Tag "Święta"
Dlaczego Polacy dają się tak łatwo nabierać na przedświąteczne oferty?
Prof. Andrzej Falkowski,
psycholog biznesu, Uniwersytet SWPS
Nie tylko Polacy. Podatność na przedświąteczne zakupy dotyczy ludzi w wielu krajach, bo wszyscy mamy podobny system poznawczy. Wbrew założeniu pytania nie każdy „daje się nabierać”, ale większość rzeczywiście kupuje więcej i drożej. Wynika to m.in. z długich, ciemnych jesienno-zimowych wieczorów, gdy brakuje nam bodźców i szukamy stymulacji. Często właśnie w centrach handlowych. Drugi czynnik to bodźce świąteczne: kolędy, choinki, zapachy, które uruchamiają pamięć autobiograficzną i wywołują pozytywne emocje. One przesłaniają analizowanie ceny i wzmacniają zakupy impulsywne. Nie zawsze jest to „nabieranie”, choć sprzedawcy często podnoszą wtedy ceny.
Dr hab. Katarzyna Sekścińska,
ekonomistka i psycholożka, Katedra Psychologii Biznesu i Innowacji Społecznych, UW
Okres świąteczny działa na nas wyjątkowo: kojarzy się rodzinnie i pozytywnie, dzięki czemu łatwiej zapominamy o kosztach. Świąteczny nastrój osłabia naszą czujność i refleksję na temat tego, czy sensowne jest wydawanie pieniędzy. Twierdzimy też, że „pod choinką coś musi być”, więc kupujemy, by dopełnić społecznego obowiązku. Jesteśmy bombardowani ofertami od wczesnej jesieni, np. akcjami typu Black Friday i Cyber Monday, a przez to kupujemy więcej rzeczy, często niepotrzebnych. Prowadzi to do zmęczenia, paraliżu decyzyjnego i kupowania czegokolwiek, by mieć to za sobą. Niestety, dzisiejszy świat sprawia, że bardziej niż kiedykolwiek dotąd nauczyliśmy się okazywać miłość przez prezenty. I to materialne. Wydaje nam się, że ich jakość świadczy o uczuciach. Chcemy stworzyć idealny klimat świąt, dlatego łatwo ulegamy pokusie kolejnych zakupów.
Dr Mateusz Polak,
psycholog, UJ
Przede wszystkim koniec roku został zmieniony w „święto konsumpcji” – tradycja ustępuje kupowaniu prezentów i wystawnego jedzenia, co wywołuje szaleństwo zakupowe. Presja czasu powoduje z kolei, że decyzje podejmujemy w sposób nieprzemyślany, co zwiększa naszą podatność na zabiegi marketingowe. Sprzedawcy odwołują się przy tym do naszych bardzo podstawowych potrzeb, których realizacja jest niezmiernie przyjemna. Widząc produkt na promocji, czujemy, że łapiemy okazję, jesteśmy jak prehistoryczny łowca, który upolował coś wielkiego. Reklamy pokazują nam idealny świąteczny czas w rodzinnym gronie, jeżeli tylko kupimy dany produkt. Próbuje się też pokazywać nam, że zakup będzie świadczył o naszym bogactwie i sukcesie, łechcząc samoocenę. Często kupujemy więc produkt nie dla produktu jako takiego, lecz dla pięknych scenariuszy w naszej głowie.
Wigilia z duchami
Co to właściwie jest ten świąteczny nastrój? U mnie od wielu lat to raczej rozstrój, tłumy w sklepach, nawet po bułę i masło trzeba odstać swoje i słuchać świątecznych evergreenów w każdym radiowęźle. A nawet jak akurat żaden głośnik nie bombarduje, to ludzie sami z siebie biorą się do nucenia świeckich kolęd. Aż mi się marzy jakieś Radio Szatan, które pod koniec adwentu ucieszy uszy jakąkolwiek odmianą. Nie musi to być od razu death metal, wystarczy Mozartowskie requiem albo preludium Deszczowe – cokolwiek w tonacji molowej, a jeśli z tekstem, to smutnym. Wypada się cieszyć, bo czyjś bóg się rodzi, za parę miesięcy trzeba będzie się umartwiać, bo mu się zemrze – a ja nie jestem skory do emocji na zawołanie.
Kiedy przestałem czuć coś w rodzaju nastroju świąt? Bodaj 27 lat temu w przeddzień Wigilii stopniał cały śnieg w Szczyrku, w samą Wigilię lało jak z cebra, dla mnie to był jakiś zwiastun końca świata, rzecz niepojęta klimatycznie, złowroga anomalia. Albowiem święta zawsze wcześniej były białe, po wyjściu z pensjonatu po prostu zapinałem narty i śmigałem na nich pod wyciąg, w dolinie chodniki wyglądały jak tunele wydrążone w śniegu, zaspy sięgały ponad głowami wierzchu płotów. Pamiętam, jak rottweilery strzegące na co dzień pracownic pobliskiego burdelu (usytuował się naprzeciw pensjonatu prowadzonego przez siostrę) przebiegały nad płotem i hulały samopas, ja zaś w butach narciarskich i kombinezonie, uzbrojony w kijki i tak czułem się nieswojo, kiedy bydlaki nadbiegały, żeby mnie obwąchać. Te nagłe święta brązowo-zgniłozielono-szare, mokre, nawet nie odwilżowe, ale jesienne po prostu, przeraziły nas wszystkich.
Ojciec głowił się, co też bóg chce nam przez to powiedzieć,
Świąteczny stół od kuchni
Święta to właśnie czas, w którym trochę zawieszamy nasze temperamenty
Dr Michał Rydlewski – etnolog i filozof; adiunkt w Zakładzie Medioznawstwa Instytutu Dziennikarstwa i Komunikacji Społecznej Uniwersytetu Wrocławskiego. Naukowo zajmuje się m.in. antropologią kuchni.
Dziś niektórzy uciekają przed świętami do ciepłych krajów – z lęku przed tym, że trzeba usiąść do stołu z ludźmi o odmiennych poglądach.
– Gdy w okresie przedświątecznym przejrzymy prasę, natkniemy się na listy czytelniczek żalących się, jak to mają już dosyć podpitego wuja, homofobii, religii czy pytań o dzieci, więc postanowiły pojechać z przyjaciółmi na drugi koniec świata, żeby się odciąć od prowincji, z której pochodzą. Sformułowania „ucieczka” czy „lęk” zostają zamienione raczej na „strefę komfortu”, „troskę o siebie”, „dobrostan psychiczny”. To dodaje sprawczości i nie czyni ich ofiarami sytuacji, do których kiedyś musiały się dostosowywać, a dziś już nie chcą. Pytanie, na ile ten obraz świąt wykreowany w mediach jest rzeczywisty. Czy faktycznie ludzie są tak „umęczeni” spotkaniami z bliskimi? Bo można odnieść wrażenie, że kontakt z rodziną oznacza stres pourazowy.
Głównie media karmią nas taką indywidualistyczną postawą?
– To promocja postawy nie tyle nawet indywidualistycznej, ile hiperindywidualistycznej. Dodatkowo podszytej dyskursem psychoterapeutycznym, który dawno wymknął się z gabinetów i kolonizuje umysły „dobrze wykształconych z dużych miast”. Choć w gruncie rzeczy mamy do czynienia z chamofobiczną i klasistowską stereotypizacją. Chodzi o etykietowanie klasy ludowej oraz prowincji jako z istoty gorszej, gdyż zakorzenionej w tradycji i religijności. Ze świąt tworzy się jakąś karykaturę, niczym „Wesele” Wojciecha Smarzowskiego.
A co, jeśli rzeczywiście części ludzi spotkanie z rodziną jawi się jako koszmar?
– Rozumiem „troskę o siebie”, wyznaczanie granic tego, co jest możliwe do zaakceptowania, a co nie. Każdy z nas to robi. Kłopot w tym, że coraz częściej zamykające się w twierdzy swojego poczucia bezpieczeństwa „rozpieszczone umysły” – by użyć tytułu książki amerykańskich psychologów społecznych Jonathana Haidta i Grega Lukianoffa – nie są w stanie pójść na jakiekolwiek kompromisy, nawet na te kilka dni w roku. Wszelkie poglądy inne niż własne urażają czy wręcz są przemocą. Ten hiperindywidualizm doprowadza do upadku człowieka publicznego, potrafiącego być z innymi – słowem do końca towarzyskości.
Towarzyskość polega w dużej mierze na zakładaniu masek. Może to dobrze, że jednak mniej udajemy?
– Towarzyskość wcale nie równa się nieautentyczności, ona sprzyja pokojowemu, wspólnotowemu byciu razem. Tam, gdzie każdy stawia na siebie, nie może być mowy o wspólnocie. Autentyczność to dzisiaj fetysz. Muszę robić to, co czuję. Co podpowiadają mi moje emocje wywołane jakimś zachowaniem czy słowem, które interpretuję tak, jak ja chcę, nie licząc się czasami nawet z intencją nadawcy. Ciotka pyta o dzieci? Straszne, to moja prywatność! A może robi to z dobrego serca? Rozumiem, że ingerencja w naszą intymność może być przykra, ale w rodzinie uznaje się, że dzieci są ważne, więc się o nie pyta. „Bycie sobą” może być świetną drogą do skupienia się na sobie i tylko sobie, w efekcie prowadzi do przekonania, że cały świat mnie opresjonuje. Muszę dbać o swój komfort, no to uciekam od toksycznej rodziny.
Porady w stylu „dbaj o siebie” niczego więc nie naprawią?
– Po przekroczeniu pewnego progu krytycznego wspólnotowości mogą wręcz doprowadzać do katastrofy społecznej. Bo problem jest społeczny, a nie indywidualny. Dziś obserwujemy tylko skutki naszych przemian kulturowych. Tego, że przestaliśmy siebie nawzajem słuchać, rozumieć, być ciekawi innych osób (nawet najbliższych). Nie umiemy już ze sobą rozmawiać, nasze światy społeczne czy polityczne się rozjechały. Media potrafią tę rzeczywistość świetnie nakręcać, wyolbrzymiać. Na przykład nie dając innych obrazów, choćby takiego, że święta to właśnie czas, w którym trochę zawieszamy nasze temperamenty. To media w ogromnej mierze wpływają na dzisiejszą katastrofę samotności lub odcinania się od rodziny jako generalnie czegoś złego i patologicznego, gdyż uniemożliwiającego „bycie sobą”.
Wyobraźmy sobie rodzinę przy świątecznym stole. Dziadek pożeracz golonki, ciocia na wiecznych dietach i wnuczek weganin. Czy współcześnie jedzenie jako praktyka kulturowa, zamiast pełnić odwieczną funkcję wspólnotową, tylko bardziej antagonizuje?
– Te różnice są oczywiście widoczne w czasie świąt, choć raczej słabną, jeśli kiedyś w ogóle były tak wyraźne poza medialnym, zideologizowanym obrazem
Prezent na święta dla bliskich – zaplanuj go z wyprzedzeniem
Święta to czas, kiedy chcemy obdarować naszych najbliższych czymś wyjątkowym, co sprawi im radość i pozostanie w ich pamięci na dłużej. Zamiast tradycyjnych upominków, coraz częściej sięgamy po prezenty w formie przeżyć – emocjonujące przygody, relaksujące chwile lub
Czarna dycha
Jako katastrofista nie witam nowego roku, bo tradycyjnie zakładam, że będzie to rok ostatni – mój czy całego globu, wszystko jedno, osobista zagłada wszak jest końcem świata. Od rytualnych przesileń i wynikających z nich lęków staram się uwalniać od lat, więc wizja samotnie i trzeźwo spędzanego sylwestra mnie nie przeraża (raczej kusi, ostatnio zwiałem grubo przed północą z imprezy, bo mnie hałaśliwe szampansy zmęczyły), a i w czas okołowigilijny samotnie łatwiej uniknąć naporu kolęd i udawanej życzliwości. Agnostyk i do tego mizantrop
Zdrowie i pyszności – dlaczego warto dawać zestawy świąteczne na prezent?
Święta to czas obdarowywania prezentami, a zestawy świąteczne to doskonały sposób na wyrażenie uczuć i sprawienie radości bliskim. Wartościowe, starannie skomponowane zestawy podkreślają naszą troskę o innych, wywołując uśmiech na ich twarzach. Szczególnie, jeżeli prezenty zostaną wybrane
Jaką koszulę wybrać do świątecznej stylizacji? 5 eleganckich propozycji na odświętne spotkania
Wraz ze świętami wielkimi krokami zbliża się kompletowanie stylizacji na nadciągające spotkania wigilijne – a wraz z nim decyzja, jaką koszulę założyć na tę okazję. Jeśli jeszcze jej nie podjąłeś, możesz być spokojny! Specjalnie dla ciebie stworzyliśmy
Święta prowadzące do miłości
W zbliżające się wolne dni znajdźmy czas na rozmowę o naszych potrzebach w związku, nie tylko seksualnych Andrzej Gryżewski – seksuolog, psycholog kliniczny, psychoterapeuta poznawczo- -behawioralny, terapeuta schematów i certyfikowany edukator seksualny. Autor książek, m.in. „Sztuka obsługi penisa”, „Niekochalni. Lęk przed bliskością”, współautor podcastu „Dialogi waginy i penisa”. Założyciel Instytutu Psychoterapii i Seksuologii Arte Vita. Już niedługo świąteczny odpoczynek od pracy. Życie seksualne rodaków chyba nabierze wówczas rumieńców? – Pary będą miały
Kino niepokoju wigilijnego
Jak my ze sobą wytrzymujemy? Na Wigilię i tę wieczerzę, do której siadamy, pracujemy przez cały rok. Żeby tylko jeden! Tu podział jest jasny: święta sielskie anielskie mamy w filmach klasy C, w reklamach i w galeriach handlowych. W realu przez cały rok mamy hardkor, dlaczego więc pod choinką miałoby być inaczej? I film mierzy się, jak umie, z tym, co zastał wokół polskiego stołu. „Sami swoi, polska szopa…”. Weźmy relacje stosunkowo świeże. Film „Cicha noc” Piotra Domalewskiego (Złote Lwy i Nagroda
Gdy wszystko się łączy
Magia pomorskich jarmarków bożonarodzeniowych Wieczorem 25 listopada, w sobotę, na oficjalnie otwartym Jarmarku Bożonarodzeniowym na Targu Węglowym w Gdańsku tłumy. Z dźwiękami kolęd i muzyki świątecznej mieszają się różne języki, bo zagranicznych gości tu wielu. Feeria świateł i szaleństwo zapachów. Choć pogoda nie rozpieszcza i co chwilę zacina krupą śnieżną, nikomu to nie przeszkadza. Śnieg dodaje klimatu drewnianym kramom i stanowiskom do konsumpcji przystrojonym lampkami i świerkowymi gałązkami z czerwonymi kokardami i bombkami. Domki na tle zabytkowej architektury też prezentują









