Już nawet nie czujemy, jak śmierdzi wojną

Już nawet nie czujemy, jak śmierdzi wojną

Znajomy pisze do mnie, żebym go uspokoił, bo zewsząd wieje wojną. Nie bardzo potrafię, też to odczuwam. Inny znajomy przypomina rozmowę swojego ojca z lata 1939 r. w Warszawie, kiedy to spotkał na ulicy Witolda Gombrowicza. Wymiana grzeczności kończy się wyznaniem Gombrowicza, że za kilka dni wypływa do Argentyny. „Dlaczego?”, zapytał zdumiony rozmówca. „Jak to dlaczego? Ty gazet nie czytasz czy nie rozumiesz tego, co czytasz?”, odparł Gombrowicz ze zdumieniem.

Unosi się nad nami wojenna chmura nieuchronności, przeczucie, że decyzje zapadły, trwają najróżniejsze etapy przygotowawcze. I nie mówię tu nawet o tym, że Komisja Europejska właśnie zaproponowała przestawienie całej europejskiej gospodarki na tryb wojenny – o czym czytamy w opublikowanym w Brukseli dokumencie o unijnej strategii dla przemysłu obronnego. Rosja już się przestawiła, fabryki pracują na potrzeby armii (wojny z Ukrainą) na okrągło, całą dobę, na zmiany. USA – odpowiadające za ponad 40% globalnego rynku handlu bronią – na żadne tryby wojenne przestawiać się nie muszą, są w nich permanentnie.

Trwają wielomiesięczne manewry NATO, lądowe, morskie, nad Polską latają najróżniejsze formacje lotnicze, które nigdy wcześniej na naszym niebie się nie pojawiały. W mediach trwa festiwal oswajania nas z wojną. Opowieści o nowych rodzajach broni brzmią jak ciekawostki ze świata nauki i techniki, a nie przygotowania wojenne. Wydatki na zbrojenia rosną w tempie, jakiego nie widziano w Europie od 80 lat. Wojna na Ukrainie spowszedniała, zeszła z czołówek, choć na okrągło czytamy o szczegółach potyczek, a nawet sukcesach armii rosyjskiej. Zachód wyraźnie odpuszcza wsparcie finansowo-sprzętowe, wyjątki nie czynią wiosny bez wojny. Rola diabła i imperium zła jest obsadzona we wszelkich wariantach Putinem. Ale czy wolno zapytać, czy to Putin przed 2022 r. wybudował 12 tajnych baz CIA na terenie Ukrainy? O tym fakcie w ogóle się nie dyskutuje, tym bardziej o jego roli w scenariuszu prowojennych działań. Samo podważenie obowiązkowej zero-jedynkowej opowieści o konieczności przygotowań wojennych stygmatyzowane jest natychmiast jako rosyjska propaganda, trollowanie, szpiegostwo, sprzyjanie Putinowi. O tym, dlaczego, kiedy, przez kogo storpedowane zostały próby rozmów pokojowych wokół konfliktu rosyjsko-ukraińskiego, media nie piszą. Jeszcze by się okazało, że odpowiedź jest zła, nie zgadza się z dominującą wersją.

Cały tekst można przeczytać w „Przeglądzie” nr 11/2024, którego elektroniczna wersja jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty

Wydanie: 11/2024, 2024

Kategorie: Felietony, Roman Kurkiewicz

Komentarze

  1. Anonim
    Anonim 11 marca, 2024, 10:26

    Wygląda na to, że znaczna część Polaków bardziej nienawidzi Rosji niż kocha swoje dzieci i zupełnie im nie przeszkadza perspektywa wysłania ich na pewną śmierć. Z pewnością nienawiść do Rosji jest powszechna wśród tzw. elit politycznych – no ale te zadbają, aby ich dzieci nie ucierpiały.
    Jedyna nadzieja dla Polski w tym, że Europa Zachodnia nie ma ochoty utracić swoich firm na polskim terytorium, ani stawić czoła wielomilionowej fali uciekinierów z Polski. Może więc da po łapach polskim zacietrzewionym rusofobom-samobójcom. A raczej zabójcom, dążącym do unicestwienia już nawet nie państwa, ale wręcz narodu polskiego.
    Bo na rozsądek Polaków, od pokoleń wychowywanych w kulcie bezsensownych, samobójczych powstań, raczej bym nie liczył.

    Odpowiedz na ten komentarz
  2. Anonim
    Anonim 11 marca, 2024, 17:22

    12 tajnych baz CIA – nieźle tajne, że Pan o nich wie.

    Stawianie znaku równości między budowaniem czegoś na ziemi ukrainskiej, za zgodą władz ukraińskich, do pełnoskalowej agresji na inne państwo… ładnie tam odpływacie.

    Odpowiedz na ten komentarz
    • Anonim
      Anonim 12 marca, 2024, 02:33

      25 lutego w New York Times pojawil sie artykul opisujacy powstanie i dzialalnosc od lutego 2014 roku tajnych baz CIA na Ukrainie i nie przypadkowa jest zbieznosc tego artykulu z kleska militarna ukrainskiej armii i wynikajacym z niej zamieszaniem politycznym w Kijowie, brakiem funduszy oraz materialow wojennych zachodu na wspomaganie wojny i odejsciem przed kilku dniami Viktorii Nulland z pozycji podsekretarza stanu po 10 latach matkowania projektowi Ukraina a przypomne ze to ta sama osoba ktora byla prawa reka Dicka Cheyney kiedy Stany Zjednoczone wspolnie z „koalicja chetnych” napadly na Irak. To wszystko zdaje sie zwiastowac dojscie do glosu realistow ktorzy odstepowac beda od niemozliwego do realizacji planu oslabienia Rosji przy pomocy Ukrainy. Im szybciej ich spojrzenie na ten konflikt stanie sie rzeczywistoscia w Waszyngtonie tym szybciej do Brukseli i Warszawy dotra odpowiednie wskazowki i choc bedzie to gorzka do przelkniecia pigulka dla polskich elit to w koncu skonczy sie rzez ludzi ktorzy placa swoim zyciem i zdrowiem za cyniczne plany globalistow.

      Odpowiedz na ten komentarz
    • Anonim
      Anonim 12 marca, 2024, 11:38

      Przegląd nas oswaja z myślą porzucenia Ukrainy na pastwę Rosji, Polacy nic się nie stało!

      Odpowiedz na ten komentarz
    • Anonim
      Anonim 12 marca, 2024, 12:15

      Za zgodą władz ukraińskich, które doskonale wiedziały, że skończy się to wojną Rosją. Czyli świadomie i celowo tę wojnę prowokowały, wysyłając na śmierć setki tysięcy własnych obywateli.
      Przypomnę też, że władze ukraińskie świadomie i celowo łamały ustalenia porozumień mińskich, otwarcie mówiąc, że od początku służyły one oszukaniu Rosji – ujawniła to jasno Angela Merkel. Przypomnę, że między 2014 i 2022 rokiem armia ukraińska i neonazistowskie bojówki zabiły w Donbasie kilkanaście tysięcy ludzi (to oficjalne dane ONZ). Przypomnę zbrodnię w Odessie (maj 2014), gdzie tlumy banderowców bestialsko zamordowały kilkadziesiąt osób.
      Przypomnę, że niemal od początku wojny strony przystąpiły do negocjacji, które zostały storpedowane bodaj na początku kwietnia 2022 przez Anglosasów, którzy za pośrednictwem wysłanego do Kijowa Borisa Johnsona nakazały zerwanie rozmów. Od tamtej pory odpowiedzialność za śmierć setek tysięcy ludzi spada na władze USA i Wlk. Brytanii.
      Wystarczy czy jeszcze za trudne?

      Odpowiedz na ten komentarz
  3. Anonim
    Anonim 11 marca, 2024, 17:53

    Nie ma w felietonie takiego znaku równości.

    Odpowiedz na ten komentarz
  4. Anonim
    Anonim 12 marca, 2024, 13:37

    Ciekawe spojrzenie na ten konflikt.
    To artykuł prof. od histori i językoznastwa George Chaberta z Norwegii.
    Janusowe oblicze zwycięstwa
    W wywiadzie Tuckera Carlsona z Władimirem Putinem rosyjski prezydent powiedział, że Rosja zaakceptuje to, jeśli kraje NATO będą nadal wysyłać na wojnę instruktorów i „najemników”. Ale gdyby wysłali swoich żołnierzy pod własną flagą, wojna by się zmieniła. Wcześniej – kiedy francuski prezydent stał zaledwie kilka metrów od Putina – rosyjski prezydent oświadczył, że ma świadomość, że łączna siła NATO jest znacznie większa niż Rosji. Gdyby Ukraina przystąpiła do NATO, a następnie próbowała odbić Półwysep Krymski, oznaczałoby to wojnę między NATO a Rosją dzięki Artykułowi 5 sojuszu. Następnie prezydent odniósł się do rosyjskiego arsenału nuklearnego i zakończył stwierdzeniem, że przywódcy NATO raczej nie będą mieli czasu na aktywację artykułu 5, zanim zostały zniszczone. „Prawdopodobnie nie będzie zwycięzcy”.

    Niedawne stwierdzenie Emmanuela Macrona, że ​​nie można wykluczyć obecności na Ukrainie żołnierzy NATO do walki z żołnierzami rosyjskimi, można odczytać jako bezpośrednie nawiązanie do ostrzeżeń Putina. Ale to w żaden sposób nie oznacza, że ​​francuski prezydent, a tym bardziej Stany Zjednoczone, rozważają bezpośrednią wojnę z Rosją.
    Rosja jest dużym i potężnym krajem, zarówno pod względem militarnym, jak i przemysłowym. Rosjanie od wieków walczyli z potężnymi najeźdźcami, takimi jak Napoleon i Hitler, i jak niedawno zauważył Donald Trump, zwyciężyli z obydwoma. Szansa na rzucenie Rosji na kolana, tak jak USA i UE zrobiły z Irakiem czy Libią, jest zerowa. Dlatego najlepiej jest stopniowo okaleczać Rosję sankcjami i przedłużającą się wojną partyzancką.

    I tu zaczyna się wojna na Ukrainie. Po pierwsze, USA i UE sprawiły, że wojna na Ukrainie była nieunikniona. Najbardziej znanym posunięciem był Boris Johnson, który uniemożliwił Ukrainie podpisanie porozumienia pokojowego z Rosją, które zostało przybite w Stambule w 2022 roku. Była wojna, ale nie przebiegła ona zgodnie z oczekiwaniami.

    Rosjanie nie zaatakowali Ukrainy,tak jak zwykle prowadzą wojny USA. Nie było masowego bombardowania Kijowa, które spowodowałoby niezliczone ofiary wśród ludności cywilnej. Żadnej masakry, z której tak słyną Stany Zjednoczone. Wręcz przeciwnie, siły rosyjskie starały się uniknąć ofiar cywilnych. Po dwóch latach wojny życie w Kijowie jest mniej więcej normalne, a przywódcy UE mogą bezpiecznie wsiąść do pociągu pierwszej klasy aż do stacji kolejowej Kijów Passazhirskly i przespacerować się najlepszymi ulicami miasta.
    Jeśli wojna wkrótce zakończy się bez tak krwawej łazni, Ukraińcy, nawet bez ziem wschodnich, które tradycyjnie należą do Rosji, będą mogli pogodzić się z Rosjanami. Rosja wyszłaby wzmocniona we własnym kraju i jawiła się światu jako wybitna wielka potęga. Byłaby to całkowita porażka UE i USA. Właśnie tej katastrofie stara się teraz zapobiec Emmanuel Macron. Dlatego ważne jest, aby grozić eskalacją wojny, jeśli nie żołnierzami NATO na froncie – który przywódca UE odważyłby się zaakceptować śmierć tysięcy swoich żołnierzy? – to dostawą rakiet dalekiego zasięgu, które mogą dotrzeć w głąb serca Rosji. Mamy w ten sposób nadzieję sprowokować Rosjan do krwawego ataku na Kijów.

    Prawdziwą alternatywą, przed którą stoimy dzisiaj, nie jest III wojna światowa ani porażka Rosji. Jedno i drugie jest wysoce nieprawdopodobne. Alternatywą jest to, czy wojna na Ukrainie zakończy się po prostu porażką reżimu w Kijowie, czy też rzezią. To drugie byłoby zwycięstwem UE i USA.

    Orginał
    https://steigan.no/2024/02/seierens-janusansikt/

    Odpowiedz na ten komentarz
  5. Anonim
    Anonim 13 marca, 2024, 11:49

    Panie Romanie: ważny głos w bardzo ważnej sprawie.
    W Polsce wieje wojną całe stulecia. Jedyny wyjątek w tym wianiu, niedoskonały wyjątek, to dekady dojrzalszego PRL-u. Mniej więcej od czasu gdy kanclerz Niemiec, nazywanych wtedy NRF-em (następnie RFN-em), Willy Brandt, ukląkł w Warszawie w geście szacunku, pokory i przeprosin.

    Niezależnie od wojen zbrojnych, całe stulecia, na okrągło, wszędzie w Polsce dowolnych granic, toczyła się wojna Pana z chamem, pańszczyźnianym.

    Współczesna Ukraina to teren stuleci takiej wojny. II Rzeczpospolita dokonywała pogromów Polaków wyznania prawosławnego aż po próg II Wojny Światowej. Rzeź, ludobójstwo roboty ukraińskich nacjonalistów-nazistów na etnicznych Polakach w Małopolsce Wschodniej i na Wołyniu to zemsta chamów na panach i dalszy etap tej wiecznej wojny.

    Okłamujemy, siebie i dzisiejszych Ukraińców, Białorusinów i innych sąsiadów, co do prawdziwych, głębokich pobudek naszych zachowań w związku z wojną na Ukrainie i innymi sprawami w szerszym otoczeniu. Polski stosunek do Białorusi, prezydenta Białorusi, Białorusinów ma wiele podobnych cech.
    Ukraińcy okłamują nas. Sprawy setek lat złej historii nie tylko nie zostały dobrze zamknięte, ale w ogóle poważnie nie tknięte. Od granicy, od Lwowa poczynając, pomniki, tablice, imiona, patronaty sprawowane przez ukraińskich nacjonalistów-nazistów-ludobójców-bohaterów „samostijnej Ukrainy” : duetu Bandera-Szuchewycz i reszty, naznaczają, a Polaków swoiście witają.

    Polska jest chora na Rosję, już stulecia, o czym pisze profesor Łagowski, świetny autor „Przeglądu”, a też inni.
    Polska nie może wybaczyć Rosji i Rosjanom, że Polacy nie uratowali Polski spod Hitlera i III Rzeszy, nie wyzwolili jej, a zrobiła to Armia Czerwona i „nieprawdziwi Polacy”, w postaci „polskojęzycznych oddziałów zbrojnych” jak ich zdefiniowano formalnie, w Sejmie, wszelkich mediach masowych, przestrzeniach publicznych i też – niestety – szkole aktualnej wersji Polski.

    I jeszcze Rosja/Związek Radziecki/Stalin załatwili Polsce granice na Odrze i Nysie, 1/3 dzisiejszego, najlepszego gospodarczo i cywilizacyjnie terenu Polski. Ba, wcisnęli te ziemie Polsce, biorąc bagna Polesia, cywilizacyjną pustkę z biedą i kilka ciastek: Wilno, Lwów i mniejsze okruchy, wraz z ludnością prawosławną.

    Polska musi nienawidzić Rosji za to, że nie uratowała od samobójstwa Armii Krajowej (czyli rządu RP w Londynie organicznie nienawidzącego Rosji) i Powstania Warszawskiego. Mieć inne cele w wojnie niż przez Polskę żądane, to dla Polski radziecka/rosyjska zbrodnia. Nie do wybaczenia, katolickiego, oczywiście.

    W 1991 roku, USA i NATO formalnie złożyły ZSRR/Rosji przyrzeczenie: zgoda na zjednoczenie Niemiec będzie w zamian oznaczać, że „NATO nie rozszerzy się na wschód nawet o cal”. Od tamtej pory USA, NATO w całości, a od wejścia do NATO Polski także Polska, łamią dane Rosji przyrzeczenie. Rozszerzenie na wschód o 75 milionów cali. I otoczenie przez NATO całego regionu Rosji – Kaliningradu. To jest zaledwie geograficzna skala zdrady danego Rosji słowa.

    Nie należy pytać, „czy wolno pytać” , panie Romanie. Taką kategorię nienależnego ugrzecznienia należy zdecydowanie odrzucić. Należy śmiało pytać, śmiało stawiać mocne, dobrze oparte w rzeczywistości tezy. Należy krzyczeć, edukować i działać, w głębokich i rozległych przestrzeniach. Tędy droga do stopniowego leczenia z choroby zakłamania i małości, skutkującej histerią destrukcyjnej nienawiści. Katolickiej nienawiści, co znowu i zawsze trzeba przypominać. Bo też Polak sam tego żąda. „Tożsamość narodowa Polaka” to „tożsamość chrześcijańska” – co jest kłamstwem uogólnienia. Nie „chrześcijańska”, bo nie prawosławna, nie luterańska, nie protestancka, nie kalwińska, nie baptystyczna, nie mormońska, nie żadna inna z 46 tysięcy oficjalnych wyznań chrześcijańskich, ale ka-to-li-cka! Rzymskokatolicka, dla dopełnienia ścisłości.

    Nie ma Ukrainy, jest wyłącznie hasło, puste słowo, urojenie.
    Ukraina miała szansę się ukształtować, wybrała drogę autodestrukcji i samobójstwa, wiedziona popędem śmierci. jak Polska, przez tyle stuleci z dzisiejszym nawrotem choroby po małej i niepełnej przerwie czasów PRL-u właśnie.
    Jest nieokreślonej treści byt, który można nazwać Ukrainą kijowską. Nią formalnie rządzi Zełeński. I jest niekijowska Ukraina, która postanowiła mocą decyzji Ukraińców, dołączyć do podmiotów Federacji Rosyjskiej. Ci Ukraińcy wybrali rozwój, bezpieczeństwo i życie. I to tworzą.

    Kijowska Ukraina finalizuje właśnie samounicestwienie. W interesie USA, mrocznych korporacji, NATO i gangu rządzącego kijowską Ukrainą.
    To jest nieodwracalne. USA/NATO/UE przegrywają, na własne, cyniczne, kolonialne, samobójcze życzenie. Ignorancja, arogancja, pycha, buta, pogarda z nienawiścią, dają taki skutek. Bardzo zapracowany, należny i sprawiedliwy

    Odpowiedz na ten komentarz
    • Anonim
      Anonim 13 marca, 2024, 12:23

      Scenariusz ukraińskiej gry końcowej jest z grubsza taki:
      1. USA dyskretnie wycofają sie z całej awantury (podobnie, jak wcześniej z Afganistanu, Iraku czy Libii). Bedzie im o tyle łatwo, że USA nie były bezpośrednio zaangażowane militarnie, wiec wystarczy zakneblować media na pare tygodni i amerykańska opinia zwyczajnie zapomni.
      2. Zachodnioeuropejscy przywódcy „wolnego świata” jeszcze bedą sie troche wili w kłamstwach, matactwach, pustych deklaracjach – byle jakoś wyjść z twarzą z tej kleski. A potem bedą cichcem, desperacko zabiegać o odnowienie relacji gospodarczych z Rosją. W przeciwnym razie UE nieodwołalnie obsunie sie do roli drugorządnego klubu matołków, całkowicie zwasalizowanych przez USA.
      3. Polska wyjdzie z tego z gigantycznymi rachunkami do zapłacenia amerykańskim koncernom zbrojeniowym i zasłużoną opinią świra, który chce na Europe ściągnąć wojne (oby jej sie nie udało). Odziedziczone po PRL fundamenty polskiego państwa – edukacja, opieka zdrowotna, system emerytalny – rozpadną sie ostatecznie z braku finasowania.
      4. Rosja zatrzyma Donbas, a Ukraina bez Donbasu jest gospodarczym trupem. Skończy jako kadłubkowe pseudo-państwo, brutalnie eksploatowane przez zagraniczne korporacje.
      5. Co sie stanie z Zełenskim i jego juntą – w sumie nic mnie to nie obchodzi. Najchetniej widziałbym ich przed trybunałem narodu ukraińskiego, ale myśle, że wcześniej bezpiecznie zwieją do swoich licznych willi na całym świecie.

      Odpowiedz na ten komentarz
      • Anonim
        Anonim 14 marca, 2024, 09:48

        To jest jeden ze scenariuszy o wysokim stopniu realności. Jego elementy już są rzeczywistością.

        USA mają stałą zasadę porzucania swoich tzw. sojuszników. Porzucili w Korei, w Wietnamie, w Iraku, Syrii, Afganistanie… Z Wietnamu Ameryka spieprzała tragifarsowo widowiskowo. Widok ostatnich helikopterów armii USA zabierających z dachu ambasady w Sajgonie ostatnich amerykańskich panicznych uciekinierów – urzędników i wojskowych, z płozami oblepionymi wietnamskimi służącymi Ameryki przerażonymi, że Ameryka ich porzuca, spadającymi z tych helikopterów i zabijającymi się o ziemię, został zapamiętany przez kilka pokoleń.

        To samo działo się kilka dziesięcioleci później, raptem kilka lat temu, w Kabulu, skąd USA uciekały w ten sam sposób, zdradzając swoich afgańskich służących.

        USA zdradziły Kurdów w Iraku i Turcji. Kurdowie walczyli z tzw. państwem islamskim, wykreowanym zresztą dzięki USA, po czym Ameryka zdradziła Kurdów.

        Ameryka histerycznie nie chce, by o tym pamiętano, jak ucieka, jak zdradza, jaka jest tchórzliwa. Więc łże, maskuje się na wszelkie sposoby, odwraca od siebie uwagę.

        Ameryka wykonała absolutną zdradę swojego największego europejskiego sojusznika – Niemiec. Biden rozwalił Niemcom gazociągi Nord Stream. To był akt wojny, terror na skalę nieznaną dotąd w świecie, który powinien był się natychmiast przekształcić w uruchomienie sławetnego Art. 5 traktatu NATO. Niemcy wraz z całym NATO (niech będzie że z wyjątkiem USA) powinny natychmiast zaatakować USA jako wojennego agresora-terrorystę. Powinna mieć miejsce wojna domowa w NATO.

        Nic takiego się nie stało. Rząd Scholza, wraz z politycznym establishmentem zdradził Niemcy i Niemców. Pozostałe państwa NATO zdradziły Niemcy i same siebie łącznie i wzajemnie.

        Całe NATO intensywnie bada któż, ach któż rozwalił gazociągi Nord Stream? Polska na pewno też bada! bada, ale się nie chwali, bo Polska jest skromna. Katolik nie może być chwalipiętą.
        Im bardziej całe NATO bada, tym bardziej nie wie kto to zrobił. Sto tysięcy atletów bada, którzy pożarli sto tysięcy kotletów, i nie poradzą, taki to ciężar! tego badania.
        Szwecja co badała, już się oficjalnie poddała: chcieliśmy zbadać, ale się nie dało!

        Świat to widzi i pojmuje who-is-who.
        Oczywiście, świetnie i w detalach widzi to i rozumie Rosja. Doświadczanie przy zgromadzonej publiczności światowej, jak kłamcy, oszuści, krętacze, zdrajcy, agresorzy – USA i cała reszta polityczno-wojennego NATO wije się w spazmach łajdactwa z którego nie ma żadnego dobrego wyjścia, daje Rosji nie tylko wielkie poczucie prawości i siły ale i również dające poczucie wielkiej siły doświadczanie widowiska absurdu humorystycznego.

        Rosja, co bardzo prawdopodobne, zyska więcej niż Donbas. Z powodów historycznych a także niezbędnego bezpieczeństwa, Rosja zapewne przejmie całe wybrzeże Morza Czarnego kijowskiej Ukrainy. Bezpieczeństwo Rosji na morzu ma wielkie znaczenie. Zwłaszcza, że i tak duża część jego wybrzeży pozostanie w NATO: całe południe – Turcja, Bułgaria i Rumunia. Oraz wejście i wyjście z morza, w pełni pod kontrolą Turcji , członka NATO. Rosja musi mieć mocne argumenty na samym morzu, by chronić swoje prawa do żeglugi przez cieśniny.

        Prawdopodobne jest również, że duża część, może całość kijowskiej Ukrainy na wschód od Dniepru trafi do Rosji.
        Pozostanie szczątek czegoś co mogłoby w 1991 roku wejść na drogę dosyć niezłego państwa – Ukrainy. Ale nigdy państwa które postanowiło – w obcym głownie interesie, zwłaszcza USA i wielkich korporacji będących właścicielami Ameryki – zostać wrogiem Rosji.
        Ten szczątek, jeśli znajdą się w nim ludzie bardzo odważni i bardzo mądrzy, może z czasem zyskiwać i stać się potencjalnie małym a w miarę niezłym do życia państewkiem. O ile będzie miał dobre relacje z Rosją.
        Może byłoby to coś podobnego w wielkości i potencjale do np. Węgier.

        Niekoniecznie wielka część terenu kijowskiej Ukrainy musiałaby trafić do Federacji Rosyjskiej. Możliwa jest droga traktatowa. Taka, która zagwarantuje Rosji stałą, pełną i rzeczywistą kontrolę nad stanem tego bytu państwowego. Absolutnie żadnej broni poza dopuszczoną w traktacie, absolutnie żadnych baz, miejsc ukrytych, gniazd terrorystów, neo-nazimu i nazizmu, żadnych „doradców” z NATO, żadnych banderowskich i „USA-demokratycznych” tzw. rządów, żadnego kultu banderyzmu-szuchewyzmu-nazizmu i wielu innych rzeczy.

        Rzecz jasna, USA i NATO/UE nie będą chciały odpuścić używania kijowskiej Ukrainy przeciw Rosji. Działanie traktatowe byłoby więc bardzo złożone i obarczone wieloma ryzykami. Ale możliwe, choć warunkowo.
        Jeśli nie to, to będzie faktyczny, fizyczny podział, obcięcie kijowskiej Ukrainy, przejście wielu kolejnych regionów Ukrainy do zupełnie odrębnej rzeczywistości politycznej lub wprost dołączenie jako podmioty do Federacji Rosyjskiej.

        Ukraina już nie istnieje. To puste, fałszywe, urojone pojęcie. Istnieje Ukraina, istnieją Ukraińcy którzy postanowili być w składzie FR. Pozostał upadający byt bez właściwości, czyli kijowska Ukraina. To byt o stanie stale zmiennym, w upadku, samobójczej katastrofie i zaniku.

        Odpowiedz na ten komentarz
        • Anonim
          Anonim 14 marca, 2024, 12:11

          Dmowski o Ukrainie:

          „Nie ma siły ludzkiej, zdolnej przeszkodzić temu, ażeby oderwana od Rosji i przekształcona na niezawisłe państwo Ukraina stała się zbiegowiskiem aferzystów całego świata, którym dziś bardzo ciasno jest we wła­snych krajach, kapitalistów i poszukiwaczy kapitału, organizatorów przemysłu, techników i kupców, speku­lantów i intrygantów, rzezimieszków i organizatorów wszelkiego gatunku pro­stytucji: Niemcom, Francuzom, Belgom, Włochom, Anglikom i Amerykanom pośpieszyliby z pomocą miejscowi lub pobliscy Rosjanie, Polacy, Ormianie, Grecy, wreszcie najliczniejsi i naj­ważniejsi ze wszystkich Żydzi. Zebrałaby się tu cała swoista Liga Narodów…
          Te wszystkie żywioły przy udziale sprytniejszych, bardziej biegłych w interesach Ukraińców, wytworzyłyby przewodnią warstwę, elitę kraju. Byłaby to wszakże szczególna elita, bo chyba żaden kraj nie mógłby poszczy­cić się tak bogatą kolekcją międzynarodowych kanalii.
          Ukraina stałaby się wrzodem na ciele Europy; ludzie zaś marzący o wytworzeniu kulturalnego, zdrowego i silnego narodu ukraińskiego, dojrzewającego we własnym państwie, przekonaliby się, że zamiast własne­go państwa, mają międzynarodowe przedsiębiorstwo, a zamiast zdrowego rozwoju, szybki postęp rozkładu i zgnilizny.”

          Do czego to doszło, żebym ja, zatwardziały lewicowiec, odwoływał się do myśli endeka… No ale, jak się ma do czynienia z taką kabaretową „lewicą”, jaka obecnie panoszy się w Europie, to elementarna uczciwość nakazuje sprzymierzyć sie z każdym, kto jest twardym racjonalistą.
          Może nazwałbym się narodowym socjalistą, no ale ten termin ma wyjątkowo paskudne historyczne konotacje, więc jednak nie.

          Pozdrawiam

          Odpowiedz na ten komentarz
          • Anonim
            Anonim 15 marca, 2024, 14:35

            Nie trzeba być endekiem by umieć widzieć rzeczywistość. Do tego potrzebny jest rozum, rzetelność i powaga. Aktualna lewica nadwiślańska boi się własnego cienia i boi się rozumu. Poprzednicy byli mniej bojaźliwi i lepiej się posługiwali rozumem.

    • Anonim
      Anonim 20 marca, 2024, 14:26

      jeba. faszystow ukrainskich

      Odpowiedz na ten komentarz
  6. Anonim
    Anonim 15 marca, 2024, 18:46

    Lord Morgan zwiał z pieniędzmi.

    Odpowiedz na ten komentarz

Napisz komentarz

Odpowiedz na treść artykułu lub innych komentarzy