Tag "LGBT"

Powrót na stronę główną
Kraj

Stracone 10 lat

Duda przyzwyczaił nas, żeby od prezydenta zbyt wiele nie oczekiwać. I że może nim być byle kto

Wreszcie koniec. Kończy się nam prezydentura Andrzeja Dudy. I dobrze, że się kończy, bo była dla polskiej demokracji czasem straconym.

Gdy Andrzej Duda obejmował urząd, inne było postrzeganie pozycji prezydenta RP i inne oczekiwania wobec niego. Myśleliśmy, że prezydent to postać godna, poważna, górująca na scenie politycznej. Najważniejszy Polak! Dziś nikt tak prezydenta RP nie postrzega. Poprzeczka oczekiwań ustawiona jest dużo niżej. 10 lat Dudy zrobiło swoje. Od prezydenta RP niczego już nie chcemy i niczego po nim się nie spodziewamy. Wiemy, że jego rola w polityce to być hamulcowym. Przeszkadzaczem. Podpisuje ustawy albo je wetuje. Jest adwokatem jednej politycznej strony. Tyle! Dla zwolenników strony liberalno-lewicowej jest postacią miałką, długopisem Kaczyńskiego, Adrianem czekającym na machnięcie ręką prezesa. Dla zwolenników PiS – również postacią z trzeciego szeregu. Dobrą, gdy podpisuje. Gdy nie podpisuje – złą.

Nikt nie traktuje go jako osobowości, wokół której powinna krążyć polityka, wokół której mogą być definiowane polska racja stanu, nasz interes i życie narodu. Ba! Nikt nawet nie traktuje go jako punktu odniesienia po stronie prawicowej – tej, która go na najwyższy urząd wyniosła. Tam też jest mało ważny. Duda był w kącie i został w kącie. Mimo różnych zachowań – raz podłych, raz głupich. Nieliczne przebłyski tego nie zmieniły.

Tak straciliśmy 10 lat.

Wyciągnięty z kąta

To już prehistoria, ale warto o tym pamiętać. Duda został wybrany na kandydata na prezydenta RP w ciemnych dla PiS czasach, kiedy wydawało się, że partia Kaczyńskiego na zawsze została zepchnięta do roli opozycji. Wystarczająco silnej, by straszyć Polaków, ale za słabej, by wygrać wybory i rządzić.

Jesienią 2014 r. Kaczyński szukał kandydata, który powalczyłby w drugiej turze z Bronisławem Komorowskim i nie przyniósł wstydu. Wiemy, jakie kandydatury rozważał – profesorów Piotra Glińskiego i Andrzeja Nowaka (bo miał do nich słabość), Janusza Wojciechowskiego (bo znakomicie się prezentował w programach Elżbiety Jaworowicz jako sprawiedliwy sędzia), no i gdzieś na końcu krążyło nazwisko Dudy.

Ostatecznie padło na niego. Wewnętrzne badania podpowiadały, że najlepszym kontrkandydatem Komorowskiego byłby ktoś, kogo można by uznać za jego przeciwieństwo – młody, w miarę dynamiczny, symbolizujący otwarcie na nowe pokolenia i nowe czasy. A jednocześnie trochę konserwatywny i z rodziną.

Duda tu pasował, więc Kaczyński, bez większego entuzjazmu zdecydował, że to będzie on. Początkowo nikt nie dawał mu szans. Ale później to się zmieniło. Wpłynęło na to kilka czynników, takich jak: dobra praca sztabu PiS – Duda odwiedził wszystkie powiaty, wszędzie rozmawiał z ludźmi; nieudolność sztabu Komorowskiego, pycha i niemrawość jego sztabowców, no i narastający w społeczeństwie trend – coraz większa niechęć do skostniałej Platformy, nastroje oczekiwania na zmianę, przeciwko tym na górze.

No i się udało.

Zabójca słowa

W polityce jest tak, że lider wyznacza pole działań, mówi, co zrobi, a potem obietnice w mniejszym lub większym stopniu realizuje. Kłopot z Andrzejem Dudą polegał na tym, że te dwa obszary – zapowiedzi i czynów – zupełnie się nie pokrywały. Tak było od samego początku jego prezydentury i w zasadzie tak jest do dziś. Mamy polityka, który sprawia wrażenie, jakby nie przywiązywał wagi do słów, tylko uważał je za ozdobnik różnych uroczystych imprez.

Szczególnie jaskrawo widać to na przykładzie inauguracji Andrzeja Dudy. W swoim pierwszym prezydenckim przemówieniu wspomniał, że podczas spotkań wyborczych długo rozmawiał z ich uczestnikami. I co słyszał? „Jednym z podstawowych oczekiwań jest to, byśmy zaczęli odbudowywać wspólnotę. Ludzie marzą o takiej wspólnocie, jaka wśród Polaków powstała w latach 80., w czasach Solidarności” – opowiadał. „Dlatego mówię dziś do ludzi o różnych poglądach, o różnym światopoglądzie, wierzących i niewierzących: proszę o wzajemny szacunek, byśmy szanowali swoje prawa oczywiście bez narzucania ich innym, ale byśmy umieli te prawa nawzajem szanować. Proszę, żebyśmy umieli szanować się nawzajem. Mówię o tym zwłaszcza tutaj, w sali sejmowej, mówię do polskich polityków, mówię to także do siebie. Chciałbym, żebyśmy budowali wzajemny szacunek, bo to szacunek musi być podstawą wspólnoty. A tylko wtedy, gdy będziemy wspólnotą, jesteśmy w stanie naprawić Polskę”.

Podkreślał wówczas też, że wierzy w dobre współdziałanie z rządem (wtedy jeszcze Platformy), z Sejmem i Senatem. I dodawał: „Wierzę w sprawach zewnętrznych w dobre współdziałanie z Parlamentem Europejskim i z naszymi przedstawicielami na ważnych stanowiskach w UE”.

Szybko mogliśmy się przekonać, że albo Andrzej Duda

r.walenciak@tygodnikprzeglad.pl

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.

Kraj Wywiady

Feminizm to niezgoda na dyskryminowanie mnie tylko dlatego, że jestem kobietą

Troje na jedną

JEDNA:

SYLWIA CHUTNIK

TROJE:

PATRYCJA DOŁOWY

JOANNA HAŃDEREK

PAWEŁ SĘKOWSKI

Fragmenty rozmowy, która ukazała się w najnowszym numerze „Zdania” (3/2024) – w wersji papierowej do nabycia w Empikach, w wersji elektronicznej na sklep.tygodnikprzeglad.pl.

PATRYCJA DOŁOWY: Ważnym tematem dla ciebie są prawa osób LGBT. Ten temat zawsze się przewijał w twoim aktywizmie. Dzisiaj jesteś jedną z twarzy ruchu, prowadzisz podcast. Chciałam cię zapytać o twój coming out, oczywiście jeśli to jest dla ciebie w porządku i nie masz nic przeciwko.

SYLWIA CHUTNIK: Spoko. Mój out miał miejsce cztery lata temu, kiedy nie tylko rządził PiS, ale trwała totalna nagonka na osoby nieheteronormatywne. Transfobia, homofobia sączyły się z TVP, z ust rządzących, samego prezydenta. „Strefy wolne od LGBT”. Jednocześnie coraz głośniej mówiono o samobójstwach i problemach ze zdrowiem psychicznym, zwłaszcza u młodych osób. I to mnie już totalnie odpaliło. Wiele rzeczy mogłam znieść, ale te dzieciaki wywalane z domów albo które popełniają samobójstwo, włączyły we mnie chyba matkę. Chodziłam i dostawałam szału. Nigdy nie byłam osobą, która mówi o swoich prywatnych rzeczach, czy w związku hetero, czy w związku queerowym. I wcale mi się nie uśmiechało robić tego outu, bo nie jestem osobą, która w mediach społecznościowych wrzuca zdjęcia z osobą, z którą jest, nawet na prywatnych social mediach. Więc dla mnie ta decyzja była przekroczeniem siebie. To nie było jakieś super. Wiedziałam, co się z tym outem wiąże. Nie wiedziałam, że aż na taką skalę, że publicznie zacznie być analizowane moje życie seksualne, np. w komentarzach na Pudelku. Natomiast zwyciężyło we mnie poczucie odpowiedzialności: muszę o tym powiedzieć. Cena nie jest aż tak wysoka w porównaniu z wagą sprawy. Jestem niezależna ekonomicznie, mieszkam w dużym mieście, mam wolny zawód, w tym sensie, że nie mam nad sobą żadnego szefa czy szefowej i nigdy w życiu nie miałam. I niech tak zostanie. Jestem dorosła, mam prawie dorosłego syna. A nawet, gdybym miała coś na tym stracić, to mój wkurw był silniejszy. Przecież jesteśmy w Unii Europejskiej – i naprawdę nikt nie reaguje?!

Ciekawe w tym wszystkim jest to, że ja nigdy nie ukrywałam relacji z kobietą, którą wtedy miałam. A mimo wszystko ludzie kojarzyli mnie jako sojuszniczkę, a nie osobę ze środka ruchu. Myślę, że wpłynął na to fakt, że mam syna, działalność w Fundacji MaMa. Przed moim outem zdarzało się, że szłam w marszu równości, zresztą z moją ówczesną partnerką, i np. podchodzi jakaś młoda osoba queerowa i mówi: „Pani Sylwio, bardzo dziękujemy za wsparcie naszej community”. Na to moja partnerka w śmiech i że super, że nas wspierasz, i dzięki za to! Przez długi czas funkcjonowałam jako zewnętrzna osoba wspierająca ruch LGBT.

DOŁOWY: Ta, co z każdym może współpracować: z jednej strony katolickie rodziny 3+, z drugiej ruch LGBT…

CHUTNIK: Tak, z wszystkimi pogada: do tańca i do różańca! Ten mój out był po to, żeby pokazać tym wszystkim zaszczuwanym dzieciakom, że tak można.

PAWEŁ SĘKOWSKI: Czy to był out lesbijki, czy osoby biseksualnej? Wikipedia naucza, że zrobiłaś „coming out jako lesbijka”.

CHUTNIK: Jako osoba panseksualna, czyli niezależnie od tożsamości genderowej i orientacji seksualnej. Nie mówiłam, czy jestem lesbijką, czy osobą biseksualną – po prostu, że jestem w związku z kobietą. Nie nazywałam tego. Mówienie, że jestem panseksualna niczego ważnego by nie wnosiło do sprawy, a chodziło mi przede wszystkim o sygnał, że jestem jedną z was. Jak ktoś chce, mogę być dla niego lesbijką.

SĘKOWSKI: Na etapie autoryzacji naszej rozmowy sama już uznasz, jak chcesz to mieć w druku.

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.

Aktualne

„Mascarpone 2: Tęczowy Tort” – premiera w Warszawie

  Warszawa, 16 września 2024, Wczoraj w Warszawie odbyła się długo wyczekiwana premiera filmu Mascarpone 2: Tęczowy Tort, będąca ważnym wydarzeniem dla polskiej społeczności LGBTQI+. Na premierę przylecieli z Włoch reżyser Alessandro Guida oraz aktorzy Giancarlo Commare (Antonio)

Aktualne

Mascarpone 2: Tęczowy Tort

Słodka włoska komedia powraca do kin! W KINACH OD 20.09.2024 Już 20 września do polskich kin zawita Mascarpone 2: Tęczowy Tort, kontynuacja włoskiej komedii romantycznej, która zdobyła serca widzów na całym świecie. To pełna humoru i emocji opowieść

Kultura Wywiady

Norweska rzeczywistość bez lukru

Koszt psychiczny emigracji może się okazać większy niż zysk ekonomiczny Leiv Igor Devold – polsko-norweski reżyser filmowy Urodziłeś się w Warszawie, ale wychowałeś w Oslo. Masz norweskie i polskie korzenie. Twoja dwukulturowość bardzo wpłynęła na kształt „Norwegian Dream”? W końcu film opowiada o polskim imigrancie, który zatrudnia się w przetwórni łososia i zakochuje w norweskim koledze z pracy. – Moja dwukulturowość była pomocna i wpłynęła na wybór tematu. W 2011 r. znajoma producentka, Ingvil Giske, podesłała

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.

Kraj

Ochroniarz

Andrzejowi Dudzie teraz wreszcie przyjdzie zdawać egzamin z prezydentury Teraz Duda. Andrzej Duda… – Osądzam surowo Andrzeja Dudę, gdyż uważam, że jest karykaturą prezydenta, aktorem, który gra prezydenta. – On ma zagwarantowaną kadencję i mógłby zachowywać się w sposób – nie chcę używać słowa „przyzwoity” – ale odpowiedzialny, godny. To, że tak się nie dzieje, jest chyba związane z jakimś brakiem charakteru. – U prezydenta drażni mnie takie demonstrowane zadowolenie z siebie przy jednoczesnej niesamowitej służalczości

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.

Kultura Wywiady

Kino po swojemu

Problem zaczyna się po wyjściu ze szkoły filmowej, gdy okazuje się, że kobiety po prostu mniej reżyserują Natasza Parzymies – reżyserka, scenarzystka i producentka filmowa Czy nastał już w Polsce czas, gdy młode reżyserki mogą swobodnie realizować swoje autorskie projekty? – Chcę wierzyć, że tak. Wiem jednak, że kino i serwisy streamingowe dynamicznie się zmieniają i muszą się adaptować do trudnej rzeczywistości postpandemicznej. Ja na pewno pracuję intensywnie i rozwijam autorskie projekty. Jednak moim zdaniem więcej przestrzeni,

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.

Kraj

Kto się boi?

Polska nie jest krajem tolerancyjnym. Bezpiecznie czują się tu prawicowcy i mężczyźni w średnim wieku. Mamy na to dane W 2018 r. pojechałem na Marsz Równości do Płocka. Miała to być swego rodzaju manifestacja po wydarzeniach z marszu w Białymstoku, który został brutalnie zaatakowany przez środowiska narodowców i skrajnej prawicy. Płocka impreza mimo wielu obaw przebiegła spokojnie. Moją uwagę zwrócił jeden z mieszkańców, udzielający wywiadu telewizji. – Jestem tolerancyjny, niech oni robią, co chcą, tylko niech to robią u siebie w domu – stwierdził mężczyzna

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.

Kościół

Wojna gejów z gejami

Hierarchowie kościelni pomstujący na osoby homoseksualne nigdy nie dokonali rozrachunku ze swoim środowiskiem Ważnym punktem odniesienia w debacie o klerykalnej homofobii jest św. Paweł z Tarsu. To bezsprzecznie jedna z najważniejszych postaci w historii chrześcijaństwa, która właściwie ustępuje jedynie Jezusowi. Co ciekawe, przypisuje mu się ponad połowę ksiąg Nowego Testamentu, z czego siedem uznanych jest za jego autentyczne dzieło. Nie ma przesady w twierdzeniu, że był on pionierem chrześcijańskiej homofobii. Na nauczaniu Pawła z Tarsu ufundowany jest po dziś dzień fundament pogardy kościoła

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.

Kraj

Skazany za pogromobus

Sąd uznał, że działania Mariusza Dzierżawskiego stanowiły mowę nienawiści Sąd Rejonowy w Gdańsku skazał Mariusza Dzierżawskiego, prezesa Fundacji Pro – Prawo do Życia, za stosowanie mowy nienawiści. Dzierżawski skarży się na „totalitarne mechanizmy” i zapowiada apelację, a gdańscy aktywiści mówią o przełomowym wyroku. Wyrok skazujący zapadł w czwartym roku od wniesienia pozwu. Wystąpiło z nim stowarzyszenie Tolerado i kilkoro aktywistów, m.in. Jacek Jesionek i Anna Strzałkowska, gdańska psycholożka. Pozwali oni zarząd Pro – Prawo

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.