siedmiu latach – przed sądem w Poznaniu stanął Piotr M., współwłaściciel firmy Bros, produkującej preparaty zwalczające owady i gryzonie. Prokuratura zarzuca mu m.in., że w 2015 r. dopuścił do wylania do studzienki ściekowej w magazynie firmy przy ul. Bałtyckiej w Poznaniu trujących substancji, które następnie kanalizacją i kolektorem ściekowym popłynęły do Warty. Bez względu na ostateczne rozstrzygnięcie proces będzie się toczył bardzo długo – to jedno jest pewne. W podobnych sprawach zawsze tak się dzieje. Oczywiście jeśli prokuraturze uda się ustalić podejrzanych i skierować akt oskarżenia do sądu. Lista katastrof ekologicznych, do których doszło w ostatnich latach w Polsce, jest długa. Oto kilka przykładów. W maju 2018 r. w Gdańsku w efekcie awarii w przepompowni ścieków do Motławy zaczęły spływać nieczystości z dużej części miasta, zamieniając rzekę w szambo. A stamtąd dostały się do Bałtyku. W roku 2019 doszło do awarii kolektora doprowadzającego ścieki do oczyszczalni Czajka w Warszawie. Z tego powodu do Wisły przez dłuższy czas płynęły ścieki z niektórych dzielnic stolicy. Rok później kolektor ponownie uległ uszkodzeniu i sytuacja ze zrzutem nieoczyszczonych fekaliów do królowej polskich rzek się powtórzyła. Szacuje się, że do Wisły trafiło łącznie ponad 10 mln m sześc. ścieków komunalnych. Na początku lipca 2020 r. zanieczyszczona została Barycz na odcinku 60 km w okolicach Ostrowa Wielkopolskiego. Wyniki badań wskazywały na zatrucie bakteriami pochodzenia zwierzęcego, podejrzenia padły więc na okoliczne chlewnie i ubojnie, rolników gromadzących na polach nawozy sztuczne w pryzmach, które mogły zostać wymyte przez deszcze, a nawet oczyszczalnię ścieków z okolic Odolanowa. Pod koniec lipca 2021 r. nieznany sprawca wlał do rzeki Leśnicy (dopływ Parsęty, koło Białogardu, Zachodniopomorskie) żrącą substancję chemiczną, która zniszczyła ekosystem na odcinku 10 km. Trucizna dotarła także do Gospodarstwa Rybackiego Dadoń w Żytelkowie. Otrutych zostało kilkadziesiąt ton ryb. W grudniu tego samego roku ktoś ponownie wlał substancje chemiczne do tej rzeki i znów trzeba było zutylizować dziesiątki ton ryb. W maju 2022 r. zaobserwowano śnięte ryby płynące Bzurą między Łowiczem a Sochaczewem. Nie ustalono, co było przyczyną zatrucia. 1 czerwca br. doszło do skażenia produktami ropopochodnymi Motławy. Akcja strażaków związana z tym wypadkiem trwała kilkanaście godzin. Z późniejszych analiz wody wynikało, że normy zostały przekroczone dziesięciokrotnie. Odpowiedź na pytanie, kto ponosi za to wszystko odpowiedzialność, jest ważna. Lecz jeszcze ważniejsza jest kwestia, co dalej. Wodny moloch z posadami W Polsce mało kto przejmuje się wodą, o czym dobrze wiedzieli liderzy Prawa i Sprawiedliwości. Gdy 1 stycznia

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 2022, 35/2022

Kategorie: Kraj