Tag "księża"

Powrót na stronę główną
Kraj

Bitwa o wielką kasę

Abp Jędraszewski walczy nie tylko z lewactwem i Unią Europejską, ale też z duchownymi i wiernymi

Wszystko zaczęło jesienią 2023 r., a dokładnie w poniedziałek 13 listopada. Wtedy odbyło się pierwsze posiedzenie nowego Sejmu i tego też dnia metropolita krakowski sporządził list do ks. Dariusza Rasia, w którym wezwał go „po ojcowsku do złożenia rezygnacji z urzędu proboszcza parafii pw. Wniebowzięcia NMP w Krakowie”. Zdaniem Jędraszewskiego Raś miał się dopuścić wielu nieprawidłowości w zarządzaniu jedną z najbogatszych parafii w Polsce, która – oprócz bazyliki Mariackiej tłumnie odwiedzanej przez turystów – administruje licznymi nieruchomościami, w tym kamienicami, hotelem i pensjonatem.

Ks. Dariusz Raś uchodzi za człowieka kard. Stanisława Dziwisza. Nie jest tajemnicą, że hierarcha ten nie przepada za Jędraszewskim, a frakcje obu dostojników zwalczają się. Raś był osobistym sekretarzem kardynała, a potem ten powierzył mu (w 2011 r.) funkcję proboszcza parafii mariackiej. Duchowny jest bratem Ireneusza Rasia, wpływowego krakowskiego posła (mandat dzierży nieprzerwanie od 20 lat), który polityczną karierę zaczynał u boku braci Kaczyńskich w Porozumieniu Centrum, potem kontynuował ją w PiS, a po „zdradzie” przeszedł na stronę PO. W ostatnich wyborach do Sejmu został posłem z listy Trzeciej Drogi i sekretarzem stanu w Ministerstwie Sportu i Turystyki. W oczach Jędraszewskiego posiadanie podejrzanego politycznie brata nie stanowi powodu do dumy…

Nie mów fałszywego świadectwa

Wśród zarzutów wobec proboszcza znalazły się takie jak: nierzetelnie prowadzona dokumentacja, braki inwentaryzacji dóbr parafii czy protokołów liczenia gotówki. Arcybiskup miał też pretensje o to, że ks. Raś, pozyskując dotacje na renowacje zabytków będących we władaniu parafii, nie uzyskał wcześniej jego zgody na wystąpienie o takie dofinansowanie. Podobnie duchowny postępował, przyjmując darowizny, zakładając lokaty oszczędnościowe, kupując i sprzedając samochody. Zdaniem metropolity Raś „ustawił” konkurs na organistę w bazylice Mariackiej, tak by pracę zdobył jego kandydat. Nieprawidłowości miały też dotyczyć zatrudnienia innych pracowników.

Oprócz braku „dbałości i czuwania nad majątkiem kościelnym” Jędraszewski dołożył „zarzut braku prawości moralnej”. Raś ubierał się nieregulaminowo, nosząc jednocześnie infułę, pektorał, pierścień i pastorał. „Powyżej opisane postępowanie Księdza jest powodem poważnej szkody i zamieszania w kościelnej wspólnocie, wykazuje nieudolność, która czyni proboszcza nieużytecznym w wypełnianiu jego zadań oraz pokazuje złe zarządzanie dobrami doczesnymi, z wielką szkodą dla Kościoła, której nie można zaradzić w inny sposób”, wyłożył arcybiskup proboszczowi i dał mu 15 dni na opuszczenie urzędu.

W obronie ks. Rasia wystąpili członkowie rad parafialnych (duszpasterskiej, ekonomicznej oraz muzyki kościelnej) działających przy bazylice Mariackiej. Chcieli się spotkać z abp. Jędraszewskim, ale ten nie znalazł dla nich czasu. Napisali więc list do hierarchy. Zarzuty wobec Rasia nazwali „bezzasadnymi

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.

Andrzej Romanowski Felietony

Mopem w Ewangelię

Biskup krakowski Andrzej Zebrzydowski mawiał w XVI w.: „A wierz sobie choćby w kozła, byleś dziesięcinę płacił!”. Marek Jędraszewski, jeden z następców Zebrzydowskiego, tak nie powie – wszak już nie ma dziesięciny.

Gdy przed laty usłyszałem z ust jednego biskupa, że istnieje „grzech społeczny”, a z ust innego, że słów Jezusa nie należy „traktować dosłownie”, uznałem, że polski Kościół rzymskokatolicki stał się instytucją pogańską. Wybory prezydenckie tylko mnie w tym przeświadczeniu utwierdziły. Wszak Kościół poparł grzesznika, i to grzesznika zatwardziałego! Gdy bowiem ujawniały się kolejne wykroczenia dr. N. – przeciw przykazaniu drugiemu, szóstemu, siódmemu i ósmemu – jedyną jego odpowiedzią było krętactwo. Chrześcijanin ma obowiązek wybaczać grzesznikowi, ale jak wybaczać, skoro grzesznik kłamie, że nie grzeszył? Kościół, popierając akurat takiego kandydata, dał świadectwo, że grzechy przeciw Dekalogowi mają jego błogosławieństwo. Czy może być większe zgorszenie?

Bp Zebrzydowski żył w czasach, gdy nie istniał rozdział Kościoła od państwa: biskupi nie „mieszali się do polityki” – oni w polityce byli. Rządzili się racją Kościoła: zwalczając inaczej wierzących, dezintegrowali Rzeczpospolitą, rozsadzali ją od środka. A jednak byli też nieraz ostoją polskiej państwowości. I nieraz starali się o pokój społeczny, co zresztą wywodzili z nakazu ewangelicznego: „Błogosławieni pokój czyniący” – Beati pacifici. Tymczasem w ostatnich wyborach – cośmy ujrzeli? Wszak katolicy byli po obu stronach skonfliktowanych obozów, a kandydat przez biskupów zwalczany nie był żadnym Antychrystem, przeciwnie – wykazywał cechy, które powinny być Kościołowi bliskie. Ale biskupi woleli pobłogosławić wojnę. Tak, wojnę, bo prezydent elekt pojmuje swą misję jako taran walący w konstytucyjny rząd.

Takiego Kościoła jeszcze w Polsce nie mieliśmy. Cokolwiek mówić o aborcyjnej obsesji papieża Jana Pawła II, nie da się go określić mianem poganina. Cokolwiek mówić o katolicyzmie ludowym prymasa Stefana Wyszyńskiego, polską rację stanu rozumiał on bezbłędnie. Choć od obozu rządzącego w PRL oddzielało go wszystko. Dziś polscy biskupi postawili na polityczne zwarcie z rządem, który jest najdalszy od jakiejkolwiek „walki z religią”, a jedyne

a.romanowski@tygodnikprzeglad.pl

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.

Obserwacje

Ballada o księżej gospodyni

Lepsza michałowa na plebanii niż duchowny skaczący z kwiatka na kwiatek

Często gospodyniami na plebaniach zostają wdowy. Oddają się po śmierci męża na służbę Kościołowi, jakby jego odejście kończyło czas radości, możliwości zmiany, normalnego życia. (…) Oczywiście dziś wdowy mogą ponownie przyjąć sakrament małżeństwa, ale Kościół woli inne formy celebracji wdowieństwa i pięknie mówi o jego celach. (…)

Duchowni, z którymi rozmawiam, nie mają wątpliwości, że zdane na warunki panujące na plebanii, samotne i wykorzenione z normalnego cywilnego życia, są poniekąd bliskie księżom. Przyjmują pewne ograniczenia, a ich wyrzeczenie obejmuje nie tylko życie seksualne, ale i doświadczenia dotyku, czułości, intymnej rozmowy. (…) Wdowy często nie mają nic. Śmierć męża oznacza dla nich odejście żywiciela. Cieszą się z tego, że mają darmowy wikt i ciepłe miejsce do życia. Odpłacają się lojalnością. No i pewnie widzą tę posługę nie jako pracę, ale służbę – czują się potrzebne. Sformatowane przez Kościół, który afirmuje cierpienie oraz posłuszeństwo, znoszą niedogodności. Nawet jeśli popłakują nieszczęśliwe po kątach, swój ból ofiarowują na wyższą chwałę.

Łukasz Modelski, autor książki „Kuchnia na plebanii”, poznał realia zatrudnienia takich gospodyń: „Wiem, że są trzy rodzaje zatrudnienia. Pierwszy rodzaj to zatrudnienie – przez księdza lub plebanię – na konkretny rodzaj umowy. Drugi rodzaj zatrudnienia jest na czarno, a trzeci to wolontariat. I muszę powiedzieć, że większość sytuacji, o których słyszałem, to woluntarystyczne zajęcie w ramach »co łaska«”. Swego czasu na łamach organu katolewicy, a więc „Kontaktu”, pisał o tym również Tomasz Pliszewski: „Kopalnią dziwnych i patologicznych sytuacji jest zatrudnianie gospodyń na plebaniach. Bardzo często dochodzi tu do wyzysku, wypłacania bardzo niskich wynagrodzeń – przekazywanych oczywiście pod stołem – oraz pracy w nienormowanym czasie. Relacje księży z gospodyniami przybierają też czasem inny, mniej formalny, za to quasi-rodzinny charakter, i nie chodzi tu tylko o pełnienie roli kochanki, ale również np. matki, która z poczucia obowiązku i czystej sympatii dla księdza powinna prać, gotować i zajmować się domem”. Kościół stosuje tu wyrachowane strategie. Pracę w niedzielę, po godzinach, brak zapewnienia elementarnych warunków zgodnych z zasadami BHP uzasadnia się tym, że to w zasadzie jest służba. Grażyna Cholewa, również zajmująca się tym tematem, usłyszała od jednego z księży, że gospodynie muszą mieć referencje – wystawia je organista, członkowie Rady Parafialnej, przewodniczący Akcji Katolickiej. „Gospodyni to osoba, do której trzeba mieć zaufanie”, uzasadnia duchowny. „Trudno wymagać od niej, żeby rozliczała się z każdego grosza wydanego na chleb czy jajka. Dlatego są to zwykle panie z polecenia”.

Kobieta jednak ma siedzieć cicho. Od podejmowania decyzji są mężczyźni. Przecież Jezus też nie podważał nierówności społecznych charakterystycznych dla jego czasów, o czym świadczy chociażby to, że nie powołał do grona apostołów żadnej kobiety. Michałowa na plebanii to skarb: zwróci księdzu uwagę na te sprawy, o których mówić wiernym nie wypada, dba o to, by ksiądz się mył, chodził do dentysty czy systematycznie odwiedzał lekarza. No i plebanię ogarnie – miło jest, gdy w gospodarstwie znać kobiecą rękę. Innymi słowy, gosposie dyskretnie prowadzą realizującego wielką misję kapłana, który musi stąpać po ziemi, choć głowę trzyma przecież gdzieś wysoko w chmurach.

No, ale ten model gospodyń zanika. Obecnie panie nie muszą mieć określonego wykształcenia, wdowi status nie jest wymagany, a i młody wiek nie jest przeszkodą w zatrudnieniu na plebanii. Biskupi wiedzą, że te wszystkie kuzynki, siostry i inne krewne to często partnerki proboszczów. Nie budzą zgorszenia, wręcz przeciwnie. Wszak właśnie one dbają o stateczność księdza. Lepsza michałowa na plebanii niż duchowny skaczący z kwiatka na kwiatek. Przywiązane

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.

Aktualne Przebłyski

Skarbówka pod opieką kapelanów

Akurat ta informacja nas nie zaskoczyła. Krajowa Administracja Skarbowa (KAS) zatrudnia 13 kapelanów. Kokosów nie zbijają. Każdy zarabia co najmniej 7,6 tys. zł brutto miesięcznie. Plus coś tam jeszcze. A to o kokosach to taki ponury żart. Bo wiadomo, ile dostają inni pracownicy budżetówki. Kapelani w KAS są tam, gdzie najprzyjemniej. Kasa i mało roboty. Jeśli coś nas jednak dziwi, to tylko to, że w skarbówce nie umościła się jeszcze większa grupa kapelanów.

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.

Wybory 2023

Jak zagłosują „katolicy gorszego sortu”?

Posłuchać, jak zazwyczaj, biskupów czy głosować zgodnie z własnym sumieniem? Oto dylematy katolików, którzy 15 października ruszą do urn Jarosław Makowski jest filozofem, teologiem, publicystą i wykładowcą. Ostatnio opublikował: „Pobudka, Kościele!” i „Kościół w czasach dobrej zmiany”. Kandyduje do Sejmu z okręgu 31 (okręg obejmuje: Katowice, Chorzów, Tychy, Mysłowice, Rudę Śląską, Świętochłowice, Piekary Śląskie, Siemianowice Śląskie, powiat bieruńsko-lędziński) lista nr 6, miejsce 5 1. Dla polskich katolików Kościół zawsze był

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.

Aktualne Przebłyski

Kapelan dekoracyjny

Na pytanie, jakie wpływy polityczne ma ks. Zbigniew Kras, większość zareaguje też pytaniem: a kto to jest? Ano właśnie. Ks. Kras od 2015 r. jest kapelanem prezydenta Dudy. Ma 63 lata, a przed przeprowadzką do stolicy 16 lat był proboszczem parafii św. Andrzeja Apostoła w Lipnicy Murowanej. Pochodzi z niej św. Szymon, XVI-wieczny bernardyn, kanonizowany w 2007 r. W Lipnicy na rynku stoi kolumna św. Szymona. I to do niej pielgrzymował ks. Kras. Pieszo wędrował, w lipcu, przez 11 dni. Miał wiele czasu, by pomyśleć o prezydencie Dudzie, który jakoś

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.

Kraj Wywiady

Antyklerykalizm przestanie być potrzebny

W czasach, kiedy nawet liberalna prasa bała się krytykować episkopat, metale i punki pokazały, że można myśleć inaczej Dr hab. Michał Rauszer – kulturoznawca, wykładowca Uniwersytetu Warszawskiego. Autor książek „Ludowy antyklerykalizm. Nieopowiedziana historia” oraz „Bękarty pańszczyzny. Historia buntów chłopskich”. Współautor podcastu „Wszyscy jesteśmy ze wsi”. Polska prowincja jest uważana za bastion postaw konformistycznych wobec Kościoła. – Zarówno z perspektywy współczesnej, jak i historycznej wieś słusznie kojarzy się z większą religijnością,

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.

Świat

Episkopat i dyktatura

Dzisiaj Kościół katolicki jest w Chile co najwyżej kustoszem dawnego imperium polityczno-gospodarczego Mateusz Mazzini – latynoamerykanista, socjolog, reporter. Stały współpracownik „Przeglądu”, „Gazety Wyborczej” i „Polityki”. Publikuje również w „Washington Post”, „El País”, „Foreign Affairs”, „Foreign Policy”. Nominowany do Nagrody Grand Press. Absolwent University of Oxford, badacz wizytujący na University College London. Wykładowca Collegium Civitas. Angelo Sodano przyjeżdża do kraju szarego, przepełnionego złowrogą ciszą, straumatyzowanego systemowym terrorem dyktatury.

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.

Obserwacje

Ksiądz Bar otwiera bar

Podczas pandemii w bydgoskiej bazylice wydawano 600-700 porcji żywieniowych, dziś o połowę mniej W bydgoskiej parafii św. Wincentego à Paulo codziennie gotuje się zupę dla 200-300 osób. Z proboszczem i innymi księżmi mieszka pod jednym dachem ponad 30 dorosłych mężczyzn. W kaplicy akademickiej trwa budowa baru mlecznego, w którym nie będzie cen. Ja nie smakuję, ja jem Bazylika św. Wincentego à Paulo jest największym kościołem w Bydgoszczy i jednym z największych w Polsce. Ale nie rozmiar ani unikatowa architektura przyniosły jej

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.

Kościół

Wojna gejów z gejami

Hierarchowie kościelni pomstujący na osoby homoseksualne nigdy nie dokonali rozrachunku ze swoim środowiskiem Ważnym punktem odniesienia w debacie o klerykalnej homofobii jest św. Paweł z Tarsu. To bezsprzecznie jedna z najważniejszych postaci w historii chrześcijaństwa, która właściwie ustępuje jedynie Jezusowi. Co ciekawe, przypisuje mu się ponad połowę ksiąg Nowego Testamentu, z czego siedem uznanych jest za jego autentyczne dzieło. Nie ma przesady w twierdzeniu, że był on pionierem chrześcijańskiej homofobii. Na nauczaniu Pawła z Tarsu ufundowany jest po dziś dzień fundament pogardy kościoła

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.