Tag "pracownicy najemni"

Powrót na stronę główną
Kraj

Niekończące się tragedie

Co roku giną górnicy. Rodziny ofiar wypadków w kopalniach Pniówek i Zofiówka czują się nie tylko osamotnione, ale i lekceważone Po tragediach górniczych zarówno poszkodowane rodziny oraz inni górnicy, jak i zwykli obywatele słusznie pytają, dlaczego i jak do tego doszło. Pytania te są kluczowe dla rodzin ofiar, aby w jakiś sposób mogły sobie poradzić z utratą męża, ojca, syna. Jednak w przypadku kilku żon i rodzin górników tragicznie zmarłych wskutek wypadku, do którego doszło 20 kwietnia w kopalni Pniówek w śląskich Pawłowicach, bez odpowiedzi pozostaje jeszcze inne pytanie: czy i kiedy zostaną wznowione prace poszukiwawcze, aby dotrzeć do niewydobytych do dziś ciał siedmiu mężczyzn? Dotychczas w kopalni Pniówek, należącej do Jastrzębskiej Spółki Węglowej, potwierdzone ofiary śmiertelne to dziewięciu górników i ratowników górniczych. Zginęli oni w trakcie pracy i późniejszej akcji ratunkowej przy ścianie N-6 na poziomie ok. 1000 m pod ziemią, gdzie doszło do kilku wybuchów metanu. Cztery osoby zginęły bezpośrednio w kopalni, pięć kolejnych zmarło w Centrum Leczenia Oparzeń w Siemianowicach Śląskich, w tym jedna tuż po przyjęciu do szpitala. Aby dotrzeć do siedmiu zaginionych górników i ratowników, przez pierwsze dni po katastrofie prowadzone były prace poszukiwawcze, jednak zostały one wstrzymane 2 maja, a teren

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Kraj

Supermeni za trzy tysiące netto

Nigdy nie czułem się bogiem czy bohaterem, ale kiedy wracałem z dyżuru z przekonaniem, że dzięki mnie siedem osób nadal żyje, czułem pewien rodzaj spełnienia Jarosław Sowizdraniuk – doświadczony ratownik medyczny, wykładowca Uniwersytetu Medycznego we Wrocławiu, nauczyciel akademicki roku z Dolnego Śląska w plebiscycie organizowanym przez Polska Press. Świat zza szyb karetki diametralnie różni się od oglądanego przez okno Starbucksa? – Szczególnie odczuliśmy to podczas pandemii. To były dwa światy, jak w Matriksie. My – zamknięci w karetkach, ubrani w kombinezony – walczyliśmy o życie kogoś, kto był na pokładzie. Potem wchodziliśmy do szpitali, które wyglądały jak stacje kosmiczne. Wszędzie ochronne śluzy, folie czy znaki, że wirus zabija. Wszyscy w maskach, niektórzy w takich nurkowych. Mimo że znaliśmy się od wielu lat, nie było wiadomo, kto jest kim. W tle słyszeliśmy komunikaty, że jedzie pacjent z covidem i należy uciekać. I nagle jechaliśmy przez miasto, gdzie ludzie spokojnie spacerowali, pili winko, palili papieroski i mówili, że pandemii nie ma. Przechodnie patrzyli na nas jak na wariatów. My w kombinezonach, oni w krótkich spodenkach. Jak wtedy się czuliście? – Jak w przypowieści o królestwie, w którym wszyscy pili wodę z jednego zatrutego źródła i stali się szaleni. Tylko król miał

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Kraj

Jak wyjść z biura, które jest w jadalni

Nie traci się czasu na dojazdy, a w trakcie pracy można wstawić pranie i zupę. Ale rosną rachunki za prąd i wodę. Praca zdalna wymaga pilnych regulacji 35% pracowników od marca 2020 r. pracuje najchętniej z domu – wynika z badania przeprowadzonego przez serwis Pracuj.pl. Zdecydowana większość bardzo sobie chwali taki model zatrudnienia: dwie trzecie cieszy się, że nie traci czasu na dojazdy, 52% uważa, że w domowych pieleszach pracuje efektywniej. Wiele osób docenia elastyczne godziny pracy, ale jednocześnie ponad połowa badanych odczuwa tęsknotę za pracą „w firmie”. Zarazem tylko co dziesiąty badany wyraża chęć powrotu do pracy stacjonarnej. Praca zdalna to złoto? „Praca zdalna i hybrydowa to nie tylko prosty komfort pracy z domu. Każda grupa odbiorców odnajduje w niej inne atuty. Dla osób żyjących w miastach liczących ponad 500 tys. mieszkańców, narażonych na korki czy pracujących w odległych dzielnicach, bardzo ważna jest oszczędność czasu na dojazdach. Tę zaletę wskazało aż 72%. Osoby zwracające szczególną uwagę na wydatki doceniają oszczędność na paliwie czy firmowych lunchach. Natomiast dla osób wychowujących dzieci dużym atutem może być większa elastyczność godzin pracy”, wyjaśniała Agnieszka Bieniak, dyrektor HR w Grupie Pracuj. Kaśka, 35-letnia specjalistka od PR,

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Kraj Wywiady

Drożyzna i wojna

Polacy mają prawo się bać Dr hab. Mirosława Huflejt-Łukasik – pracuje na Wydziale Psychologii Uniwersytetu Warszawskiego, w Katedrze Psychologii Biznesu i Innowacji Społecznych. Prowadzi badania m.in. nad skutkami i kosztami zmian. Pionierka coachingu w Polsce, senior coach i superwizor. Także psychoterapeutka i superwizor psychoterapii. Czego najbardziej boją się dziś Polacy? – Badania CBOS przeprowadzone na przełomie zimy i wiosny, ale jeszcze przed inwazją Rosji na Ukrainę, dobrze pokazują nam obraz „lęków” i obaw Polaków. Na pierwszym miejscu są inflacja i drożyzna, których boi się 71% z nas. I właściwie tyle samo osób obawia się wojny. Na dalszych miejscach, ale dość blisko: choroba i pandemia (64% i 38%) oraz – znów – pogorszenie się sytuacji materialnej (34%). Jednak lęki i strachy to dwie różne rzeczy. To znaczy? – Lęk dotyczy nieokreślonych okoliczności, wypływa z tkwiącej w nas niepewności, to indywidualna sprawa dotycząca trudności i problemów pojedynczej osoby. Ale jeśli możemy zlokalizować i nazwać przyczynę, a strach dotyczy konkretnych wydarzeń, to mówimy raczej o obawach społeczeństwa, a nie lękach. Obawiamy się realnych zagrożeń: rosnących kosztów życia i drożyzny, nieudolności polityków w walce z tymi problemami itd. Trudno więc w tym przypadku mówić o nieuzasadnionych lękach. Lęku może doświadczać ktoś

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Opinie

Kryzys lewicy

Różnice między starą a nową odmianą lewicy są tak duże, że stawiają pod znakiem zapytania spójność ruchu jako takiego Ogólnoświatowy kryzys partii lewicowych jest faktem. Aby zrozumieć jego przyczyny, odwołajmy się do podziału na starą i nową lewicę. Ta pierwsza koncentrowała się na prawach pracowniczych i sprawach socjalnych, ponieważ jej klientelą była klasa robotnicza epoki nowoczesności. Okres jej świetności przypadał na lata międzywojenne i kilka dekad po II wojnie światowej, a jej emanacją polityczną była socjaldemokracja, która rządziła z pożytkiem dla całych społeczeństw, przyczyniając się do rozwoju państwa socjalnego. Źródłem nowej lewicy był ruch kontrkultury w USA z lat 60. XX w., a głównym przedmiotem jej troski stały się sprawy rasy i płci. Klasa robotnicza wykazywała wobec tych działań rezerwę, co wiązało się z jej konserwatyzmem obyczajowym i różnicami generacyjnymi. Przywiązana do tradycyjnych form aktywności politycznej, takich jak strajk, z nieufnością odnosiła się do działań nowej lewicy, polegających m.in. na okupowaniu sal uniwersyteckich, oraz do używania środków ze sfery obyczajowej (rewolucja seksualna) jako narzędzi zmian społecznych. Przedstawiciele starej lewicy mieli skłonność, niebezpodstawną, do traktowania zwolenników nowej lewicy jak rozkapryszonych dzieciaków z bogatych domów, które bawią się

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Kraj Wywiady

Polska bieda to tabu

Poziom nierówności dochodowych w Polsce jest wyraźnie wyższy, niż wskazuje GUS Dr hab. Michał Brzeziński – profesor UW, Wydział Nauk Ekonomicznych Uniwersytetu Warszawskiego Wydaje się, że poziom nierówności w Polsce zmniejszył się w ostatnich latach. Czy podobnie jest z ubóstwem obywateli? – Nie wiemy do końca, jak to jest, bo rozkład dochodów ludności i konsumpcji jest słabo mierzalny. Winne są trochę dostępne metody badawcze. Używamy głównie badań ankietowych, ale zbierane w ten sposób dane są bardzo niepewne. Ludzie mają tendencję do zaniżania dochodów w odpowiedziach, zwłaszcza jeśli są one wysokie. Nasza wiedza jest więc dosyć ograniczona. Na Zachodzie zrezygnowano z ankiet, korzysta się z danych podatkowych, które są bardziej precyzyjne. My nie korzystamy z wiedzy administracyjnej, z PIT. Jesteśmy więc pod tym względem zacofani o co najmniej 20 lat w stosunku do krajów lepiej rozwiniętych. Główny Urząd Statystyczny podaje, że nierówności dochodowe w Polsce w ostatnim okresie wyraźnie spadły. W dużej części wynika to z działania programów redystrybucyjnych wprowadzonych przez PiS. Istnieją jednak wiarygodne badania pokazujące, że poziom nierówności dochodowych w Polsce jest wyraźnie wyższy, niż wskazuje GUS. Czyli jednak coś wiemy. – Oczywiście program 500+ trochę zredukował nierówności. Co do ubóstwa, to określa się je na wiele

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Świat

Fortuna odwraca się od konserwatystów

W wyborach samorządowych Brytyjczycy okazali nieufność wobec władzy, która łamie prawo i kłamie W majowych wyborach samorządowych na Wyspach do obsadzenia było w sumie ponad 6,8 tys. mandatów. Każda siedziba władz lokalnych w Szkocji, Walii i dzielnicach Londynu była do wzięcia; razem z pozostałymi częściami Anglii głosowano w 200 okręgach. W wielu ostatnie wybory odbyły się w 2017 i 2018 r., kiedy Wielka Brytania należała do Unii Europejskiej, premierem była Theresa May, a Partii Pracy przewodził Jeremy Corbyn. Krajobraz polityczny Wielkiej Brytanii przeszedł od tamtego czasu ogromne przeobrażenia, ale większość kwestii lokalnych pozostaje niezmieniona. Należą do nich terminy opróżniania pojemników na śmieci, stan parków i chodników, dostęp do szpitali i bibliotek. Tegoroczne wybory to jednocześnie werdykt dla czołowych postaci polityki – lidera konserwatystów, premiera Borisa Johnsona, i lidera Partii Pracy, sir Keira Starmera. Armagedonu nie było Komentatorzy przewidywali, że afera nazwana Partygate oraz kryzys wywołany rosnącymi kosztami utrzymania pogrążą partię rządzącą. Spodziewano się utraty przez nią nawet 800 mandatów radnych. Obawiano się również, że niedawne skandale w Westminsterze – zarówno łamanie reguł covidowych przez pracowników Downing Street, jak i afery obyczajowe przypisywane członkom Partii Konserwatywnej

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Kraj

We władzy korporacji

Globalne korporacje są już potężniejsze od państw narodowych Pytanie, czy globalne korporacje są już potężniejsze od państw narodowych, ma coraz częściej charakter czysto retoryczny. Z każdego z trzech szoków ostatniej dekady – populistycznego, pandemicznego i wojennego – społeczeństwa i demokratyczne instytucje Zachodu wyjdą mocno poturbowane. Nie grozi to z kolei firmom zdolnym działać ponad granicami państw, oferującym coraz częściej wirtualne dobra i usługi, zajmującym się już nie tyle wytwarzaniem jakichś towarów, ile przenoszeniem cyfrowych pieniędzy, praw własności albo danych. One zostały wprost stworzone i zaprojektowane, żeby nie tylko przetrwać podobne zaburzenia, ale wręcz z nich skorzystać. Ostatnie lata nie odkryły w tej dziedzinie nieznanych wcześniej prawd. Ale być może na tle wszystkich problemów i ograniczeń, z którymi zmagają się społeczeństwa, gospodarki i instytucje rozwiniętego świata, olbrzymia władza, jaką mają dziś globalne korporacje, jest tym bardziej widoczna. I uderzająca. Prezydent z Twittera Tuż przed majowym weekendem, na który przypadają i Święto Pracy, i (nieco rzadziej obchodzony w Polsce) Światowy Dzień Wolności Prasy, doszło do aktu niespotykanej wcześniej prywatyzacji wolności słowa. Elon Musk, jeden z najbogatszych ludzi świata, kupił platformę społecznościową Twitter za 43 mld dol. Z Twittera codziennie korzystają setki milionów ludzi, uczestników

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Kraj Wywiady

Więcej, szybciej, taniej

Tego od polskich pracowników oczekują globalne koncerny Katarzyna Duda – specjalistka ds. polityki społecznej i rynku pracy w OPZZ, autorka książki „Korpo. Jak się pracuje w zagranicznych korporacjach w Polsce”. Dlaczego na okładce książki o pracy w Polsce – w magazynach na Dolnym Śląsku, call center w Krakowie albo montowniach pod Poznaniem – widnieje twarz człowieka łudząco podobnego do miliardera Jeffa Bezosa? Założyciel Amazona, giganta handlu internetowego, może nawet nigdy tu nie był. – Amazon jest największą amerykańską inwestycją w Polsce, jeśli chodzi o miejsca pracy – w magazynach, w obsłudze klienta, logistyce. Ale Jeff Bezos, poza byciem jednym z najbogatszych ludzi na świecie, jest rekordzistą w jeszcze innej dziedzinie. W 2014 r. został uznany za najgorszego pracodawcę świata według ITUC, największego światowego zrzeszenia związków zawodowych. Jeśli firmy takie jak Amazon wyznaczają standardy pracy w rosnącej liczbie miejsc na świecie, to powinniśmy patrzeć im na ręce – bo te decyzje może zapadają w Dolinie Krzemowej, ale ich skutki są bardzo widoczne np. w Polsce. A o co w tym modelu pracy chodzi? – Bezos chwali się, że jego zasada postawienia klienta na pierwszym miejscu uczyniła możliwym sukces Amazona. I to prawda, że klient jest na pierwszym miejscu. Konsument kupuje towar

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Kraj

Gorzki kawałek górniczego chleba

Za bezpieczeństwo energetyczne naszego kraju zdrowiem i życiem płacą górnicy „Z czym wraca do domu górnik, któremu udało się przeżyć wybuch metanu w kopalni? Z rękami zapisanymi numerami telefonów… Brat mojego szwagra, chłopak, którego znam od ponad 20 lat, tak właśnie wrócił z nocnej zmiany. Jego ręce pokrywały numery telefonów do żon poparzonych kolegów. Numery, które podawali mu, póki jeszcze mieli siły. Zapisywał je jakimś flamastrem. Kilka godzin wcześniej szli razem na szychtę, rozmawiając o codziennych głupotach, nieświadomi tego, że za chwilę będą swoich kolegów rozpoznawać po zębach, bo reszta była tak zwęglona, że nie dało się inaczej”, napisała na Facebooku mieszkanka Śląska przejęta do głębi tragedią, do której doszło 20 kwietnia 2022 r. w Kopalni Węgla Kamiennego Pniówek w Pawłowicach. Tego dnia w chodniku na głębokości 1000 m w wyniku wybuchu metanu zginęło ośmiu górników, 30 zostało rannych, a siedmiu uznano za zaginionych. Trzy dni później w odległym o ok. 6 km Ruchu Zofiówka Kopalni Węgla Kamiennego Borynia-Zofiówka w Jastrzębiu-Zdroju wstrząs wysokoenergetyczny na głębokości 900 m i wyciek metanu zabiły dziesięciu górników. Do chwili oddania numeru do druku łącznie w obu tych tragediach potwierdzono śmierć 18 górników. Nie ma nadziei na odnalezienie żywego choć

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.