Tag "wyścig zbrojeń"

Powrót na stronę główną
Felietony Jerzy Domański

Histeria wojenna

Jako naród znaleźliśmy się między zanikającym, wręcz szczątkowym pacyfizmem a galopującą histerią militarną. Tak widzę stan nastrojów Polaków po obróbce propagandowej, którą nam zaaplikowali politycy.

Od prawej do lewej. Z wyjątkami, które można bez wysiłku policzyć. Widać, że jako zbiorowość lubimy chodzić tam, gdzie nas prowadzą. Choć powszechnie wiadomo, że histeria niewiele ma wspólnego z mądrością. A jeszcze mniej z rozwagą. Może jednak patrzę na te wojenne nastroje zbyt surowo. Bo trudno im nie ulec, jeśli od wielu tygodni całą dobę słyszymy o bezpieczeństwie. I o zagrożeniu wojną, która jest tuż za progiem. Słowa bezpieczeństwo i zagrożenie padają na przemian. By mobilizować ludzi wokół flagi biało-czerwonej.

Czyli wokół władzy.

Coraz częściej jestem pytany nie tylko o zagrożenie wojną, ale wręcz o to, kiedy Rosja nas zaatakuje. Gdy przypominam, że od trzech lat Rosjanie nie mogą zdobyć Charkowa, strach opada. Oczywiście nic, a zwłaszcza pokój nie jest nam dany na zawsze. Można więc i należy przyszykować kraj i ludzi, by byli gotowi na każdy scenariusz.

Nie trzeba było rozwalać wszystkiego, co w sprawie obronności robiono w PRL, teraz bylibyśmy w lepszym położeniu. A skoro z głupoty wyzerowano wszystko, łącznie z sensownymi rozwiązaniami, to teraz do nich będziemy wracali. Kto ma jednak wystarczające kompetencje

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.

Felietony Roman Kurkiewicz

Śpieszmy się kochać bomby, tak szybko mogą zostać wystrzelone

Iście surrealistyczne wrażenia dopadły mnie, kiedy docierały do mnie kaskady podniosłych słów z okazji otwarcia bazy wojskowej USA w Redzikowie w okolicach Słupska. Czego tam nie było! „To najważniejsza inwestycja wojskowa Stanów Zjednoczonych w naszym kraju i pierwsza stała placówka wojsk USA w Polsce”, zachłystywał się minister obrony narodowej i wicepremier Kosiniak-Kamysz. Podczas otwarcia bazy rakietowej usłyszeliśmy także: „Polskie elity są zgodne. Niezależnie od tego, kto rządzi w Warszawie i Waszyngtonie” (Radek Sikorski). Hm… Jeśli w takiej sprawie są zgodne, to czym się różnią? Zawsze drżę, kiedy słyszę o nienaruszalnej jedności i zgodzie dwóch śmiertelnie zwaśnionych plemion politycznych.

Baza powstawała osiem lat. Jej podstawowe zadanie to obrona… USA przed atakiem rakietami balistycznymi wystrzelonymi przez Iran (odwiecznego wroga Polski, nieprawdaż?). Prezydent Barack Obama zastopował budowę, uznając, że zagrożenie ze strony Iranu osłabło. Tarcza podlega Dowództwu Europejskiemu Stanów Zjednoczonych oraz Sojuszowi Północnoatlantyckiemu. W przemówieniach było dużo słów o pokoju. A w tle setki miliardów dolarów wydawane nieprzerwanym strumieniem. W Polsce tylko około miliarda kosztował ów dodatkowy cel dla światowych przeciwników USA.

W czasie tych fanfarad i radości ze stacjonowania u nas amerykańskich żołnierzy kończyłem lekturę wydanej właśnie po polsku książki „Wojna nuklearna” uznanej amerykańskiej dziennikarki, finalistki Nagrody Pulitzera, Annie Jacobsen. To fabularyzowany dokument na temat dynamiki konfliktu nuklearnego, kiedy USA zostają zaatakowane przez Koreę Północną, która wystrzeliwuje rakietę balistyczną. Prowadzeni przez autorkę przez procedury, decyzje, reakcje, rozkazy i działania wojskowych USA

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.

Świat

Jak cię widzą, już nie żyjesz

Drony na wojnie. Tanie i uniwersalne

W komunikatorze Telegram znajdziemy tysiące filmów z wojny w Ukrainie przedstawiających ataki dronów kamikadze na czołgi, pojazdy opancerzone, budynki i umocnienia. Największe wrażenie robią zdjęcia dronów atakujących żołnierzy. Ofiary biegną, strzelają, usiłują się skryć w okopach, lecz w starciu z maszyną nie mają szans. Ich życie kończy efektowny wybuch. I oglądamy to na ekranie smartfona lub komputera.

Jeśli rola czołgów na współczesnym polu walki zmalała, gdyż stały się łatwym celem dla dronów, nowoczesnych przeciwpancernych pocisków kierowanych i artylerii, to rola małych aparatów latających znacznie wzrosła. Za pomocą dronów żołnierze mogą prowadzić obserwację wroga, atakować go, a nawet dostarczać amunicję do okrążonych oddziałów. Albo zrzucać flagi na dachy budynków – operatorzy dronów filmują owe flagi, a zdjęcia umieszczają w sieci jako dowód, że ten teren został przez nich zajęty. Robią tak i Ukraińcy, i Rosjanie.

Drony są tanie w produkcji, uniwersalne, ich obsługi łatwo nauczyć młodych ludzi obeznanych z grami komputerowymi. Skuteczność tych urządzeń w toczącej się wojnie w Ukrainie sprawiła, że dziś wszystkie liczące się militarnie państwa rozwijają technologie, które znajdą zastosowanie przy produkcji dronów. Chińczycy pracują nad oprogramowaniem, które pozwoli zarządzać rojami tych aparatów. Standardowym wyposażeniem stała się kamera pracująca w rozdzielczości 4K. Coraz częściej spotykamy też kamery 8K. Z cywilnych dronów wyścigowych wojskowi ściągnęli oprogramowanie pozwalające sterować nimi przy dużych prędkościach. Trwają prace nad wykorzystaniem sztucznej inteligencji. A to dopiero początek.

Użycie dronów już zmieniło współczesne pole walki, w przyszłości więc zmieni się ono jeszcze bardziej.

Od balonów do odrzutowców

Gdy w 1848 r. mieszkańcy Wenecji zbuntowali się przeciwko panowaniu Austro-Węgier, wojska cesarskie obległy miasto położone na wyspach laguny. Artyleria niewiele mogła wskórać, gdyż zasięg dział był zbyt krótki. Przypomniano sobie wówczas o balonach. Wojska austriackie zaatakowały Wenecję niewielkimi bombami zapalającymi i burzącymi podwieszanymi pod balonami, które przy sprzyjającym wietrze wysyłano nad miasto. Część historyków uważa, że było to pierwsze użycie dronów.

Kolejny krok wykonali Brytyjczycy, konstruując w czasie I wojny światowej mały, sterowany radiem samolot o nazwie Aerial Target. Pierwszy lot odbył on w marcu 1917 r. W październiku 1918 r. Amerykanie skonstruowali aparat, który określili jako torpedę lotniczą i nazwali Kettering Bug. Był to wypełniony materiałem wybuchowym niewielki samolot z mechanicznym systemem sterowania. Choć testy obu prototypów nowej broni wypadły pozytywnie, nigdy nie została ona użyta w działaniach bojowych, a po zakończeniu wojny Brytyjczycy i Amerykanie utajnili wyniki prowadzonych prac.

W czasie II wojny światowej sterowane radiem samoloty znalazły ograniczone zastosowanie w armiach: brytyjskiej, amerykańskiej i niemieckiej. Anglicy stworzyli do celów ćwiczebnych dla artylerii przeciwlotniczej maszynę Queen Bee, która była de facto zdalnie sterowanym popularnym samolotem szkolnym Tiger Moth.

Amerykanie przeprowadzili w Europie Zachodniej 15 ataków z użyciem wypełnionych materiałami wybuchowymi bombowców dalekiego zasięgu Boeing B-17 Flying Fortress oraz średnich bombowców Consolidated PB4Y-2 Privateer w ramach operacji „Afrodyta”. Została ona jednak przerwana ze względu na zbyt dużą liczbę wypadków.

Niemcy do zdalnie sterowanych samolotów podchodzili z nieufnością. Inwestowali w rakiety V1 i V2. Ta technologia wydawała się im bardziej obiecująca. Skonstruowali za to kilka sterowanych radiem bomb szybujących z napędem rakietowym, takich jak Ruhrstahl SD 1400 X, bardziej znana pod nazwą Fritz X, czy Henschel Hs 293.

W latach 50. XX w. najbardziej zaawansowani w projektowaniu i budowaniu dronów byli Amerykanie. Firma Northrop wyprodukowała dla US Army niemal 1,5 tys. sterowanych radiowo dronów rozpoznawczych MQM-57 Falconer. Miały zasięg 160 km i mogły latać godzinę. Ze służby wycofano je w latach 70. W latach 60. koncern Lockheed skonstruował drona o napędzie strumieniowym Lockheed D-21A USAF, który osiągał prędkość 4300 km/godz. Amerykanie używali go w misjach zwiadowczych nad Chinami.

Wkrótce także Związek Radziecki opracował kilka rodzajów dronów rozpoznawczych, z których najbardziej dzisiaj znanym jest skonstruowany przez biuro Tupolewa TU-141 Striż (Jerzyk) o zasięgu 1000 km. Armia Radziecka wykorzystywała je do 1989 r.

W 2022 r., po agresji Rosji na Ukrainę, okazało się, że armia tego kraju też ma takie drony. W marcu tamtego roku jeden z nich na skutek błędu w programowaniu lotu dotarł do Chorwacji i rozbił się w okolicach Zagrzebia. Ukraińcy wykorzystali TU-141 Striż m.in. do ataku na lotnisko Engels-2 w obwodzie saratowskim, gdzie stacjonują rosyjskie bombowce strategiczne.

W latach 80. amerykańska firma General Atomics Aeronautical Systems rozpoczęła prace nad bezzałogowym bojowym aparatem latającym (UCAV), który został nazwany MQ-1 Predator. Wprowadzony do służby w 1995 r

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.

Opinie

Jeszcze nie jest za późno

Wojna na Ukrainie może się zakończyć sensowniejedynie przy stole negocjacyjnym,a nie na bitewnych polach. Trzeba rozmawiać.

Lot ćmy do ognia trwa. Psują się stosunki międzynarodowe, narasta brak wzajemnego zaufania w relacjach między państwami, nasilany jest zimnowojenny amok, toczą się krwawe konflikty, których końca nie widać. Tak bynajmniej być nie musi, ale niestety jest i przez czas jakiś będzie. Jak długo, tego nie wie nikt. Dramatyzm sytuacji tkwi w tym, że w niejednym kraju bardziej wpływowe okazują się siły prące do starć niż do pokojowego dialogu, górę biorą militaryści, a nie pacyfiści, prowojenne grupy nacisku bywają silniejsze od pokojowych kręgów politycznych. Bezmyślnie lansuje się jedną z najgłupszych sentencji w dziejach: chcesz pokoju, szykuj się do wojny. Otóż nie; jeśli pragnie się pokoju, do niego należy się gotować, a nie olbrzymim kosztem zbroić się po zęby, które przez innych zbrojących się mogą zostać wybite. Teraz już nawet jakiś drobny incydent może doprowadzić do wielkiej katastrofy. Ale jeszcze nie jest za późno…

Ryzykowny wyścig.

Akcja wywołuje reakcję. Od pewnego momentu nie jest już ważne, kto zaczął napinać swoje żołnierskie muskuły, oczywiście przez wszystkich określane jako obronne, a nie wojenne.

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.

Felietony Roman Kurkiewicz

Już nawet nie czujemy, jak śmierdzi wojną

Znajomy pisze do mnie, żebym go uspokoił, bo zewsząd wieje wojną. Nie bardzo potrafię, też to odczuwam. Inny znajomy przypomina rozmowę swojego ojca z lata 1939 r. w Warszawie, kiedy to spotkał na ulicy Witolda Gombrowicza. Wymiana grzeczności kończy się wyznaniem Gombrowicza, że za kilka dni wypływa do Argentyny. „Dlaczego?”, zapytał zdumiony rozmówca. „Jak to dlaczego? Ty gazet nie czytasz czy nie rozumiesz tego, co czytasz?”, odparł Gombrowicz ze zdumieniem. Unosi się nad nami wojenna chmura nieuchronności, przeczucie, że decyzje zapadły, trwają

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.

Technologie

Roboty bez regulacji

Przyszłość już nadeszła – roboty nie tylko wyręczają pracowników w magazynach. Jeden jest prezesem dużej firmy – Witamy w Boston Dynamics! Jestem Spot i będę dziś waszym przewodnikiem. Zapraszam do muzeum i na zwiedzanie reszty budynku – w tej wypowiedzi nie byłoby nic dziwnego, gdyby nie fakt, że przewodnik ma 61 cm wzrostu i jest żółtym robopsem, który potrafi odpowiadać na pytania, a nawet zawstydzić się, gdy usłyszy komplement. Sytuacja ma miejsce właśnie w siedzibie firmy zajmującej się robotyką. Korporacja z Massachusetts jest światowym

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.

Historia

Gorąca jesień 1983

Niewiele brakowało, by konflikt między USA a ZSRR przeistoczył się w wojnę nuklearną. Kilkaset celów znajdowało się na terenie Polski Tak zwana zimna wojna w stosunkach Wschód-Zachód (1946-1989) miała okresy „odwilży” i „zlodowacenia”. Napięcia pomiędzy USA i ZSRR przynajmniej dwukrotnie doprowadziły świat na krawędź wojny. Tak było w czasie kryzysu kubańskiego w październiku 1962 r. oraz jesienią 1983 r. Drugi z tych kryzysów był rezultatem kolejnego „zlodowacenia”, które rozpoczęło się wraz z objęciem w styczniu 1981 r. prezydentury USA

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.

Felietony Roman Kurkiewicz

Świat się rozbroi albo zginie

Pisać o filmie Christophera Nolana „Oppenheimer” nie jest ani łatwo, ani dobrze. Ale nie napisać – jeszcze gorzej. Tak więc na samym bohaterze, genialnym, legendarnym fizyku i szefie projektu „Manhattan”, który odpowiadał za skonstruowanie amerykańskiej bomby atomowej w 1945 r., nie będę się skupiał. Ani na tym, czy postacie kobiece zostały oddane w pogłębiony sposób, jak została ujęta kwestia rasizmu bądź amerykocentryczności. Czas, w którym w Los Alamos powstawała najpotężniejsza w historii ludzkości broń masowego zniszczenia, był niewyobrażalnie krwawy. Świat

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.

Świat

Glob najeżony bronią

Gdy wojna wróciła do Europy, przypomnieliśmy sobie, że Ziemia to beczka prochu Sztokholmski Międzynarodowy Instytut Badań Pokojowych (SIPRI) nie ma dobrych wiadomości: po raz pierwszy od 1991 r. możliwy jest wzrost potencjału nuklearnego na świecie. A przecież już to, co obecnie znajduje się w silosach i magazynach, wystarczyłoby do wielokrotnego zniszczenia naszej cywilizacji. 90% światowego potencjału atomowego posiadają Rosja i USA – odpowiednio 6 tys. i 5,4 tys. głowic – reszta zalega w arsenałach Wielkiej Brytanii, Francji, Chin,

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.

Kraj

Granica niemożności

Stała i liczna obecność na wschodzie Polski to sprawdzian, z którym wojsko radzi sobie z trudem Przez cały miniony tydzień na lotnisku w podrzeszowskiej Jasionce lądowały samoloty z żołnierzami oraz sprzętem US Army. Na Podkarpacie i Lubelszczyznę przerzucono w sumie niemal 5 tys. spadochroniarzy z elitarnej 82. Dywizji Powietrznodesantowej z Fort Bragg w Karolinie Północnej. Wojskowych rozmieszczono w tymczasowych bazach, których lokalizacja – poza halą G2A Arena w Rzeszowie – pozostaje niejawna. Jak wynika z oficjalnych deklaracji Waszyngtonu, relokacja to odpowiedź na agresywną

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.