Tag "Piotr Szumlewicz"

Powrót na stronę główną
Aktualne Pytanie Tygodnia

Czy Polacy znają prawa pracownicze?

Piotr Ciszewski,
stowarzyszenie Historia Czerwona

Znajomość praw pracowniczych nie jest w Polsce powszechna. Odpowiada za to m.in. system edukacji. Na lekcjach z tzw. podstaw przedsiębiorczości więcej jest o zakładaniu firmy niż o byciu pracownikiem i o jego prawach. Obecny rząd z udziałem tzw. lewicy nie wprowadził żadnej zmiany w kierunku bardziej propracowniczego programu. W wielu małych i średnich firmach prawa pracownicze są fikcją. W gastronomii czy w małych firmach jest wręcz przyzwolenie na ich łamanie. Coraz większa grupa osób zaczyna jednak walczyć o prawa pracownicze. To m.in. studenci biorący udział w okupacji Uniwersytetu Warszawskiego czy pracownicy gnieźnieńskiego Jeremiasa. Jest nadzieja, że sytuacja będzie się zmieniała.

 

Dr Ewa Pietrzak,
specjalistka w dziedzinie prawa pracy, USWPS

Znajomość praw pracowniczych nadal jest na stosunkowo niskim poziomie. Dotyczy to zarówno osób świadczących pracę, jak i pracodawców. Zagadnieniem, które często się pojawia w praktyce, jest kwestia odróżnienia umowy o pracę od umów cywilnoprawnych (m.in. umowy o dzieło, umowy-zlecenia). Zarówno pracownicy, jak i pracodawcy mają tendencję do mylenia tych dwóch podstaw świadczenia pracy. Różnice są zasadnicze. W przypadku umowy o pracę osobie świadczącej pracę przysługują uprawnienia wynikające z prawa pracy, w tym z Kodeksu pracy. Regulacje te nie obowiązują w sytuacji zatrudnienia na podstawie umów cywilnoprawnych. Gdy osoba świadczy pracę na podstawie umowy cywilnoprawnej w sytuacji, w której powinna być zawarta umowa o pracę, przysługuje jej prawo wystąpienia do sądu z powództwem o ustalenie istnienia stosunku pracy. Pracownicy często nie mają świadomości tego.

 

Piotr Szumlewicz,
lider związku zawodowego Związkowa Alternatywa

Niestety, wiedza o prawach pracowniczych w polskim społeczeństwie jest niska. W konsekwencji prawo pracy jest łamane bardzo często, co dotyczy m.in. nadgodzin, niewypłacania pensji na czas czy zatrudniania w ramach umów cywilnoprawnych, gdy spełnione są wszystkie wymogi umowy o pracę. Pracodawcy łamią też często ustawę o związkach zawodowych. Skąd taka skala bezprawia? Wydaje się, że czołowi politycy i komentatorzy życia publicznego nie traktują prawa pracy poważnie. Od lat wiele przepisów Kodeksu pracy jest martwych, a władza przyzwala na ich omijanie. Dotyczy to chociażby gigantycznej skali umów śmieciowych i niewypłacania pensji na czas. Kary dla nieuczciwych pracodawców są niskie, a kontrole firm bardzo rzadkie. Ponadto władze publiczne nie prowadzą żadnych akcji edukujących społeczeństwo. Młodzi ludzie dowiadują się, jak założyć firmę, ale nie wiedzą, czym są nadgodziny albo jakie są różnice między umową-zleceniem a umową o pracę.

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.

Kraj

Mała partia, mały wynik

Lewica w wyborach prezydenckich

Sondaże dla kandydatów lewicy w wyborach prezydenckich nie są łaskawe. Magdalena Biejat osiąga w nich 2-4% poparcia, Adrian Zandberg 1-2%, Piotr Szumlewicz – podobnie jak Joanna Senyszyn – regularnie poniżej 1%. I wciąż nie wiadomo, czy w ogóle zdołają wystartować, czy zbiorą wymagane 100 tys. podpisów. Dla lewicy to prognozy fatalne, choć mało zaskakujące. O jej kryzysie piszemy w „Przeglądzie” od miesięcy. Problemem nie jest brak wyborców, bo poglądy lewicowe deklaruje 15-20% Polaków, a może być ich więcej. Problemem jest to, że ugrupowania, które przedstawiają się jako lewicowe, nie są przez tych Polaków poważane ani darzone zaufaniem. Więź między wyborcą a jego partią w tym przypadku nie istnieje.

Tak dzieje się od lat. I nic nie zapowiada, by ta tendencja się zmieniła. Lewicę chcą dziś reprezentować dwie partie: jedna to Nowa Lewica, druga – Razem. Nową Lewicą kieruje od 2016 r. Włodzimierz Czarzasty i praktycznie jest to jego prywatna partia. Statut gwarantuje mu nieusuwalność, poza tym może zawieszać każdego członka, w każdej chwili.

Nowa Lewica to w zasadzie przedsięwzięcie okołopolityczne. Mechanizm jest prosty – partia przyciąga wyborców, dzięki nim jakaś grupa zdobywa mandaty. Potem wymienia je na posady w rządzie i w spółkach skarbu państwa. Robert Biedroń i Krzysztof Śmiszek, rezerwując sobie biorące miejsca na liście, wymienili je na posady europarlamentarzystów.

W tym przedsięwzięciu ważne jest, by aparat partyjny nie był zbytnio rozbudowany. Bo duży aparat dużo chce – posad, uwagi, dyskusji, jakiejś ideowości. Może wybrać nowe władze… A małą grupę łatwiej kontrolować.

I to dzieje się na naszych oczach – z wyborów na wybory wpływy partii Czarzastego się kurczą. W roku 2019 lewica uzyskała 2,319 mln głosów, czyli 12,56%. A 15 października 2023 r. – już tylko 1,859 mln głosów, czyli 8,61%. W kwietniu 2024 r. w wyborach samorządowych, do sejmików wojewódzkich, uzyskała 911 tys. głosów. A w wyborach europejskich w czerwcu 2024 r. – 741 tys. głosów (6,30%). Dlaczego więc miałaby dostać lepszy wynik w wyborach prezydenckich?

Koncepcja „małej partii” ma konsekwencje. Towarzyszy jej akcja likwidowania komórek partyjnych, ograniczania ich. Wiemy o tym – do redakcji „Przeglądu” regularnie przychodzą listy, w których czytelnicy informują, że właśnie w ich powiecie czy mieście zlikwidowano koło partyjne. Dzieje się to także pod hasłami wymiany wyborców – ponieważ elektorat SLD wymiera, trzeba go zastąpić młodzieżą. W efekcie 7 kwietnia 2024 r. w grupie 60+ na lewicę głos oddało 5%. A wśród kobiet – które miały być nowym żelaznym elektoratem – ledwie 7,5% (w październiku 2023 r. było to 10,1%).

A młodzi?

r.walenciak@tygodnikprzeglad.pl

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.

Aktualne Pytanie Tygodnia

Czy kłamstwo w polityce ma krótkie nogi?

Prof. Radosław Markowski,
politolog, socjolog, USWPS

Jeden z amerykańskich prezydentów ukuł sentencję, że można kłamać, ale nie można kłamać we wszystkich sprawach, zawsze i wobec każdego. Polityka kieruje się tym, że politycy, ujmując to delikatnie, konfabulują. Przedstawiają w dobrym świetle siebie i swoje działania, a ich przeciwnicy robią wręcz odwrotnie. Czy kłamstwo się opłaca, zależy od popytu i podaży, jakie funkcjonują w polityce, czyli od tego, kto i do kogo kieruje komunikat. Jeśli spojrzeć na większość krajów, suweren jest zazwyczaj przeciętnie rozgarnięty i łatwo go karmić np. fake newsami. Weźmy Donalda Trumpa. To typ polityka, któremu opłaca się permanentne kłamanie. Podobnie jest w Polsce. Koalicji rządzącej nie opłaca się kłamać, ponieważ odbiorcami jej przekazu są głównie ludzie, którzy nie chcą prostej interpretacji faktów, oczekują konkretnych uzasadnień. Na drugim biegunie mamy wyborców opozycji, którzy przyjmą wszystko, co zakomunikuje im partyjny wódz. Nawet jeśli będzie stało w stuprocentowej sprzeczności z tym, co pokazuje rocznik statystyczny.

 

Krzysztof Daukszewicz,
satyryk, komentator polityczny

Kłamstwo w polityce już nie ma nóg, ponieważ kłamie się w niej na okrągło. Niektórych może zastanawiać, jak politycy w takim razie chodzą, ale widać, że jakoś sobie radzą, więc można odłożyć tę kwestię na bok. Dużo istotniejsze jest, że kula tych wszystkich kłamstw uderza w społeczeństwo.

 

Piotr Szumlewicz,
przewodniczący Związkowej Alternatywy

W polskiej polityce kłamstwa nie mają konsekwencji z tego prostego powodu, że największe partie w kluczowych sprawach oszukują. Wszyscy mówią chociażby o walce z kolesiostwem i nepotyzmem, a nikt nie przyjmuje zapobiegających im rozwiązań systemowych. Wszystkie liczące się partie w kampaniach wyborczych proponują mnóstwo zmian na lepsze, a ich liderzy wiedzą, że w najlepszym wypadku zrealizują tylko kilka propozycji. Czy tak musi być? Wydaje się, że dla wielu Polek i Polaków wiarygodność jest jednak zaletą. Wyborcy mogliby docenić partię, która mówiłaby prawdę i nie oglądała się na słupki poparcia. Na przykład wielu polityków obozu rządzącego wie, że świadczenie Rodzina 800+ w obecnej wersji jest nieskuteczne i drogie, ale unikają dyskusji na ten temat. Liderzy koalicji rządzącej nie mówią też o zrównaniu wieku emerytalnego kobiet i mężczyzn, choć jest to oczywistość dla wszystkich postępowych partii w Unii Europejskiej. Mówienie prawdy za wszelką cenę bywa dla polityków zgubne, ale koniunkturalizm może trwale odebrać wiarygodność.

 

 

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.

Aktualne Pytanie Tygodnia

Jakie prawa są w Polsce najczęściej łamane?

Dominika Kuna,
wykładowczyni, Uniwersytet SWPS

Rozpoczęły się wakacje, dlatego warto zacząć od zwrócenia uwagi na ochronę wizerunku dzieci. Rodzice udostępniają dziś zdjęcia swoich pociech w sieci. Jest to częste, choć zazwyczaj nieświadome łamanie praw dziecka. Może ono nie życzyć sobie publikacji swoich zdjęć w internecie. Poza tym to niebezpieczne, bo zdjęcia łatwo wykorzystać w celach przestępczych. Drugi aspekt to przemoc wobec dzieci. Debatę wywołała sprawa Kamilka z Częstochowy, jednak dyskusja jest wielowątkowa.

Nie chodzi jedynie o przemoc fizyczną, bo również o psychiczną, ekonomiczną, seksualną. Mowa też o zaniedbaniu. Biuro Rzeczniczki Praw Dziecka apeluje, aby osoby pracujące z dziećmi były szczególnie wyczulone na sygnały mogące świadczyć o nadużyciach wobec najmłodszych i nie bały się działać.

Dr Kamil Stępniak,
konstytucjonalista, prezes Centrum Prawa Konstytucyjnego i Monitorowania Praworządności

Wśród najczęściej łamanych praw w Polsce – z zaznaczeniem, że mówię tu o perspektywie konstytucyjnej – jest m.in. zasada równości i szeroko pojęta możliwość decydowania o własnym życiu (nazwijmy ją autonomią jednostki). Mam na myśli chociażby prawa osób LGBT+, ale także ludzi w faktycznych związkach partnerskich (nazwanych w prawie konkubinatem, co ma pejoratywny wydźwięk). W Polsce pokutuje myślenie, że art. 18 konstytucji wyklucza istnienie innych form prawnych związków, co moim zdaniem jest nieprawidłowe. Politycy boją się również podejmowania decyzji w sprawach tak rudymentarnych jak aborcja i dążenie do rzeczywistego równouprawnienia płci. Na koniec dodam coś nieoczywistego: brak działań legislacyjnych w szybko rozwijających się obszarach spowoduje, że środek ciężkości naruszeń przesunie się w stronę, której polski ustawodawca, obawiam się, długo jeszcze nie zauważy. Mam na myśli możliwości i zagrożenia, jakie niesie sztuczna inteligencja.

Piotr Szumlewicz,
lider związku zawodowego Związkowa Alternatywa

Czołowi politycy często łamią prawo, nadużywając uprawnień i marnotrawiąc środki publiczne, a za rządów PiS bezprawie było wręcz jednym z filarów władzy. Niestety, panuje przyzwolenie społeczne na łamanie prawa. Dotyczy to chociażby przepisów drogowych czy prawa podatkowego. Uderzającym przykładem bezprawia jest także masowe łamanie art. 22 Kodeksu pracy. Zgodnie z nim, gdy są określone miejsce pracy, czas pracy i podległość służbowa, to musi być zawarta umowa na etat niezależnie od woli stron. Bardzo częste są opóźnienia w wypłacie pensji, niepłacenie za nadgodziny, omijanie przepisów BHP czy przekraczanie limitów czasu pracy.

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.

Aktualne Pytanie Tygodnia

Jaki pracodawca w Polsce jest dziś najbardziej atrakcyjny?

PIOTR SZUMLEWICZ, przewodniczący Związku Zawodowego Związkowa Alternatywa Po pierwsze, najbardziej atrakcyjnymi pracodawcami w Polsce są firmy z przeważającym udziałem kapitału zagranicznego, a najgorsze są polskie mikroprzedsiębiorstwa, które najmniej płacą i najczęściej łamią prawo pracy. Mediana płac w firmach z przeważającym udziałem kapitału zagranicznego jest o ok. 2 tys. zł wyższa niż w przedsiębiorstwach z przewagą polskiego kapitału, przy czym im większa firma, tym te różnice w zarobkach są mniejsze. Po drugie, lepsze warunki pracy są tam, gdzie działają

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.

Kraj

Wygrałem proces z OPZZ!

Sąd Okręgowy w Warszawie prawomocnie przyznał mi rację w sprawie przeciwko zrzeszonej w Ogólnopolskim Porozumieniu Związków Zawodowych Konfederacji Pracy. Sąd orzekł, że Konfederacja Pracy prawie pięć lat temu bezzasadnie usunęła mnie ze swoich szeregów. Zdaniem sądu nie było podstaw w statucie związku, by pozbawić mnie członkostwa w nim. W tamtym czasie współorganizowałem strajk w PLL LOT, broniłem praw pracowników Państwowych Portów Lotniczych i naciskałem na transparentność finansów OPZZ, co spotkało się z wrogą reakcją ówczesnych władz

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.

Aktualne Pytanie Tygodnia

Od jakiego poziomu dochodów nie powinno przysługiwać 500+?

Od jakiego poziomu dochodów nie powinno przysługiwać 500+? Dr Joanna Grzymała-Moszczyńska, psycholożka, UJ, działaczka Razem Przyznawanie świadczenia 500+ nie powinno być różnicowane ze względu na poziom dochodów. Przede wszystkim, jeśli jakieś świadczenie jest bezwarunkowe i nie trzeba nic udowadniać, ubiegając się o nie, wiąże się ono z mniejszą stygmatyzacją. Potwierdzają to badania poświęcone bezwarunkowemu dochodowi podstawowemu. Dodatkowo sądzę, że koszty (zarówno finansowe, jak i społeczne) weryfikacji tego, kto spełnia kryteria dochodowe, a kto nie,

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.

Kraj

Szczepienia problemem pracodawców

Czy rząd jesienią każe nam się szczepić obowiązkowo? Idzie jesień, nadchodzi czwarta fala pandemii, minister Niedzielski w radiu niemal łamiącym się głosem przekonuje, że szczepionki to jedyny sposób, by z nią walczyć. Rozważany jest obowiązek szczepienia się lekarzy i nauczycieli. Rząd będzie musiał się zmierzyć z decyzjami, jak zapobiec kolejnej zapaści. Niestety, jak pokazują ostatnie miesiące, ani elektryczne hulajnogi, ani hybrydowe samochody nie przekonały Polaków do szczepień i jest o co się martwić.

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.

Przegląd związkowy

Pracodawcy bronią patologii

Zgodnie z danymi Państwowej Inspekcji Pracy ponad 20% umów-zleceń powinno być etatami Propozycja wprowadzenia minimalnej płacy godzinowej spotkała się z pozytywnym odzewem zdecydowanej większości społeczeństwa. Niestety, niechętnie do naszego postulatu podeszła część pracodawców, broniących patologicznych zjawisk na polskim rynku pracy. Pracodawcy straszą wzrostem bezrobocia po zwiększeniu minimalnych stawek. Tymczasem z danych Eurostatu wynika, że nie ma związku między wysokością płacy minimalnej a wielkością bezrobocia oraz zakresem szarej strefy. Najniższe bezrobocie w Unii

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.

Opinie

Idźmy śladem Niemiec, a nie Grecji

Kraje dotknięte kryzysem łączą niskie podatki, deficyt finansów publicznych i silne uzależnienie od kapitału zagranicznego Po dwóch dekadach względnie stabilnego wzrostu w krajach należących do Unii Europejskiej nadciągnęło widmo długotrwałego kryzysu. Fala recesji i bezrobocia najmocniej uderzyła najpierw w republiki nadbałtyckie, potem w Irlandię, a ostatnio w Grecję i Hiszpanię. Wszystkie te kraje notują jednak wiele podobieństw i schemat kryzysu oraz dróg wychodzenia z niego są w nich zbliżone. Kryzys uderza w liberałów Kraje dotknięte kryzysem łączą cztery

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.