Rewolucja przeciwko chciwości

Rewolucja przeciwko chciwości

Europa ogranicza zarobki prezesów i menedżerów Szwajcarzy zdecydowaną większością głosów potępili w referendum bezgraniczną chciwość prezesów i menedżerów koncernów. Opowiedzieli się za ograniczeniem dochodów tych „tłustych kotów” gospodarki, bez skrupułów przyjmujących miliony. Zdaniem wielu komentatorów, jest to sygnał dla całej Europy, że społeczeństwa nie akceptują już obecnej formy kapitalizmu. Jak napisał Daniel Binswanger, publicysta szwajcarskiego tygodnika „Das Magazin”, pazerność prezesów wzbudziła gniew narodu, a skutkiem referendum jest siła, której nic i nikt nie zdoła zatrzymać. Głosowanie odbyło się 3 marca. Szwajcarzy uznali, że uposażenia prezesów i menedżerów firm notowanych na giełdzie będą w przyszłości wyznaczane przez walne zgromadzenia akcjonariuszy, a nie zarządy firm. Nadzwyczajne bonusy i premie, takie jak gratyfikacje z okazji rozpoczęcia pracy lub odprawy dla odchodzących, często milionowe, będą całkowicie zakazane. Za złamanie nowych zasad będzie grozić kara od roku do trzech lat więzienia oraz wysoka grzywna. Tę inicjatywę społeczną „Przeciwko oskubywaniu” poparło aż 67,9% obywateli. Inicjatywa zwyciężyła we wszystkich 24 kantonach. Tylko w dwóch referendach w historii Szwajcarii poddana pod głosowanie propozycja zyskała wyższe poparcie. Pazerne tłuste koty Inicjatorem referendum był bezpartyjny parlamentarzysta i drobny przedsiębiorca Thomas Minder, który uważa się za reprezentanta obozu mieszczańskiego, nie za lewicowca. Minder prowadzi małą firmę Trybol, produkującą m.in. pastę do zębów i płyn do płukania ust. Trybol była dostawcą linii lotniczych Swissair, sprzedawała im kremy i inne kosmetyki oraz szczoteczki do zębów. W 2001 r. linie niespodziewanie ogłosiły bankructwo. „Nie mogliśmy w to uwierzyć. Przecież były przedsiębiorstwem państwowym, latającym bankiem!”, opowiadał Minder, którego gniew podsyciła wiadomość, że szef Swissairu, Mario Conti, zainkasował premię w wysokości 12,5 mln franków. W październiku 2006 r. Thomas Minder wraz z rodzicami, przyjaciółką oraz dwoma pracownikami swojej firmy rozpoczął społeczną inicjatywę, nazwaną w Szwajcarii „Inicjatywą Mindera”, „Przeciwko oskubywaniu” lub „Inicjatywą przeciw tłustym kotom”. Przedsiębiorca nie przyjął lewicowych propozycji ustawowego ograniczenia dochodów bądź ich wysokiego opodatkowania. Jako konserwatysta domagał się, aby o dochodach prezesów decydowali właściciele, czyli akcjonariusze. Minder bezlitośnie krytykował Marcela Ospela, szefa największego szwajcarskiego banku UBS: „Ospel przez trzy lata podwoił swoje wynagrodzenie do 24 mln franków i pobiera obecnie pensję w wysokości ponad 13 tys. franków za godzinę, a więc 5800 razy wyższą, niż wynosi płaca minimalna. To prawdziwa kradzież na szkodę przedsiębiorstwa”. A przy tym UBS stracił na interesach hipotecznych w Stanach Zjednoczonych 16 mld franków i trzeba było go ratować pieniędzmi podatników. Za co więc to królewskie wynagrodzenie? Szwajcaria jest europejską wyspą dobrobytu, bezrobocie prawie nie istnieje, mieszkańcy – zazwyczaj twardo stąpający po ziemi, zwolennicy gospodarki liberalnej – nie są zbyt skłonni do zmian i eksperymentów. A jednak inicjatywa Thomasa Mindera spotkała się z poparciem obywateli z wszystkich warstw społecznych – sprzątaczek i adwokatów, pracowników budowlanych, lekarzy i profesorów. Nawet w tym kraju ludzie doszli do wniosku, że gigantyczne dochody prezesów są sprzeczne z elementarnymi zasadami uczciwości, sprawiedliwości i moralności. Przeciętny roczny zarobek dyrektora koncernu w Szwajcarii to 8 mln euro (w Niemczech i Wielkiej Brytanii – 6,7 mln). Szef koncernu Novartis Daniel Vasella zarobił w 2011 r. 15 mln franków (12 mln euro), Severin Schwan z firmy Roche – 12,5 mln franków, a Paul Bulcke z Nestlé – 11,2 mln. Szwajcarzy uznali, że tak dalej być nie może. Klęska gospodarczych bossów W parlamencie poparli Mindera tylko socjaldemokraci i Zieloni. Konserwatyści robili wszystko, aby zablokować inicjatywę, nieuczciwymi metodami opóźnili referendum o całe lata, wysuwali kontrpropozycje. Wspierali ich przedstawiciele gospodarki, skupieni w potężnej centrali Economiesuisse, która wydała na kampanię propagandową 8 mln franków. Bossowie ekonomii straszyli, że jeśli nowe prawo wejdzie w życie, szwajcarskie firmy nie będą konkurencyjne i zostaną zmuszone do przeniesienia się za granicę. Thomas Minder mógł przeznaczyć na kampanię tylko 200 tys. franków. A jednak przeważająca większość społeczeństwa opowiedziała się za poskromieniem apetytów „tłustych kotów”. Rząd Szwajcarii zapowiedział, że przygotuje nowe prawo dokładnie według woli obywateli wyrażonej w referendum. Potrwa to co najmniej rok, może dwa.

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 11/2013, 2013

Kategorie: Świat