Tag "kryminalistyka"

Powrót na stronę główną
Kraj

Wędkarz, czyli co się stało z Edytą

Wspomnienia psychologa policyjnego

– Jak pan myśli, zabił ją? – zapytał zero-drugi (zastępca komendanta, ten był do spraw kryminalnych) komendy rejonowej.

Zaginęła młoda kobieta imieniem Edyta. Była po studiach, pracowała w korporacji, miała własne mieszkanie. Sympatyczna, pracowita, punktualna, obowiązkowa i trzymająca się zasad. Przez kilka ostatnich miesięcy spotykała się z chłopakiem, którego poznała przez internet. Zafascynował ją, wyznał miłość, planowali się zaręczyć. On miał pochodzić z lekarskiej rodziny, siostra miała wyjść za mąż we Włoszech, a dziadek podobno był słynnym filmowcem. Chłopak studiował prawo, specjalizację podjął w katedrze kryminologii. Miał znać słynnego profesora Brunona Hołysta i przeprowadzać dla niego analizę zabójstwa gen. Marka Papały. Wcześniej studiował na AWF i trenował kick-boxing. Prowadził zajęcia sportów walki dla dzieci, był w Legii Cudzoziemskiej, a ostatnio rozwijał firmę internetową, instalował sieci i inwestował w serwery.

– Sprawdziliśmy go i to wszystko ściema. – Zero-drugi zmarszczył nos. – Przedwczoraj pytaliśmy go, co robił w ciągu dnia. Mówił, że siedział cały czas w domu. Z logowań jego telefonu wiemy, że jeździł po mieście. Po co kłamie, jeśli nie musi?

– Może nie ufa policji? Ale może chce coś ukryć, czyli może mieć związek z zaginięciem Edyty – odpowiedziałem. – Ta wymyślona historia na własny temat pokazuje, że jest nieszczery, tylko z jakiego powodu?

– O ojcu niewiele wiadomo, matka ledwo spina koniec z końcem. Lekarzy znają chyba tylko z wizyt w przychodni. Siostry nie ma w ogóle, tym bardziej we Włoszech. Najemnik w Jugosławii? Kategoria „D”, niezdolny do służby wojskowej. Zaczął studia na prywatnej uczelni, ale szybko porzucił naukę. Firmy też nie prowadzi. A ten dziadek reżyser to tylko zbieżność nazwisk, żadnego pokrewieństwa – podsumował komendant.

– Chce się zaprezentować jako człowiek sukcesu, ktoś z wyższych sfer, ale jednocześnie twardziel i prawdziwy facet. Oszukiwał dziewczynę i to świadczy na jego niekorzyść. Mitomańskie zachowania często wiążą się z zaburzoną osobowością. Najprawdopodobniej ma kompleksy. Do tego dochodzi jeszcze patologiczne kłamstwo. – Zaczynałem tworzyć portret psychologiczny chłopaka. Nie wróżył niczego dobrego.

Edyta poznała Arka na portalu randkowym, wkrótce zaczęli spotykać się w realu. Najpierw na mieście, potem u niej. Nigdy u niego. Arek opowiadał o sobie niestworzone historie, a Edyta była szczęśliwa, że trafiła na takiego wspaniałego chłopaka. Namówił ją, żeby pożyczyła mu pieniądze na rozwinięcie interesu, nie mógł czekać na przyznanie kredytu, a taka okazja mogła już się nie trafić. Suma potrzebna Arkowi rosła, więc Edyta pożyczyła pieniądze od znajomych. Miała opinię osoby rzetelnej i słownej, nikt nie miał problemu, żeby jej pożyczyć. W sumie dziewczyna dała mu ok. 70 tys. zł.

Edyta i Arek snuli plany na przyszłość, planowali ślub. Lada dzień miała przyjechać jego siostra z Mediolanu z pierścionkiem zaręczynowym roboty włoskich złotników. Zbliżał się wspólny długi weekend 11 listopada. Edyta pierwszy raz pojechała do Arka, ale okazuje się, że nie do jego własnego mieszkania, tylko wynajętego. Nikt więcej jej nie widział.

Następnym razem do komendy rejonowej zajmującej się sprawą zaginięcia Edyty poszliśmy z Darkiem Piotrowiczem. Mieliśmy przeprowadzić z jej siostrą wywiad wiktymologiczny. Taki wywiad polega na zbieraniu informacji o ofierze, żeby zidentyfikować możliwe czynniki ryzyka, że ktoś stanie się ofiarą przestępstwa. Robiliśmy to również po to, żeby wykluczyć bądź potwierdzić skłonności samobójcze i prawdopodobieństwo wystąpienia zaburzeń psychicznych skutkujących zerwaniem kontaktów z najbliższą rodziną. Podejrzewaliśmy najczarniejszy scenariusz, że kobieta padła ofiarą zabójstwa. (…) Naszym głównym podejrzanym był Arek, więc pytaliśmy o ich relację. (…)

Okoliczności jej zaginięcia wydawały się siostrze dziwne. Edyta była sumienna, dokładnie wszystko planowała i trzymała się przyjętych założeń. Tak też była postrzegana w pracy – gdy utknęła rano w korku, od razu dzwoniła do biura, że się spóźni. Arek wprowadził spontaniczność w poukładane życie Edyty. Dawała mu się namówić na niespodziewane aktywności, już po miesiącu znajomości zaczęła mówić o zaręczynach i ślubie. Pytała siostrę, czy pojedzie z nią wybierać suknię ślubną, ale nigdy nie przedstawiła Arka rodzinie. Zawsze z jego strony były jakieś problemy logistyczne. (…)

Dostałem do analizy notatniki Arkadiusza oraz zawartość jego komputera. Przeglądałem więc wszystko, w tym wypowiedzi Arka zamieszczone na internetowym forum dla wędkarzy, bo był zapalonym „moczykijem”. Jego notatniki były dziennikami wędkarza, w których notował każdy połów. Miał potrzebę pedantycznego

,

Fragmenty książki Jana Gołębiowskiego Kryminalne portrety. Notatki psychologa policyjnego, Mando, Kraków 2025

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.

Obserwacje

Słownictwo jak odcisk palca

Czy analiza języka może pomóc złapać przestępcę?

Pewien serial Netfliksa przedstawia historię pościgu za jednym z najsłynniejszych przestępców z USA, który podkładał ładunki na uniwersytetach oraz lotniskach – stąd jego pseudonim: Unabomber (university and airline bomber). Śledztwo FBI długo nie dawało żadnych rezultatów i dopiero analiza lingwistyczna manifestu Teda Kaczynskiego (bo tak nazywa się terrorysta, który odsiadywał wyrok dożywocia) pozwoliła na opracowanie profilu przestępcy.

Profilowanie lingwistyczne pozwala na zdobycie informacji o poszukiwanej osobie na podstawie tego, co ta osoba napisała. Analizowane są przede wszystkim słownictwo, jakiego używa, formy gramatyczne, a także forma samego tekstu. Brzmi niewiarygodnie? To popatrz na to!

Z cech językowych zawartych w manifeście Unabombera oraz jego listach do prasy udało się wywnioskować, że sprawcą jest osoba co najmniej 50-letnia, z katolickiej rodziny, dorastała w Chicago, a następnie przez pewien czas mieszkała w Kalifornii, choć większość życia spędziła na północy USA. Zdobyła także wyższe wykształcenie w naukach ścisłych. Skąd to wszystko wiadomo?

O wieku terrorysty świadczyły m.in. teksty naukowe cytowane w manifeście, pochodzące z lat 70. XX w., co wskazywało na to, że poszukiwana osoba studiowała właśnie w tamtym czasie. Uwagę zwracało także sformułowanie „Holly Robots”, które używane było przez Robina z popularnego serialu dla młodzieży z lat 60., opartego na komiksie o Batmanie. Kolejną poszlaką okazała się ortografia – wyrazy takie jak willfully czy clue zawsze występowały w analizowanych tekstach w uproszczonej postaci. Nie były to jednak zwyczajne błędy, ale konsekwencja lektury dziennika „Chicago Tribune”, który ukazywał się w latach 40. i 50. Właściciel gazety był zwolennikiem uproszczenia angielskiej pisowni i wymagał tego od swoich dziennikarzy. Wskazuje to także na miejsce, w którym dorastał Kaczynski.

W tekstach zwrócono uwagę na wyraz sierra, używany głównie na terenie Kalifornii. Brak innych słów specyficznych dla języka tego terenu wskazywał, że poszukiwany przestępca nie pochodzi z tych rejonów, ale jedynie tam pomieszkiwał. Zwłaszcza że używał

Fragment książki Mateusza Adamczyka Jak słowo daję. Współczesny poradnik językowy, Znak Jednym Słowem, Kraków 2025

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.

Kraj

Ostatnie ferie

Dwie warszawskie licealistki wyjechały do Zakopanego na ferie zimowe, by już nigdy nie wrócić do domu

 

Zaginione: Ernestyna Wieruszewska i Anna Semczuk

Data zaginięcia: 26 stycznia 1993 r.

Miejsce zaginięcia: Zakopane

Wiek w dniu zaginięcia: 17 lat

Rysopis w dniu zaginięcia: brak danych

 

Ernestyna Wieruszewska i Anna Semczuk miały po 17 lat. Uczyły się w trzeciej klasie IV Liceum Ogólnokształcącego im. Władysława IV w Warszawie. Były dobrymi uczennicami, nigdy nie sprawiały kłopotów.

– Były spokojne, odpowiedzialne – tak opowiadali o nich znajomi i nauczyciele. – Nie chodziły na imprezy, nie stosowały używek. Ernestyna jeździła na oazy, była bardzo religijna.

Ernestyna mieszkała w Legionowie, a Ania na Pradze-Północ. Dziewczyny zaprzyjaźniły się w trzeciej klasie liceum. Wcześniej nie miały bliskich relacji. Były tylko koleżankami z klasy. Zbliżyło je do siebie zamiłowanie do gór. W ferie zimowe 1993 r. postanowiły wyjechać razem do Zakopanego. Do stolicy Tatr wybrały się już w piątek, 22 stycznia, zaraz po lekcjach, choć ferie zaczynały się w poniedziałek. Wcześniej zarezerwowały nocleg w Kościelisku. Ernestyna znała to miejsce, ponieważ jeździła do tej gaździny na oazy. Gaździnę znali też rodzice dziewczyny, dlatego zgodzili się, by Ernestyna pojechała tam z koleżanką.

Początek pobytu w górach nie zapowiadał niczego złego. Dziewczyny weszły na Gubałówkę, odwiedziły jaskinie Mroźną i Zimną. Potem jednak zmieniła się pogoda. Zaczął padać śnieg i warunki nie sprzyjały wędrówkom. Poza tym wiał silny wiatr i znacznie się ochłodziło. Koleżanki już wcześniej postanowiły, że pojadą do Zakopanego, by kupić bilet powrotny do Warszawy. W Zakopanem chciały też się spotkać ze znajomymi ze stolicy. Przed wyjazdem do Zakopanego zapłaciły za pobyt.

– Nie pójdziemy dziś w góry! – zapewniły zaniepokojoną gaździnę, która czuła się odpowiedzialna za nastolatki.

Był wtorek, 26 stycznia 1993 r. Około godziny 9.00 dziewczyny poszły na przystanek w Kościelisku i autobusem dotarły do Zakopanego. Wieczorem ani Ernestyna, ani Ania nie wróciły do Kościeliska. Coraz bardziej zaniepokojona gaździna powiedziała o wszystkim córce, a ta powiadomiła Tatrzańskie Ochotnicze Pogotowie Ratunkowe. Rano dziewczyn nadal nie było. Zaniepokojona kobieta zawiadomiła policję i zadzwoniła do rodziców Ani.

– Nie wiemy, dlaczego nie zadzwoniła do rodziców Ernestyny, których dobrze znała – mówili potem policjanci. – Może wstydziła się, że nie dopilnowała ich córki?

W czwartek rodzice Ani i Ernestyny przyjechali do Zakopanego.

– Byliśmy tam natychmiast – mówiła potem Krystyna Wieruszewska, mama Ernestyny. Zauważyli, że rzeczy ich córek znajdowały się na parterze, a nie na pierwszym piętrze, w pokoju, który wynajmowały. Były tam jednak wszystkie rzeczy dziewczyn: paszport, pieniądze, aparat małoobrazkowy marki Ricoh.

Rodzice poszli na zakopiański posterunek policji.

– Na pewno zatrzymały się u znajomych z Warszawy, z którymi miały się spotkać – przekonywał ich policjant. Inny funkcjonariusz mówił, że licealistki pewnie uciekły z domu. Jednak ich rodzice stanowczo zapewniali, że to niemożliwe.

Policjanci pojechali w końcu do Kościeliska. Przeszukali dom, w którym mieszkały dziewczyny. Znaleźli ich ubrania, dokumenty, pieniądze. Ustalili też, że we wtorek, 26 stycznia, dwie dziewczyny kupiły bilet powrotny do Warszawy. Czy były to Ania i Ernestyna? Początkowo nie odnaleziono osób

Fragment książki Anny Gronczewskiej Zaginieni. Historie ludzi, którzy przepadli bez śladu, Wydawnictwo RM, Warszawa 2024

 

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.

Nauka

Czytanie z kości

Nową metodą identyfikacji jest korzystanie z selfie. Na takich zdjęciach często się uśmiechamy, odsłaniając uzębienie Monika Głąbińska – antropolożka sądowa, autorka książki „Zbrodnie odczytane z kości. Tajemnice antropologii sądowej”. Prowadzi blog Antropogeek Czym zajmuje się antropolog sądowy? – Antropologia to nauka o biologii człowieka, a antropologia sądowa zajmuje się przede wszystkim analizą szczątków kostnych i ciał w zaawansowanych stadiach rozkładu, dokonywaną na potrzeby sądowe. Ale to tylko połowa naszej pracy. Szeroka cyfryzacja

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.

Kraj

Co się stało z Kasią?

Z sekcji szczątków wynika, że czynu zbrodniczego dokonała osoba lub osoby, które zawodowo praktykują preparację tkanek i organów   Pamiętam zimę 1998 r., kiedy to się stało. Bałam się, tak jak inne kobiety w Krakowie. Morderca, który zabił i oskórował Kasię, studentkę Uniwersytetu Jagiellońskiego, pozostawał na wolności. Nie było wiadomo, kim jest, jak wygląda ani czy znowu zaatakuje. Do lipca 1998 r. mieszkałam w akademiku przy ulicy Bydgoskiej, w tamtejszej salce komputerowej pisałam pracę magisterską. W tym

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.

Kraj Wywiady

Wstyd, że Polska słabo radzi sobie z handlem ludźmi

Państwo zostawiło pewne obszary bez opieki, skorzystały na tym grupy przestępcze Prof. Zbigniew Lasocik – prawnik i kryminolog, kierownik Ośrodka Badań Handlu Ludźmi na Wydziale Nauk Politycznych i Studiów Międzynarodowych Uniwersytetu Warszawskiego.   W pandemii zjawisko handlu ludźmi miało się całkiem nieźle, a nawet lepiej niż przed nią. Dlaczego? – Pandemia jeszcze bardziej osłabiła ludzi, którzy i przedtem byli społecznie słabi: cudzoziemców, kobiety, nielegalnych imigrantów, dzieci. Państwo skupiło się na likwidowaniu zagrożeń

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.

Kraj

Kolejny raz pudło? – cz. I

Zabójstwo Jaroszewiczów Nowi oskarżeni przed sądem. Ale szanse na skazanie są wątpliwe Toczy się proces w sprawie zamordowania 29 lat temu małżeństwa Jaroszewiczów. Już raz postawieni przed sądem rzekomi zabójcy zostali uniewinnieni. Obecne prognozy co do skazania oskarżonych również trzeba opatrzyć wielkim znakiem zapytania. Ci, którzy w śledztwie wskazali zabójcę, wycofują zeznania. – Składałem takie wyjaśnienia przed prokuratorem, ale nie do końca było tak, jak mówiłem. Te momenty, gdzie się przyznaję do różnych dziwnych rzeczy, są dziś

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.

Kraj

Kasia: samotna dziewczyna

Nastolatka żegna się z babcią, zabiera plecak, w którym ma kanapki, kostium i ręcznik. I znika Monika Całkiewicz – prawniczka, była prokuratorka, obecnie radca prawny Rozmawia Robert Ziębiński Jest 9 maja 2000 r. Młoda dziewczyna żegna się z babcią, zabiera plecak, w którym ma kanapki, kostium kąpielowy i ręcznik. Jedzie nad Zalew Zegrzyński. Podobno. Wychodzi z domu dziadków i rozpływa się w powietrzu. Miała na imię Kasia. Była ładna i sympatyczna. Na zdjęciach, które można znaleźć w sieci, widać uśmiechniętą

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.

Kraj Wywiady

W adwokacie też jest poczucie sprawiedliwości

W Polsce za mało mamy przyzwoitości, rozróżniania, co dobre, a co złe Mec. Hanna Gajewska-Kraczkowska Pani mecenas, miała pani podczas swojej pracy dylematy moralne? – Miałam. Kiedy? Co to była za sytuacja? – To była sprawa sprzed wielu lat, dostałam ją z urzędu. Chodziło o człowieka oskarżonego o zgwałcenie i zabójstwo trzyletniej dziewczynki. To dziecko zostało znalezione miesiąc po zdarzeniu, w lipcu, w zbożu. Rozkład ciała był już tak daleki, że opinie biegłych w zakresie przyczyn zgonu tego dziecka i samego faktu

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.

Kraj

Maseczka czyni złodzieja

W pandemii pojawiły się fałszywe zbiórki pieniędzy na medyków czy wyłudzanie danych na sanepid. I zalew cyberprzestęptw W październiku 2020 r. 83-letni pensjonariusz domu opieki społecznej po zakażeniu koronawirusem trafia do szpitala w Gorzowie Wielkopolskim. Nie udaje się go uratować. Oszczędności jego życia umierają wraz z nim. Od dnia pogrzebu codziennie odbywa się kilka lub kilkanaście transakcji. Konto zostaje całkowicie wyczyszczone. Jak mówi jeden z członków rodziny w telewizyjnym programie interwencyjnym: – Ktoś urządził sobie bez żadnych

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.