Taktyka konfrontacji

Taktyka konfrontacji

Jak ekstremalne partyjniactwo sparaliżowało Waszyngton i spolaryzowało Amerykę „Jak ekstremalne partyjniactwo sparaliżowało Waszyngton i spolaryzowało Amerykę”. Taki podtytuł nosi książka Ronalda Brownsteina, której tytuł jest jeszcze bardziej alarmujący, a mianowicie: „Druga wojna domowa”. Autor, Ronald Brownstein, to były główny polityczny komentator „Los Angeles Times”, obecnie polityczny dyrektor „Atlantic Media Co”, dwukrotnie były finalista prestiżowej nagrody Pulitzera za komentarze o prezydenckich kampaniach wyborczych 1996 i 2004 r. Tytuł jego książki „Druga wojna domowa” nawiązuje oczywiście do wojny domowej 1861-1865 między Północą a Południem, najbardziej krwawej, jakiej doświadczyli Amerykanie w swej historii, wojny, która głęboko podzieliła społeczeństwo amerykańskie. Brownstein, tytułując swą książkę „Druga wojna domowa”, ma na myśli ostre spory polityczne, jakie obecnie toczą się w Stanach Zjednoczonych między Partią Republikańską a Partią Demokratyczną, oraz brak z obu stron woli do dialogu i zawierania kompromisów. Książka Brownsteina natychmiast znalazła się w centrum uwagi opinii publicznej, ponieważ uznano ją za znakomity komentarz doświadczonego obserwatora życia politycznego w USA do polityki George’a Busha. Książka ukazała się ponadto w wyjątkowo właściwym momencie, w czasie, gdy toczy się już intensywna kampania wyborcza. Brownstein stwierdza, że Amerykanie żyją w „wieku hiperpartyjniactwa” (the age of hyperpartisanship). Stwierdza on, że Stany Zjednoczone będąc najbogatszym i najsilniejszym mocarstwem, nie są w stanie uzgodnić wielu ważnych kwestii polityki wewnętrznej i zagranicznej, np. jak zmniejszyć zależność od importu ropy. Na 20 mln baryłek ropy zużywanej codziennie przez Amerykanów 11 mln pochodzi z importu. Nie można również osiągnąć konsensusu w sprawie powszechnego dostępu do służby zdrowia, w sprawie aborcji, reformy systemu emerytalnego, rozwiązania problemu 12-13 mln nielegalnych imigrantów, redukcji gazów szkodliwych dla naturalnego środowiska człowieka, wydatków budżetowych i w wielu, wielu innych sprawach wewnętrznych ważnych dla społeczeństwa amerykańskiego. Również obie główne partie nie są w stanie osiągnąć porozumienia w sprawie polityki zagranicznej. M.in. dotyczy to polityki wobec Iraku, przetrzymywania więźniów w Guantanamo, polityki wobec Iranu, stosunku do ONZ, ratyfikacji protokołu z Kioto, dialogu transatlantyckiego. „Irak – pisze Brownstein – w sposób tragiczny zademonstrował ograniczone możliwości stosowania siły militarnej do budowania społeczeństw demokratycznych”. Cytuje on wyniki ogólnokrajowego sondażu przeprowadzonego w 2007 r., które wskazują, że większość Amerykanów z obu partii popiera dwupartyjną współpracę w sprawach wewnętrznych, współdziałanie z sojusznikami, opowiada się za większą rolą środków ekonomicznych i dyplomatycznych, a nie militarnych, w promocji interesów amerykańskich na świecie. W okresie zimnej wojny zacierano różnice między Demokratami i Republikanami, aby nie osłabiać spoistości wewnętrznej w obliczu walki z komunizmem. W 1980 r. mniej niż połowa Amerykanów dostrzegała różnice między obu partiami. Obecnie trzy czwarte ankietowanych Amerykanów dostrzega poważne różnice. Pozytywnym skutkiem tego zaostrzonego antagonizmu między Republikanami a Demokratami jest wzrost zainteresowania społeczeństwa wyborami, ponieważ coraz więcej ludzi dostrzega, że może dokonać wyboru, może jeszcze nie w pełni satysfakcjonującego, ale jednak – wyboru. Świadczy o tym fakt, że w 2004 r. 122 mln osób głosowało w wyborach prezydenckich, tj. o 17 mln więcej aniżeli cztery lata wcześniej. Brownstein rozwija tezę, że obecne „hiperpartyjniactwo” w Ameryce polega na tym, że bossowie w obu partiach dążą do większej spoistości wewnątrzpartyjnej i do zaostrzenia konfliktu między obu partiami. Praktycznie w każdej ważnej dla społeczeństwa sprawie różnice między Republikanami a Demokratami pogłębiły się. Równocześnie stłamszono różnice poglądów wewnątrz każdej z partii. Autor recenzowanej książki empirycznie udowadnia, że w ciągu ostatnich 15 lat Partia Republikańska w o wiele większym stopniu aniżeli Partia Demokratyczna przyczyniła się do polaryzacji życia politycznego w USA. Wynika to stąd, że Republikanie sprawowali w tym czasie dłużej władzę zarówno w Białym Domu, jak i w Kongresie. Ponadto kontrolę nad Partią Republikańską przejęli konserwatywni ideolodzy, dążący za wszelką cenę do odwrócenia liberalnych tendencji w życiu politycznym. „Od czasu przejęcia władzy przez Republikanów w Kongresie w 1994 r., a w szczególności od czasu zwycięstwa wyborczego Busha w 2000 r. Partia Republikańska wyrosła na centralnie kierowaną, ideologicznie zwartą instytucję, która żąda lojalności, izoluje i karze każdy głos sprzeciwu oraz mobilizuje wszystkie możliwe

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 02/2008, 2008

Kategorie: Opinie