Kilka kilometrów za Gryfinem rośnie około 50 osobliwie zdeformowanych sosen pospolitych – Byłem architektem miejskim, kiedy burmistrz Gryfina przyjmował delegacje potencjalnych inwestorów, przede wszystkim Niemców. Włodarz chciał być otwarty, więc mnie powierzał gości, prosząc, abym pokazał im miasto i okoliczne ciekawostki. Grup przyjeżdżało wiele i to, co było dla mnie przyjemnością, zamieniło się w rutynę. Bo ileż jest osobliwości w powiatowym miasteczku? Na trasie moich wędrówek zawsze więc musiał się znaleźć Krzywy Las – opowiada Marek Brzeziński, gryfiński regionalista i architekt. To prawda, w latach 90., gdy tworzył się samorząd, do Gryfina zaczęło zaglądać wiele delegacji biznesowych zainteresowanych budową zakładów produkcyjnych. Polacy zaczynali na nowo interesować się przeszłością ziemi gryfińskiej. Przy okazji i Krzywy Las cieszył się sporą popularnością. Ponieważ związana z nim historia długo pozostawała niejasna, krążyło wiele opowieści i wersji pojawienia się takiego wybryku natury. Trzeba było z kilku historii zbudować jedną, najbardziej prawdopodobną. – I ja tak zrobiłem – wspomina Marek Brzeziński. – W baśniowej konwencji zaczynałem od słów: „Dawno przed wojną żył tu bogaty Niemiec, który eksperymentował przy produkcji mebli i sań”. Zdecydowanie najważniejsze było użycie słowa Niemiec, ponieważ zyskiwałem od razu uwagę znużonego całym dniem negocjacji biznesmena. Zdarzały się jednak wyłomy w rutynie. – Pewnego dnia oprowadzałem inwestorów planujących budowę salonu samochodowego azjatyckiej marki. Gdy już trafiłem do Krzywego Lasu z gośćmi z Korei Południowej, obudził się we mnie duch twórczy i wypaliłem: „Dawno przed wojną żył tu bogaty Koreańczyk, który eksperymentował przy produkcji mebli i sań”. Widok biznesmenów, którzy w tym momencie zaczęli robić dziesiątki fotografii wśród powyginanych drzew, był bezcenny. Nie chcieli już tego dnia nic więcej oglądać. Uznali, że nic nie przebije tego doświadczenia – puentuje wspomnienia Brzeziński. Skąd te zakrzywienia Odnalezienie lasu jest poważnym wyzwaniem. Trzeba być skoncentrowanym, by za wsią Nowe Czarnowo wypatrzyć stosowne oznaczenia i zatrzymać samochód. Wtedy już, kierując się wzdłuż rur ciepłowniczych, należy iść 200 m w głąb lasu w poszukiwaniu krzywych drzew. Na powierzchni ok. 0,30 ha rośnie obecnie z 50 osobliwie zdeformowanych sosen pospolitych. W większości publikacji nadal pojawiają się informacje o stu, ale w rzeczywistości jest ich o wiele mniej. Za to kiedyś było ich nawet kilkaset. – Podobne skupiska krzywych drzew można odnaleźć również na Dolnym Śląsku. Wiek tych pod Gryfinem, według dokumentacji nadleśnictwa, szacuje się na 88-90 lat. Skupisko krzywych drzew jest objęte ochroną w postaci powierzchniowego pomnika przyrody – wyjaśnia Lidia Kmiecińska z Nadleśnictwa Gryfino. Eugeniusz Ćwikliński w opracowaniu poświęconym tajemnicy tych drzew pisze, że „pierwsze spostrzeżenia, jakie może poczynić każdy obserwator, to jednokierunkowe skrzywienia pni. Wszystkie drzewa są zagięte na północ pod kątem 90 stopni i mniejszym na wysokości od 10 do 55 cm od ziemi. Następnie pnie drzew tworzą poziomo usytuowane nad ziemią pałąkowate wygięcia, dochodzące od 1 do 3 m długości. Nad wygięciami pnie skierowane są pionowo do góry. Z obserwacji wynika, że deformacje omawianych sosen powstały w wyniku celowej działalności ludzkiej. Młode drzewka były nacinane od strony południowej do połowy pnia i więcej i przyginane do ziemi zawsze wierzchołkiem skierowanym na północ. Przy dalszym wzroście drzewek wierzchołki wyginały się ku górze i powstawały obecnie obserwowane krzywizny”. To najbardziej logiczna i zarazem przyziemna wersja zdarzeń. Powstanie lasu jest owiane tajemnicą i niewiele można znaleźć wiarygodnych źródeł historycznych, które w przekonujący sposób wyjaśniałyby jego fenomen. Drzewa posadzono prawdopodobnie ok. 1934 r. Jedna z popularniejszych hipotez, ale dziś traktowana z dużym przymrużeniem oka, wyjaśnia skrzywienia uszkodzeniem młodych drzewek przez czołgi, które stacjonowały w tych okolicach na początku 1945 r. Jak to w ogóle byłoby możliwe? Drzewka przymarzły do gruntu, pod zlodowaciałym błotem zmieniły kształt, by po roztopach odżyć. Tyle że w innej, niecodziennej formie. Ta teoria powstała na podstawie opowieści okolicznych mieszkańców. Część z nich twierdziła, że do zakrzywień nie były potrzebne czołgi. Wystarczyły kilkuletnie opady ciężkiego śniegu, który w naturalny sposób zmienił kształt drzewek. Bardziej