Henryk Siewierski

Henryk Siewierski

Niezwykła przygoda mi się trafiła. W auli Collegii Novi Uniwersytetu Jagiellońskiego patrzyłem, jak w ślad za orszakiem profesorów, dziekanów i rektorów wkracza do sali ubrany w togę mój kolega ze studiów, Henryk Siewierski. Uczyliśmy się na jednym roku, w jednej grupie, razem działaliśmy w studenckim Kole Polonistów, razem odbywaliśmy nasze uniwersyteckie staże i asystentury. Dziś moja Alma Mater obdarzyła Henryka medalem Merentibus.

W istocie jest on jednym z wybitnych naukowców mojego pokolenia. Z mojego roku studiów, który dyplomy magisterskie odbierał przed niemal półwieczem, chyba tylko prof. Ryszard Nycz zdobył podobną, międzynarodową renomę. Było pięknym akcentem uroczystości, że to właśnie Nycz wygłaszał okolicznościową laudację. Ryszard dla Henryka: czy w naszych czasach, gdy uczyliśmy się zapatrzeni w mistrzów – Marię Dłuską, Henryka Markiewicza, Jana Błońskiego – mógłby ktoś to sobie wyobrazić?

Cały tekst można przeczytać w „Przeglądzie” nr 33/2023, dostępnym również w wydaniu elektronicznym.

a.romanowski@tygodnikprzeglad.pl

Wydanie: 2023, 33/2023

Kategorie: Andrzej Romanowski, Felietony

Napisz komentarz

Odpowiedz na treść artykułu lub innych komentarzy