Tag "Portugalia"
O co chodzi z tym dorszem?
Jak stał się dobrem narodowym i wizytówką Portugalii
Portugalia to kraj winem i dorszem „płynący”, a Portugalczycy są światowymi liderami w konsumpcji dorsza. Każdy z nich zjada rocznie 30-35 kg tej ryby. Przygotowują ją na wiele sposobów. Podobno jest ich tyle, co dni w roku, a niektórzy twierdzą, że nawet więcej. Popularność dorsza nie byłaby tak zaskakująca, gdyby nie fakt, że nie znajdziemy go u wybrzeży Portugalii. Dlaczego stał się zatem dobrem narodowym i wizytówką tego kraju?
Dorsz atlantycki występuje w zimnych wodach Oceanu Atlantyckiego, czyli głównie w jego północnej części. Dlatego początkowo znany był głównie wikingom – skandynawskim wojownikom zajmującym się żeglarstwem. To oni korzystali z licznych skarbów natury, jakie dawał im ocean. Suszyli rozcięte, pozbawione ości ryby na powietrzu w niskiej temperaturze. Ryby stawały się twarde i nie psuły się, dzięki czemu były chętnie zabierane na morskie wyprawy. Współcześnie w krajach skandynawskich nadal korzysta się z tego sposobu konserwacji, a tak przygotowane ryby nazywa się sztokfiszami.
W Portugalii spożywano dorsza już od XIV w. Nabywano go wówczas od Anglików i płacono za niego solą. Dopiero dwa wieki później zaczęto go sprowadzać na własną rękę. Wówczas – w do dziś nieznanych okolicznościach – Portugalczycy dotarli do odległych wybrzeży Nowej Fundlandii, gdzie natrafili na bogate zasoby dorsza atlantyckiego i postanowili zabrać go w drogę powrotną.
Niestety, podróż była zbyt długa, aby dało się transportować świeże ryby. Dorsz ze względu na niskie otłuszczenie świetnie nadawał się do konserwacji solą. Marynarze łowili te ryby, oczyszczali z wnętrzności i kroili na trójkątne kawałki. Następnie zamiast wywieszać je na powietrzu, obkładali dorsze grubą warstwą soli i umieszczali w drewnianych kadziach na statku. Na wybrzeżu ryby były myte, aby się pozbyć nadmiaru soli, i suszone do momentu odwodnienia. Traciły wówczas ok. 30% objętości. Kiedy były już tak wysuszone, że sztywnością przypominały deskę, oznaczało to, że konserwacja przebiegła pomyślnie. W takiej postaci można je było przechowywać bardzo długo, nawet bez lodówki czy zamrażarki. Tak oto powstał słynny bacalhau.
Początkowo dorsz był nazywany rybą dla biednych ze względu na jego dużą dostępność. Obfite połowy nie trwały jednak długo, gdyż Portugalczycy zostali wyparci z rejonów Nowej Fundlandii już pod koniec XVI w. Bacalhau jednak na stałe wszedł do ich kuchni, dlatego zaczęli dorsza importować. Jego cena wzrosła, a spożycie drastycznie spadło i bacalhau był dostępny tylko dla najbogatszych aż do XIX w. Sytuacja zaczęła się powoli zmieniać dopiero po 1885 r., kiedy to powstała Companhia de Pescarias Lisbonense. Zajęła się połowami dorsza, ale nie były one na tyle duże, aby zupełnie zrezygnować z importu.
W XX w. Salazar postanowił uniezależnić Portugalię
Fragment książki Krzysztofa Gieraka i Julity Kucińskiej Portugalia. Tam, gdzie zwalnia czas, Bezdroża, Helion, Gliwice 2025
Portugalia zaostrza przepisy imigracyjne
Premier Luís Montenegro zapowiada kres polityki otwartych drzwi
W całej Unii Europejskiej dochodzi do głosu skrajna prawica, napędzana lękiem przed nielegalną imigracją. Te nastroje dotarły także do Portugalii, która jeszcze parę lat temu uchodziła za kraj najbardziej otwarty na imigrantów. Centroprawicowy premier Luís Montenegro właśnie złożył w parlamencie propozycję, aby ograniczyć możliwości uzyskania portugalskiego obywatelstwa.
700 tys. osób czeka na obywatelstwo
Niedziela, 29 czerwca. Wieczorem dziesiątki osób przygotowują się do spędzenia nocy przed Centralnym Urzędem Stanu Cywilnego w Lizbonie.
Niektóre kobiety leżą z dziećmi na materacach, pod ręką mają niewielkie ilości jedzenia. Większość pochodzi z byłych kolonii Portugalii, takich jak Angola, Republika Zielonego Przylądka, Gwinea, Mozambik i Brazylia, choć są też przybysze z Azji Południowej. Ich cel to zdobycie cennego biletu (każdego dnia jest ich rozdawanych 25), umożliwiającego uzyskanie obywatelstwa portugalskiego.
W ostatnich dniach patrole policyjne zostały wzmocnione w celu poradzenia sobie z „chaosem” kolejek, które się wydłużyły, gdy rząd ogłosił zamiar zaostrzenia przepisów imigracyjnych. Jest ich tak wiele, że nawet sporządzono listę.
Zainteresowanie jest ogromne: nawet przed wprowadzeniem przepisów zaproponowanych przez rząd wydawanie wniosków o obywatelstwo już było opóźnione. W zeszłym roku na rozpatrzenie oczekiwało 420 tys. wniosków. W tym, a jest dopiero połowa roku, jest ich już 700 tys.
Propozycja, która zostanie poddana debacie i głosowaniu w Zgromadzeniu Republiki, przewiduje wydłużenie minimalnego okresu legalnego pobytu potrzebnego do naturalizacji z pięciu do 10 lat, z wyjątkiem obywateli Wspólnoty Państw Portugalskojęzycznych (CPLP), dla których proponuje się wymóg siedmiu lat.
Ta zmiana oddala Portugalię od średniej europejskiej, która waha się między pięcioma a siedmioma latami. Na przykład Francja, Belgia, Finlandia, Irlandia i Szwecja utrzymują minimalny wymóg wynoszący pięć lat, podczas gdy Niemcy, po niedawnej reformie, zezwalają na naturalizację po pięciu lub nawet trzech latach, jeśli istnieją mocne dowody integracji. Hiszpania wymaga 10 lat, chociaż okres ten jest skrócony do dwóch w przypadku obywateli krajów Ameryki Łacińskiej.
„Obywatelstwo portugalskie staje się jednym z najtrudniejszych do uzyskania w Europie”, komentuje pomysł rządu tygodnik „Sol”. W wywiadzie dla serwisu Invest News prawnik i profesor prawa imigracyjnego Wilson Bicalho zaleca pilne działania tym, którzy zamierzają się ubiegać o obywatelstwo portugalskie ze względu na pochodzenie. „Konieczne jest zebranie dokumentacji tak szybko, jak to możliwe, należy zwrócić szczególną uwagę na linię sukcesji, apostyle (poświadczenie dokumentu, które umożliwia jego użycie za granicą) i spójność danych”, radzi specjalista.
1,6 mln imigrantów
Zaostrzenie przepisów jest reakcją na znaczny wzrost populacji cudzoziemców w Portugalii. W ciągu ostatnich siedmiu lat doszło do jednego z największych wstrząsów demograficznych w historii kraju. Obecnie liczba cudzoziemców przekracza 1,6 mln – to ok. 15% całkowitej populacji.
Jak wskazują dane portugalskiej Agencji ds. Integracji, Migracji i Azylu, od 2019 r. liczba ta potroiła się. Dla porównania w 2017 r. było nieco ponad 400 tys. imigrantów.
Największa społeczność obcokrajowców w kraju to Brazylijczycy – liczy ona nieco ponad 500 tys. Jednak wciąż liczba Brazylijczyków, którzy starają się o legalizację swoich dokumentów, aby w Portugalii mieszkać na stałe, jest znacząca. Według danych portugalskiego rządu do czerwca 2025 r. przeanalizowano 73 tys. wniosków o pobyt złożonych przez Brazylijczyków – ok. 68 tys. zostało zatwierdzonych. 5368 wniosków odrzucono, a składający je otrzymali nakaz opuszczenia kraju. „Oznacza to, że wielu imigrantów, którzy już mieszkają
Tu handluje się dziećmi
Portugalia to centralny punkt transferowy międzynarodowych sieci
Od ponad dekady władze Portugali informowały o szerzeniu się w ich państwie handlu dziećmi. W marcu 2025 r. w ciągu zaledwie 10 dni dwukrotnie udowodniono, że ten proceder trwa w najlepsze. Dwa incydenty, najpierw na lotnisku w Lizbonie, a następnie na lotnisku w Porto, unaoczniły policji sposób działania międzynarodowych sieci, które wykorzystują Portugalię jako punkt przerzutowy dla dzieci z Angoli,
Gwinei, Konga lub Ghany do krajów europejskich, takich jak Francja, Belgia i Szwajcaria.
W sumie w 2024 r. na lotniskach w Portugalii zatrzymano 24 nieletnich. Nastolatki, głównie z krajów portugalskojęzycznych, przybywające w towarzystwie przemytnika i z fałszywymi dokumentami, były wysyłane do nielegalnej adopcji, fałszywych akademii piłkarskich lub zmuszane do żebractwa.
Dzieci z Angoli na sprzedaż
Pierwszy przypadek: 11 marca 2025 r. Po przeszło siedmiogodzinnym locie z Luandy 40-letnia kobieta pochodzenia portugalsko-angolskiego i 15-letni Angolczyk przygotowują się do przekroczenia granicy na lotnisku Portela w Lizbonie. Nastolatek ma przy sobie portugalski jednolity dokument podróży (wydawany w trybie pilnym obywatelom Portugalii, którzy znajdą się za granicą bez dokumentów), który po wjeździe do kraju umożliwi mu uzyskanie portugalskich dokumentów i prawo do swobodnego przemieszczania się w obrębie strefy Schengen.
Tożsamość chłopca wzbudza wątpliwości funkcjonariuszy Policji Bezpieczeństwa Publicznego. Zostaje wezwana krajowa jednostka antyterrorystyczna policji sądowej – podróż Angolczyka, który miał wylądować we Francji, kończy się na lizbońskim lotnisku.
„Z tego, co rozumiemy, ta obywatelka umieszczała dziesiątki angolskich dzieci w Europie z fałszywymi dokumentami i korzystała z tej drogi co najmniej od 2020 r. Robiła to nawet w czasie pandemii. Zarabiała na tym. Otrzymywała 4 tys. dol. (3,7 tys. euro) za dziecko”, podano w oficjalnym komunikacie policji sądowej.
Przemytniczka była tylko jednym z ogniw w łańcuchu – odpowiadała za transport ofiar, podobnie jak „muły”, ludzie transportujący narkotyki z miejsca pochodzenia do miejsca przeznaczenia.
„Dzieci często trafiają do rodzin mających takie samo obywatelstwo jak one – te adoptują je lub przyjmują po to, by uzyskać pomoc państwa, która może sięgać 1,5 tys. euro miesięcznie na osobę. Gdy liczba dzieci wzrasta z trójki do czwórki, pieniądze są znacznie większe. To dlatego ludzie kupują dzieci od handlarzy”, czytamy w tym samym źródle.
Drugi przypadek: 22 marca 2025 r. 48-letni Angolczyk przybywa
Portugalia walczy o drzewo korkowe
Uprawa dębów korkowych jest jedną z najbardziej naturalnych metod ochrony planety przed zmianami klimatycznymi
Rekordową wartość 1,2 mld euro osiągnął w 2023 r. eksport korka, podaje APCOR, portugalskie stowarzyszenie producentów tego drewnopochodnego materiału. To o 2% więcej niż w roku poprzednim, a eksport rośnie od lat. Portugalia jest największym na świecie producentem korka. Już w 2011 r. tamtejszy parlament uznał dąb korkowy za drzewo narodowe (árvore nacional) i nakazał nawet wybicie z niego specjalnych monet. Dęby korkowe są chronione ustawowo, ścinanie zdrowego drzewa jest surowo zabronione.
Z pokolenia na pokolenie
Każdy, kto był w Portugalii, najprawdopodobniej natknął się na sklepy z pamiątkami oferujące wszelkiego rodzaju produkty wykonane z korka, w tym buty, torebki, portfele, maty pod myszki, maty do jogi, pokrowce na iPady, a nawet meble. Narodowe dobro można znaleźć także w instrumentach dętych drewnianych, wewnątrz piłek bejsbolowych, w ogóle prawie we wszystkim, co można sobie wymyślić.
Dąb korkowy Portugalczycy nazywają sobreiro, sobro, sobreira lub chaparro. Drzewa te rosną na ponad 720 tys. ha, co stanowi jedną trzecią istniejących lasów tego gatunku, charakterystycznych dla regionu Morza Śródziemnego. Najważniejszym miejscem występowania lasów korkowych w Portugalii jest zdecydowanie prowincja Alentejo.
– Trzeba słuchać sygnałów wysyłanych przez drzewo, zwracać uwagę na dźwięk topora wbijającego się w korę
Nie jesteś moim królem!
Kwestia odszkodowań za kolonializm i niewolnictwo zatrzęsła relacjami w brytyjskiej rodzinie narodów
Jak bardzo dziedzictwo kolonializmu rzutuje na stosunki wewnątrz państw tworzących brytyjską Wspólnotę Narodów, przekonał się król Karol III. Podczas październikowej wizyty w Australii monarcha musiał stawić czoła Lidii Thorpe, senatorce reprezentującej tamtejszą rdzenną społeczność. „Odpowiadasz za ludobójstwo dokonane na naszym narodzie. Oddaj nam to, co ukradłeś – nasze kości, czaszki, dzieci, nasz naród. Zniszczyłeś naszą ziemię. Daj nam traktat. Chcemy traktatu. To nie twoja ziemia. Nie jesteś moim królem!”, wykrzyczała podczas spotkania Karola III z australijskimi parlamentarzystami senator Thorpe. Nawiązywała do faktu, że brytyjscy kolonizatorzy nigdy nie podpisali żadnego porozumienia z rdzenną ludnością Australii, w związku z czym ich działalność była nie tylko naganna moralnie, ale i nielegalna.
„Nadszedł czas na rozmowy o sprawiedliwości naprawczej za odrażający handel ludźmi”, podkreślono w oświadczeniu podpisanym przez 56 państw tworzących niegdysiejszą Wspólnotę Narodów. Miejscem tegorocznego szczytu organizacji, który odbył się w dniach 17-26 października, było Samoa. Wśród głównych punktów spotkania nie uwzględniono dyskusji o odszkodowaniach, lecz właśnie ten temat dominował w doniesieniach medialnych z ostatnich dni szczytu. W przytoczonym dokumencie można było bowiem przeczytać, że „szefowie rządów, zauważając wezwania do dyskusji na temat sprawiedliwości naprawczej w odniesieniu do transatlantyckiego handlu niewolnikami (…), zgodzili się, że nadszedł czas na znaczącą, prawdziwą i pełną szacunku rozmowę zmierzającą do kształtowania wspólnej przyszłości opartej na równości”.
Nadzieje na przełom natychmiast rozwiał laburzystowski premier Wielkiej Brytanii, sir Keir Starmer. Komentując szczyt, jednoznacznie wypowiedział się przeciwko jakimkolwiek konkretnym odszkodowaniom ze strony jego rządu. „Nie było żadnej dyskusji o pieniądzach. Nasze stanowisko w tej kwestii jest bardzo jasne – przekonywał. – Nie możemy zmienić naszej historii, ale z pewnością powinniśmy o niej rozmawiać”.
Nic dziwnego, że Starmer wykluczył dyskusję o pieniądzach. Według raportu University of the West Indies, wspartego przez sędziego Międzynarodowego Trybunału Sprawiedliwości Patricka Robinsona, wymierna wielkość brytyjskich odszkodowań za wieki niewolnictwa przekraczałaby 18 trylionów funtów! I to tylko w odniesieniu do 14 państw obszaru Karaibów.
Karaiby upominają się o swoje
O tym, że Wielka Brytania powinna zapłacić za straty Afryki i Karaibów będące skutkiem handlu ludźmi, dało się słyszeć na długo przed tegorocznym szczytem Wspólnoty Narodów. Sprawa ta szczególnie mocno wybrzmiała rok temu, kiedy wiele krajów wspólnoty świętowało 200. rocznicę wyzwolenia, czyli buntu kilkunastu tysięcy niewolników w dzisiejszej Gujanie. Rebelia z 1823 r.
Europa zielenieje
Dlaczego coraz więcej krajów decyduje się na legalizację marihuany? Tuż przed godz. 24 w nocy z 31 marca na 1 kwietnia pod Bramą Brandenburską w Berlinie rozległy się dźwięki reggae. Dobór muzyki nie był przypadkowy. Kilkaset osób nie tylko z transparentami, ale też z jointami i fajkami wodnymi w rękach zebrało się, by świętować legalizację marihuany w Niemczech. Nowa polityka antynarkotykowa wprowadzona wraz z początkiem kwietnia u naszych zachodnich sąsiadów dopuszcza posiadanie niewielkiej ilości suszu, prywatną uprawę i legalną konsumpcję przez osoby
Powrót do konserwatyzmu
Radykalna prawica w Portugalii zyskuje w przedterminowych wyborach Portugalscy konserwatyści są gotowi wrócić do rządzenia po prawie 10 latach w opozycji. Wydaje się, że tamtejsza polityka wchodzi w okres niestabilności, po tym jak skrajna prawica czterokrotnie zwiększyła swoją reprezentację parlamentarną po wyborach 10 marca. Sojusz Demokratyczny musi szukać partnera „Chaos, eksplozja Chegi i kraj, którym (prawie) nie da się rządzić”, brzmiał nagłówek dziennika „O Público”, informującego z pewnym zakłopotaniem o wynikach wyborów. Poparcie dla Partii
Kraj emigrantów otwarty na imigrantów
Portugalii brakuje nie tylko wykwalifikowanych specjalistów, ale i ludzi wykonujących mniej wymagające prace Mimo względnie pełnego zatrudnienia i dynamiki gospodarki napędzanej turystyką wielu młodych absolwentów uczelni w dalszym ciągu opuszcza Portugalię w poszukiwaniu lepszych zarobków i perspektyw zawodowych. Władze starają się temu zaradzić. Premier António Costa zapowiedział pakiet środków na rzecz „najbardziej wykwalifikowanego pokolenia wszech czasów”. Cel? Spowolnienie wyjazdów młodzieży, która w większości myśli o emigracji. Nie wiadomo, co będzie z realizacją tej zapowiedzi, bo 7 listopada
Henryk Siewierski
Niezwykła przygoda mi się trafiła. W auli Collegii Novi Uniwersytetu Jagiellońskiego patrzyłem, jak w ślad za orszakiem profesorów, dziekanów i rektorów wkracza do sali ubrany w togę mój kolega ze studiów, Henryk Siewierski. Uczyliśmy się na jednym roku, w jednej grupie, razem działaliśmy w studenckim Kole Polonistów, razem odbywaliśmy nasze uniwersyteckie staże i asystentury. Dziś moja Alma Mater obdarzyła Henryka medalem Merentibus. W istocie jest on jednym z wybitnych naukowców mojego pokolenia. Z mojego roku studiów, który dyplomy magisterskie odbierał
Bacalhau – symbol Portugalii
Niektórzy jedzą dorsza codziennie od ponad 30 lat Przemierzając strome, brukowane uliczki Lizbony czy spacerując wzdłuż rzeki Douro w Porto, stołując się zarówno w eleganckich, jak i podrzędnych knajpach w Algarve czy w studenckich jadłodajniach w Coimbrze, zawsze gdzieś natrafimy na dorsza. Znajdziemy go w curry lub sałatkach, serwowanego w cieście lub mleku, podawanego w całości, w płatach lub w formie przekąskowych krokiecików pastéis. Innym razem będzie gulgotał w śmietanie, ułożony warstwami między smażonymi ziemniakami a pokrojoną









