Wstyd, że Polska słabo radzi sobie z handlem ludźmi

Wstyd, że Polska słabo radzi sobie z handlem ludźmi

Warszawa 12.08.2021 r. prof. dr hab. Lasocik Zbigniew – doktor nauk prawnych i kryminologii. fot.Krzysztof Zuczkowski

Państwo zostawiło pewne obszary bez opieki, skorzystały na tym grupy przestępcze Prof. Zbigniew Lasocik – prawnik i kryminolog, kierownik Ośrodka Badań Handlu Ludźmi na Wydziale Nauk Politycznych i Studiów Międzynarodowych Uniwersytetu Warszawskiego.   W pandemii zjawisko handlu ludźmi miało się całkiem nieźle, a nawet lepiej niż przed nią. Dlaczego? – Pandemia jeszcze bardziej osłabiła ludzi, którzy i przedtem byli społecznie słabi: cudzoziemców, kobiety, nielegalnych imigrantów, dzieci. Państwo skupiło się na likwidowaniu zagrożeń związanych z wirusem. Zostawiło pewne obszary bez opieki, a ponieważ życie społeczne nie znosi próżni, skorzystały na tym grupy przestępcze. To, co mówię, to w części spekulacje, bo w Polsce nie było badań nad handlem ludźmi. Inne kraje europejskie takie badania prowadzą. Ostatnio zaś zespół ds. zwalczania handlu ludźmi w nowojorskiej dzielnicy Brooklyn, którego jestem współpracownikiem, przeprowadził takie badania. Czyli można! A prawie 40-milionowe państwo w środku Europy nie potrafi tego zrobić. W Polsce niełatwo przeprowadzić takie badania, bo brakuje koordynacji działań między służbami. Nie mamy też pomysłu, jak skutecznie zwalczać handel ludźmi. Drukujemy ulotki, podręczniki albo szkolimy 30 urzędników resortu rodziny. Chyba nie tak to powinno wyglądać. – MSWiA bardzo się chwali ponadto, że wydrukowało plakat. Kto czyta taki plakat? To jak historia z wojaka Szwejka: nie było chleba, w związku z czym władze CK armii wydrukowały pocztówkę z wizerunkiem najjaśniejszego pana. Żołnierze dostali ją zamiast chleba. Jaka jest wartość takich działań? Co zatem robić, żeby to miało sens? – Przede wszystkim wystarczy przeczytać trzy ostatnie raporty Departamentu Stanu USA dotyczące handlu ludźmi na świecie („Trafficking in Persons Report”). Ostatni ukazał się w czerwcu. Tam są bardzo klarowne zalecenia. Można też przeczytać raporty grupy ekspertów Rady Europy GRETA, która wizytowała nasz kraj i sformułowała wiele ważnych zaleceń. Ale żeby je zrealizować, potrzebna jest wola polityczna, a tej w Polsce nie ma. Nie ma dyskusji na najwyższym szczeblu, jaka toczy się w wielu innych krajach. Jakkolwiek mam krytyczne uwagi odnośnie do zwalczania handlu ludźmi w Stanach Zjednoczonych, to tam na ten temat wypowiadają się prezydenci. Kolejna sprawa: w Polsce jest bardzo niska świadomość społeczna tego problemu. Ostatnio przeanalizowałem wszystkie sondaże na ten temat. Co ciekawe, w sondażach zlecanych przez rząd były manipulacje treścią pytań i danymi, tak żeby uzyskać lepszy niż rzeczywisty stan wiedzy społeczeństwa na temat zjawiska. Z badań wynika np., że 90% Polaków wie, co to jest handel ludźmi. Z moich badań z grudnia 2020 r. wynika natomiast, że świadomość społeczna jest na poziomie ok. 30%. Na problem rząd przeznacza nieco ponad milion złotych. To śmieszna kwota. – Tyle, ile bogaty biznesmen nosi w lewej kieszeni. W Ameryce moi koledzy dostają taką kwotę jako grant badawczy. Gdy powiedziałem na konferencji Rady Państw Morza Bałtyckiego w Sztokholmie, że nasz kraj przeznacza na walkę z handlem ludźmi równowartość 250 tys. euro, ludzie pisali do mnie, że chyba się pomyliłem o jedno zero. To dlatego kompensaty dla ofiar handlu ludźmi w Polsce są na poziomie 1 tys. zł. – Tak się zdarza. Ci słabi, biedni, niewykształceni, niemający dostępu do prawników ludzie nie są w stanie upominać się o swoje w sądzie. To dlatego w wielu krajach są specjalne programy finansowe, które tworzą po stronie państwa obowiązek rekompensowania ofiarom traumy, którą przeżyły. Polskie władze nie śpieszą się z zainicjowaniem takiego programu. A przecież państwo ma taki obowiązek, niezależnie od tego, czy ci ludzie występują z wnioskiem o rekompensatę, czy nie. Jeśli ktoś na terenie danego kraju został skrzywdzony, wykorzystany, stał się niewolnikiem, państwo ma prawny i moralny obowiązek to zrekompensować. Nasze władze mówią: tu u nas byli niewolnikami? A skąd przyjechali? A kto ich tu zapraszał? To na pewno polskie firmy ich skrzywdziły? W jaki sposób ofiary handlu ludźmi są wykorzystywane na terenie Polski? – Głównie jest to eksploatacja seksualna kobiet i praca przymusowa cudzoziemców na granicy wydolności fizycznej i kompletnego zniewolenia. Ofiara nie może się z tego wyzwolić, bo np. przebywa w Polsce nielegalnie, bo ma dług, bo się boi, że jeśli ucieknie, ucierpią jej bliscy. Sposoby zniewalania są wyrafinowane. Handel ludźmi polega także

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 2021, 34/2021

Kategorie: Kraj, Wywiady