Niekończące się tragedie

Niekończące się tragedie

30.04.2022 SUSZEC POGRZEB GORNIKA KWK ZOFIOWKA, KIBICA RUCHU CHORZOW KRYSTIANA KTORY ZGINAL NA WYPADKU W KOPALNI FOT. KARINA TROJOK / DZIENNIK ZACHODNI / POLSKA PRESS

Co roku giną górnicy. Rodziny ofiar wypadków w kopalniach Pniówek i Zofiówka czują się nie tylko osamotnione, ale i lekceważone Po tragediach górniczych zarówno poszkodowane rodziny oraz inni górnicy, jak i zwykli obywatele słusznie pytają, dlaczego i jak do tego doszło. Pytania te są kluczowe dla rodzin ofiar, aby w jakiś sposób mogły sobie poradzić z utratą męża, ojca, syna. Jednak w przypadku kilku żon i rodzin górników tragicznie zmarłych wskutek wypadku, do którego doszło 20 kwietnia w kopalni Pniówek w śląskich Pawłowicach, bez odpowiedzi pozostaje jeszcze inne pytanie: czy i kiedy zostaną wznowione prace poszukiwawcze, aby dotrzeć do niewydobytych do dziś ciał siedmiu mężczyzn? Dotychczas w kopalni Pniówek, należącej do Jastrzębskiej Spółki Węglowej, potwierdzone ofiary śmiertelne to dziewięciu górników i ratowników górniczych. Zginęli oni w trakcie pracy i późniejszej akcji ratunkowej przy ścianie N-6 na poziomie ok. 1000 m pod ziemią, gdzie doszło do kilku wybuchów metanu. Cztery osoby zginęły bezpośrednio w kopalni, pięć kolejnych zmarło w Centrum Leczenia Oparzeń w Siemianowicach Śląskich, w tym jedna tuż po przyjęciu do szpitala. Aby dotrzeć do siedmiu zaginionych górników i ratowników, przez pierwsze dni po katastrofie prowadzone były prace poszukiwawcze, jednak zostały one wstrzymane 2 maja, a teren objęty pożarem zatamowany. Wygaszanie się pożaru w otamowanym rejonie może potrwać nawet kilka miesięcy. Inaczej wygląda sytuacja w kopalni Zofiówka w Jastrzębiu-Zdroju, również należącej do JSW. 23 kwietnia wskutek silnego wstrząsu i wypływu metanu zginęło tam dziesięciu górników. Zarówno Pniówek, jak i Zofiówka są kopalniami czwartego stopnia zagrożenia metanem, które w wypadku węgla koksującego jest zawsze wyższe. W przypadku Pniówka tym, co oburza poszkodowane rodziny, jest nie tyle tragiczny, ale zrozumiały fakt wstrzymania prac poszukiwawczych, ile domniemane złe traktowanie ze strony zarządu kopalni. Skarżą się na nie niektóre wdowy i żony zaginionych. Gdy chciały uzyskać informacje na temat poszukiwania zaginionych, miały usłyszeć, żeby „sobie telewizję włączyły”, powiedziała w programie TVN pani Karina, żona zaginionego ratownika. Według niej o zaginięciu męża ostatecznie dowiedziała się pocztą pantoflową, a nie, jak oczekiwała, od zakładu czy dyrekcji. Na konferencji prasowej we wtorek 24 maja dyrektor pracy kopalni Pniówek, Aleksander Szymura, przeprosił za nieporozumienia i powiedział, że pracuje w zarządzie kopalni od 22 lat, a w tym czasie był świadkiem 18 wypadków. „Nigdy bym wdowy tak nie potraktował i odesłał do telewizji. Moralnym obowiązkiem kopalni jest otoczenie rodzin poszkodowanych górników opieką”. Przypomniał o tym, że kopalnia wypłaciła lub wypłaci rodzinom zmarłych zapomogi, opłaci pochówki oraz pomoc psychologiczną. Również pomoc prawna czy nawet zatrudnienie wdów w kopalni jest możliwe, choćby w administracji, wyliczał Szymura. Czysto formalnie nieodnalezieni do dziś górnicy są nadal na służbie. „Nasi koledzy górnicy są traktowani jako dalej zatrudnieni w JSW na stanowiskach pracy. Są opłacani, jakby byli w pracy przez osiem godzin na stanowisku pracy przez 31 dni w miesiącu. Oni są nadal pracownikami, są zatrudnieni w JSW i dalej opłacani pełnymi stawkami”, mówił Szymura. Jednak w ostatnich dniach zarzuty ze strony rodzin kierowane były nie tylko w stronę zarządu kopalni Pniówek. Oberwało się także Mateuszowi Morawieckiemu. Jeszcze 23 kwietnia, w dniu drugiej katastrofy w Zofiówce, premier zapowiedział rządowe wsparcie dla rodzin ofiar. „Chcę zapewnić, że państwo nikogo też nie pozostawi samemu sobie. Dzieci, rodziny, żony tych górników, którzy zginęli na Zofiówce i Pniówku, zostaną otoczone opieką państwa polskiego”, deklarował z kolei 25 kwietnia w Centralnej Stacji Ratownictwa Górniczego w Bytomiu. 12 maja w Radiu Zet żony zaginionych ratowników skarżyły się: „Żadne pieniądze nie są w stanie zrekompensować nam tej straty. Ale tu chodzi o nasze dzieci. Mówią, że nasi mężowie to bohaterzy. Chwalą się tym na lewo i prawo. A ja się pytam, gdzie te dzieci bohaterów zostały? Kobiety są w różnych sytuacjach, nie pracowały, nie mają prawa jazdy. I one są z tym, same… ze wszystkim”. Rodziny ofiar zwracają się głównie do pracodawcy zmarłych i zaginionych górników. „To cierpienie na lata – podkreślała Agata Kowalczyk ze Stowarzyszenia Wdów i Sierot Górniczych w wywiadzie telewizyjnym. – One (wdowy – przyp. red.) nie chcą atakować kopalni, one

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 2022, 23/2022

Kategorie: Kraj