Tag "wybory prezydenckie USA 2020"
Prezydent na czas chaosu
Szukający kompromisu Biden może być dla Ameryki ratunkiem Joe Biden stał już w tym miejscu. 20 stycznia 2009 r., dokładnie 12 lat wcześniej, dzielił wzniesione pod Kapitolem podium z Barackiem Obamą podczas jego inauguracji. To był podniosły i niezwykle radosny dzień – ceremonię otwierającą kadencję pierwszego afroamerykańskiego prezydenta oglądano na całym świecie jak finał olimpiady albo lądowanie na Księżycu. Joe Biden, już wtedy weteran demokratycznej polityki, także złożył wtedy
Make America great again!
Na szczęście przypadek Trumpa był tylko „wypadkiem przy pracy” amerykańskiej demokracji, a nie początkiem stałej tendencji. Amerykańska demokracja okazała się silna. Tak silna, że nawet Trump nie potrafił jej zniszczyć. Siła amerykańskiej demokracji tkwi zarówno w instytucjach państwa, jak i przede wszystkim w przywiązaniu amerykańskiego społeczeństwa do demokracji i demokratycznego państwa prawa. Połowa obywateli amerykańskich, zwłaszcza ta mniej wykształcona, była gotowa głosować na Trumpa. Nie rozumiała, że niszczy on demokrację, do której przywykli, którą uważali za coś naturalnego. On demokrację amerykańską
Nie mamy Mike’a Pence’a
Tytuł tego felietonu miał początkowo brzmieć: „Jestem prorokiem”. Wszak w pierwszym tegorocznym numerze PRZEGLĄDU przewidywałem, że Donald Trump wykorzysta proceder certyfikacji głosów elektorskich do unieważnienia wyniku wyborów i że do tego może posłużyć przewodniczący tej ceremonii, wiceprezydent Mike Pence. Na podorędziu zaś miałem jeszcze lepszy tytuł: „Donald Trump czyta PRZEGLĄD”. Wszak – jeżeli brać mój felieton na poważnie – można go było potraktować nieledwie jako instrukcję i 6 stycznia Trump zdawał się
Wiceprezydent USA nie chce odwołać Donalda Trumpa
Jeśli 25. poprawka nie zadziała, to Demokraci mają plan B – impeachment Wiceprezydent Mike Pence został wezwany przez członków Izby Reprezentantów, niższej izby Kongresu, do natychmiastowego odwołania Donalda Trumpa ze stanowiska. Izba Reprezentantów przyjęła 13
Too early, Mr Duda!
15 grudnia, prawie półtora miesiąca po amerykańskich wyborach, Andrzej Duda pogratulował wygranej Joemu Bidenowi. W Polsce rozległo się westchnienie: „Nareszcie!”. Nie, proszę Państwa, nie nareszcie. Te gratulacje były grubo przedwczesne. To jasne, że nie były one możliwe w listopadzie. Wprawdzie były wtedy możliwe dla świata, ale to trudno: nie świat, lecz Polska jest ojczyzną demokracji. Gdy zatem świat gratulował Bidenowi wygranej, dr Duda – jakże słusznie – pogratulował mu tylko udanej kampanii. A gdy Donald Trump zaczynał swą
Duda obiecuje, że pogratuluje
Szczerski potwierdza, że Duda pogratuluje Bidenowi po decyzji Kolegium Elektorskiego. Jak donosiliśmy w zeszłym tygodniu, Andrzej Duda czeka na wyniki rozpoczynającego się dzisiaj Kolegium Elektorskiego, aby złożyć gratulacje Joe Bidenowi z okazji wygranej w wyborach prezydenckich.
Kolegium dziwnych wyborów
Kolegium Elektorów definiuje amerykańską politykę, choć nie jest zapisane w konstytucji Cztery lata temu prezydencka noc wyborcza obfitowała w chwile szoku i zdziwienia, zwłaszcza dla tych, którzy na co dzień nie obserwują wydarzeń w Stanach Zjednoczonych. Ogromnym zaskoczeniem był sam triumf Donalda Trumpa, którego wygraną jeszcze dzień przed głosowaniem sondaże uznawały za mało prawdopodobną. Jednak podobne niezrozumienie, zwłaszcza poza USA, towarzyszyło momentowi ostatecznego ogłoszenia wyników. Na Hillary Clinton oddało głos prawie 2,9 mln
Andrzej Duda nadal czeka z gratulacjami dla Joe Bidena
Duda nie pogratuluje zwycięstwa, póki Joe Biden nie zostanie wybrany przez Kolegium Elektorów Szef gabinetu prezydenta Krzysztof Szczerski powiedział, że Andrzej Duda pogratuluje Joe Bidenowi, gdy ten zostanie wybrany przez Kolegium Elektorów (tj. 14 grudnia). Wygranej w wyborach
Prezydent największej większości
Joe Biden wygrał również dlatego, że mogło na niego głosować mnóstwo nowych wyborców Tegoroczny wyścig do Białego Domu był jednym z najdłuższych w historii, również z tego powodu, że nie zakończył się w noc wyborczą. Rosnąca polaryzacja amerykańskiego społeczeństwa, rekordowa frekwencja, wymuszona pandemią większa niż zwykle liczba głosów oddanych korespondencyjnie i coraz wyraźniejsze oddalenie wyborców od dwóch największych partii sprawiły, że rywalizacja w wielu kluczowych stanach rozstrzygnęła się kilkunastoma czy kilkudziesięcioma tysiącami głosów. Długo
Sieroty po Trumpie
Pozują na twardzieli, ale to raczej beksy. Sieroty po Trumpie. Opłakują go jak nikt na świecie. Kolejny płaczek to Witold Waszczykowski. Czym go tak zafascynował ten hochsztapler i błazen? Chyba nie tym, że – jak się chwalił – „łapał kobiety za cipki”? Dla Waszczykowskiego Trump to jeden z tych lepszych prezydentów USA, tak jak Reagan. Może dlatego, że to podobny tytan umysłowy.









