Tag "lobbing"

Powrót na stronę główną
Kraj

Od „Króla żelatyny” do „Króla norek”

Lobbing w Polsce  – załatwiacze, profesjonaliści i dyplomaci Z definicji lobbing to wywieranie przez zawodowych rzeczników interesów wpływu na przedstawicieli władzy, by ci podjęli działania lub decyzje zgodne z interesami klientów owych rzeczników.  Jednym z pierwszych lobbystów był Kazimierz Grabek, „Król żelatyny”. W latach 1992-1999 gościł on stale w pierwszej dziesiątce najbogatszych Polaków tygodnika „Wprost”. Przez niemal dekadę, bez względu na to, jaka akurat opcja polityczna była u władzy, z powodzeniem lobbował na rzecz swoich firm, chcąc zapewnić im niemal monopol na produkcję żelatyny w Polsce. I udało się, lecz Grabek przedobrzył.  Afera wybuchła, gdy w grudniu 1997 r. rząd Jerzego Buzka wprowadził całkowity zakaz importu żelatyny pod pretekstem ochrony zdrowia społeczeństwa zagrożonego szerzącą się na Zachodzie chorobą szalonych krów.  Szybko wyszło na jaw, że ta decyzja zapewniała wyjątkowe profity firmom Kazimierza Grabka, który okazał się największym producentem żelatyny w kraju. Sprawą zainteresowały się media, a następnie kompetentne organy. Padło pytanie, jak on to załatwił. Oczywiście rząd wycofał się z podjętej pochopnie decyzji. Po Warszawie krążyła wówczas plotka, że przyczyną kłopotów pana Kazimierza był jeden z zachodnich koncernów farmaceutycznych, który nie chciał kupować od niego żelatyny – niezbędnej przy produkcji niektórych leków – bo miał

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Świat

Lobbyści rozrywają diasporę

Rośnie liczba żydowskich Amerykanów, którzy wolą nie przyznawać się do pochodzenia czy wyznawanej religii Kampania wyborcza w USA już teraz jest dynamiczna, choć amerykańscy wyborcy do urn pójdą za ponad pół roku. Wojna w Strefie Gazy i towarzyszące jej uliczne i parlamentarne demonstracje sprawiają zaś, że nadchodzące starcie, najpewniej między Joem Bidenem a Donaldem Trumpem, staje się tłem sporów w środowisku amerykańskich Żydów i organizacji lobbingowych starających się wywrzeć wpływ na politykę zagraniczną Białego Domu, szczególnie w sprawach izraelsko-palestyńskich. Grup nacisku jest w Ameryce wiele, co wynika z możliwości, jakie daje tamtejszy system prawny, trudno więc w krótkim artykule dokonać szczegółowego przeglądu tych organizacji. Najgłośniejsze w ostatnim czasie są jednak przede wszystkim sympatyzujące z izraelską prawicą American Israel Public Affairs Committee (AIPAC – Amerykańsko-Izraelski Komitet Spraw Publicznych), Anti-Defamation League (ADL – Liga przeciw Zniesławieniom) i StandWithUs (SWU – Stań z Nami), którym z przeciwnego bieguna amerykańskiej i izraelskiej polityki rzucają wyzwanie m.in. lewicowa Jewish Voice for Peace (JVP – Żydowski Głos dla Pokoju) i liberalna J Street. Koalicja przeciw AIPAC O toczących się sporach najdobitniej świadczy utworzenie w pierwszej połowie marca koalicji 20

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Ekologia

Wielkie zielone pieniądze

Miliardy pompowane w transformację energetyczną stworzyły nowy biznes: ekolobbing W pewnym sensie było to nieuniknione – wystarczy rzut oka na kwoty, o których mówi się w kontekście legislacji dotyczącej odnawialnych źródeł energii, nowej zielonej infrastruktury, ale też projektów „miękkich”, takich jak edukacja, kampanie społeczne, tłumaczenie przyczyn tych reform społeczeństwu. W Stanach Zjednoczonych tylko przyjęty w ubiegłym roku Inflation Reduction Act (IRA), pakiet reform administracji Bidena mający przyśpieszyć przejście amerykańskiej gospodarki na zeroemisyjność, zawierał plany inwestycji ekologicznych sięgających 369 mld dol. Łącznie, jak wylicza tygodnik „The Economist”, obecny prezydent USA za pomocą wszystkich zaproponowanych przez siebie projektów legislacyjnych albo już dofinansował, albo planuje wlać w amerykańską zieloną gospodarkę 800 mld dol. Z kolei bank inwestycyjny Goldman Sachs szacuje, że przy obecnym tempie wydatkowania środków z budżetu federalnego i rozwoju sektora prywatnego do 2032 r. na rynku może się pojawić aż 3 bln dol. wykorzystywanych w technologiach i kampaniach na rzecz wyhamowania katastrofy klimatycznej. Prawie tyle samo, ile USA co roku wydają na zbrojenia i utrzymanie armii – a wiadomo, że to zawsze był dobry punkt odniesienia, bo nikt na świecie nie przeznacza na wojsko tyle pieniędzy, ile Amerykanie. Ci zyskują,

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Kraj

Co robi polityk po zakończeniu kariery?

Zostaje lobbystą i zarabia lepiej niż na Wiejskiej W połowie marca br. europoseł i lider Republikanów Adam Bielan w wywiadzie udzielonym radiu RMF FM dowodził, że aby zrozumieć aferę, która wybuchła w Narodowym Centrum Badań i Rozwoju, należy zainteresować się działalnością spółki Five Rand, na czele której stoją były poseł Przemysław Wipler oraz były dziennikarz Michał Krzymowski. Ponoć rozpowszechniali oni przez znajomych dziennikarzy fałszywe informacje, które miały skłonić Ministerstwo Funduszy i Polityki Regionalnej do wypłaty dwóch wysokich dotacji, które stały się przyczyną skandalu politycznego. Bielan nazwał ich „rzeźnikami z Nowogrodzkiej”. Występując później na antenie Polsat News, w programie „Graffiti”, posunął się jeszcze dalej, charakteryzując spółkę Five Rand jako „specjalizującą się w czarnym PR i de facto w lobbingu”. Byłego posła Wiplera opisał zaś jako „człowieka skazanego za pobicie funkcjonariuszki policji”, „który dał się później sfotografować w koszulce z wymiocinami”. Reakcja Przemysława Wiplera i Michała Krzymowskiego na rewelacje Bielana była szybka i zaprawiona sporą dawką humoru. Na Twitterze podziękowali europosłowi za darmową reklamę, przypomnieli, że wielokrotnie bywał u nich w firmie i zawsze miło się z nim rozmawiało, a są z nim po imieniu. Przyznali, że rozważali zaoferowanie mu swoich usług, by poprawić jego wizerunek publiczny,

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Świat

Europa kontra Wielka Technologia

Sądzić, karać, zdelegalizować? Europa zaczyna grać twardo z cyfrowymi gigantami Wielkie koncerny cyfrowe ostatnio nie mają w Europie za łatwo. Na początku września należąca do Facebooka platforma Instagram została ukarana przez irlandzki urząd ochrony danych osobowych karą przekraczającą 400 mln euro. Chodziło o naruszanie prawa do prywatności i niedostateczną ochronę danych nieletnich. Wkrótce sąd Unii Europejskiej w Luksemburgu wydał orzeczenie jeszcze boleśniejsze dla innego internetowego giganta, Google’a. Sędziowie utrzymali w mocy karę nałożoną w 2018 r. na amerykańską firmę przez Komisję Europejską – tu chodziło o praktyki naruszające konkurencyjność na rynku aplikacji dla smartfonów. Co prawda, sąd uchylił część kary i podważył pewne elementy decyzji Komisji, ale i tak uznał, że Bruksela ma prawo domagać się od Google’a zapłacenia niebagatelnych 4,1 mld euro! Wszystko to dzieje się w kontekście przyjęcia przez Europę latem tego roku pakietu przełomowych regulacji usług i rynków cyfrowych – znanych pod skrótowymi nazwami DSA i DMA (Digital Services Act i Digital Markets Act). Nowe prawo ma na celu lepszą ochronę użytkowników przed nadużyciami cyfrowego oligopolu, a Bruksela liczy, że może też pomóc mniejszym firmom i lokalnej konkurencji w rywalizacji z gigantami. Niektórzy już okrzyknęli DSA i DMA „górą lodową,

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Aktualne Przebłyski

Lobbysta Mastalerka

Każdy chce mieć swojego Hofmana. Cudotwórcę, który potrafi łączyć biznesmenów mających kłopoty z politykami mającymi potrzeby. Skoro PiS ma Adama Hofmana, to bezobjawowy prezydent Duda postawił na Marcina Mastalerka. Podobnie jak Hofman Mastalerek też ma firmę zajmującą się PR i marketingiem. A skoro Duda go lansuje, to biznes już wie, do kogo w razie czego warto pukać. Patent prosty. A jaki skuteczny. I kasodajny. Gorzej z lotnością Mastalerka. Góra 50% Hofmana. Ale przecież tak, albo i gorzej, mają wszyscy protegowani Dudy.  

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Opinie

Aborcja i polityka

Kapitał występuje za zaostrzeniem prawa aborcyjnego w imię zwiększenia korzyści ekonomicznych, a nie „prawa do życia” Kwestia aborcji w Polsce postrzegana jest głównie jako problem światopoglądowy, ideologiczny. Nie negując tego aspektu, warto zwrócić uwagę na inne, znacznie głębsze usytuowanie tego problemu w życiu społecznym, a mianowicie na aspekt polityczny i ekonomiczny. Od dziesięcioleci politycy krajów rozwiniętych straszą wyborców dwiema tezami, podszytymi myślą o walce pokoleń i nacjonalizmem: Jesteśmy społeczeństwami starzejącymi się, pracujący będą stanowili mniejszość i nie zdołają wyprodukować tyle, aby utrzymać całe społeczeństwa. Dlatego emerytury muszą maleć. Ponieważ społeczeństwa starzeją się i spada nawet bezwzględna liczba ludności, to napływają do nas masy obcokrajowców. W takich krajach jak Polska straszy się zatracaniem własnej kultury narodowej i religii przodków. Na pierwsze zagrożenie jako lekarstwo zaleca się wydłużenie okresu zatrudnienia do 67. roku życia i przyśpieszenie rozpoczęcia edukacji szkolnej od 6. roku życia. Tym samym okres pracy dla mężczyzn postuluje się wydłużyć o trzy lata, a dla kobiet o osiem. Ponadto proponowane są dodatkowe prywatne fundusze ubezpieczeniowe i wyższe składki emerytalne. By przeciwdziałać drugiemu zagrożeniu, proponuje się zezwolenie na minimalną imigrację tylko niezbędnej siły roboczej (najlepiej

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Wywiady

Wojsko łupem polityków

To, że wojskowi dali się wciągnąć w personalno-polityczne gierki, jest największą tragedią Wojska Polskiego po roku 1989 Gen. broni Waldemar Skrzypczak – były dowódca Wojsk Lądowych Podczas ostatniej kampanii wyborczej niewiele mówiło się o wojsku i jego potrzebach. – Nic nadzwyczajnego. Minęło ponad 30 lat od zmiany systemu, ale na dobrą sprawę niewiele dla armii w tym czasie zrobiono. Generalnie wojsko służy politykom do tego, do czego aktorzy używają ścianki. Ma stanowić tło, przy którym warto się zaprezentować. – Dokładnie tak. Proszę zauważyć, że choć było już kilka planów rozwoju sił zbrojnych, to żaden rząd nie wykazał się tu konsekwencją. Każdy chciał robić po swojemu, psuł i dewastował to, co zrobili poprzednicy. W efekcie zamiast kompleksowych zmian mamy w Polsce ileś programów wyspowych. Dziś kupujemy patrioty1, jutro HIMARS-y2, a pojutrze wrzucimy sobie jakiś nowy temat. Bierzemy po trochu, bo drogie, a co gorsza, w oderwaniu od realnych potrzeb armii. Warunki gry dyktują lobbyści? – To oni przekonują polityków do zakupów. Ci z kolei wydają dyspozycje wojskowym, by znaleźli uzasadnienie dla konkretnych wydatków. Doskonale to widać po niektórych ważnych politykach, którzy wręcz chodzili i nadal chodzą na pasku lobbystów. Nie są przy

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Aktualne Przebłyski

Bańka – orlik PiS

Jeśli ktoś szuka jakichś zalet eksministra sportu Witolda Bańki, to polecamy jego wylewną szczerość. I opowieść snutą w pisowskich mediach, jak to Bańka starał się o posadę dyrektora Światowej Agencji Antydopingowej. Długą kampanię prowadził zespół z dyrektorem Rafałem Piechotą z ministerstwa. Zaangażowano MSZ, ambasadorów… Kosztowało to Polskę krocie. Choć i tak mniej od konferencji w Katowicach. Działaczy z całego świata ugoszczono po staropolsku. Zasłużyli. Bo wybrali Bańkę. I teraz Bańka będzie walczył z dopingiem. Biuro ma w Kanadzie. Plus jest taki, że długo go w Polsce nie będzie. Jest więc cień szansy, że uda się uratować zapuszczone za rządów Bańki orliki.

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Aktualne Pytanie Tygodnia

Kto będzie beneficjentem pracowniczych planów kapitałowych?

Kto będzie beneficjentem pracowniczych planów kapitałowych? Prof. Marian Dobrzyński, specjalista w zakresie zarządzania, UW Towarzystwa funduszy inwestycyjnych. To oczywiste. Lobbyści i decydenci ze środowisk finansowych pilnie odrobili lekcję u amerykańskich kolegów. W Stanach Zjednoczonych do niedawna świetnie funkcjonowały emerytalne fundusze firmowe, na które pospołu składali się pracownicy i pracodawcy. Fundusze te były oprocentowane, a podatek naliczano, gdy pracownik pobierał emeryturę. Te gigantyczne pieniądze nęciły banksterów, toteż udało im się przepchnąć ustawę nakazującą (sic!) oddanie indywidualnych składek emerytalnych pod zarząd prywatnych funduszy inwestycyjnych. Pobierają one gigantyczne opłaty, ujawniane w momencie podejmowania środków przez pracownika. Dopięto tego za prezydentury Obamy mimo heroicznej obrony dotychczasowego systemu przez panią sekretarz Departamentu Pracy. Nasza obecna pani minister pracy chyba o tym nie wiedziała. Waldemar Witkowski, Unia Pracy Nie zamierzam oszczędzać w tym tworze, spokojnie poczekam na tradycyjną emeryturę i będę zachęcał znajomych, by postąpili tak samo. Celem nowego rozwiązania jest bowiem przysparzanie korzyści nie przyszłym emerytom, ale osobom dysponującym dużymi kapitałami, bo pieniądze z PPK trafią na giełdę. Nie wiadomo natomiast, kiedy dokładnie otrzymają pieniądze sami oszczędzający, a opłaty za zarządzanie pobierane są już teraz, zamiast przy okazji wypłaty zgromadzonych środków.

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.