Tarcza Ameryki

Tarcza Ameryki

Prof. Ryszard Zięba Jesteśmy tanim sojusznikiem. Tak nas postrzegają w Stanach Zjednoczonych. A tam wszystko ma swoją cenę – Na czym polega rola USA w polskiej polityce zagranicznej? Dominuje pogląd, że to nasz główny partner, sojusznik, obrońca. Ile w tym jest mitu, a ile prawdy? – To, że Stany Zjednoczone są dla nas bardzo ważnym partnerem – to sprawa oczywista. Co do roli sojusznika – nie mamy z USA, mimo naszych wyrażanych oczekiwań, sojuszu dwustronnego. Nie mamy z nimi nawet zwykłego układu o przyjaźni i współpracy, tak jak np. Francją, Niemcami, Włochami czy Hiszpanią. Ale jesteśmy sojusznikami w ramach umowy wielostronnej, w ramach NATO, w którym USA są głównym czynnikiem. Pamiętajmy też, że jest to globalne mocarstwo, które rozgrywa swoje interesy w każdym regionie świata. Więc jeżeli mamy z nim dobre stosunki – to lepiej. Oby nie przesadzać, żeby nie popaść w klientelizm. – A popadamy? – Przykład naszego zaangażowania w Iraku, w Afganistanie, powinien skłaniać do myślenia. Prestiżowo na tym nie zyskujemy… – A politycznie? Biznesowo? – W Iraku i Afganistanie Stany Zjednoczone realizują swoje interesy. Czy robią to skutecznie – to inna sprawa. A my? Proszę bardzo, niech nasi politycy odpowiedzą: jaki mamy interes w Iraku? W Afganistanie? Będą mówić, że bezpieczeństwo. A przecież to jest ogólnikowe uzasadnienie. Bezpieczeństwo – to słowo wytrych. Jeśli zapytamy ich, co konkretnego za tym się kryje, to już nie potrafią wyjaśnić. Myślę, że jeśli chodzi o Stany Zjednoczone, to popadamy w zależność wręcz satelicką. To jest samosatelizacja. Ten zarzut nie dotyczy bynajmniej obecnej ekipy rządzącej Polską – ale w zasadzie większości poprzednich będących u władzy od 1989 r. Polski z Waszyngtonu nie widać… – A Stany Zjednoczone? Jakie jest miejsce Polski w polityce amerykańskiej? – Polska nie jest bardzo ważnym krajem dla Stanów Zjednoczonych. Ameryka prowadzi politykę globalną – Unia Europejska, Rosja, Chiny, Japonia, Bliski Wschód, taka jest jej perspektywa. Polski z tego poziomu wyraźnie nie widać. Jest więc oczywista asymetria w stosunkach dwustronnych. A oprócz tego jest jeszcze pewien problem – otóż Polska regularnie w ostatniej dekadzie podkreślała swoje dobre stosunki z USA kosztem UE. A to szkodziło naszej pozycji w Unii, spychając nas na jej peryferie. Miejmy nadzieję, że obecny rząd Donalda Tuska zechce to zmienić. Jeśli bowiem w Unii będziemy mało znaczyć, to tym słabsza będzie nasza wartość w stosunkach z USA. – Czym w tej chwili jest Polska dla Ameryki? – Przykładem kraju, w którym najczęściej dochodziło do wystąpień i protestów przeciwko systemowi realnego socjalizmu. Waszyngton to wspierał, także finansowo. Postrzegano nas jako dzielny naród, to się wszystkim podoba, a Amerykanom w szczególności. Oni też wiedzą, że Polacy są proamerykańsko nastawieni. Myślę, że dla mocarstwa prowadzącego politykę globalną dobrze mieć kraj przyjazny, na który zawsze można liczyć. Który w dodatku dużo nie kosztuje. A da za darmo coś, co ma bardzo wysoką cenę. Na przykład w czasie wojny w Zatoce Perskiej w roku 1991 polski wywiad przekazał Amerykanom plany podziemnych schronów w Bagdadzie. Za darmo. W roku 2003, podczas inwazji na Irak, nie postawiliśmy Stanom Zjednoczonym żadnych warunków. Poszliśmy za USA w ciemno. Tylko trzy kraje zdecydowały się na taki krok – Wielka Brytania, Australia i Polska. Nie domagaliśmy się określenia wsparcia logistycznego, nie ustaliliśmy terminu wyjścia z Iraku. Jesteśmy tam, choć inne kraje już się wycofały bądź się wycofują. Jesteśmy tanim sojusznikiem. Tak nas postrzegają w Ameryce. A tam wszystko ma swoją cenę. – Polityka zagraniczna jest funkcją polityki wewnętrznej. I tak to się w Polsce układa – Polacy są proamerykańscy, więc politycy są przekonani, że świadectwa ich dobrych kontaktów z amerykańskimi przywódcami przysparzają im popularności. – Polityka zagraniczna to fragment ogólnej polityki państwa. Gdyby cała polityka, ogólnie biorąc, była dobra, to – byłaby szansa, by polityka zagraniczna była efektywna i finezyjna. A tak, odstajemy od standardów europejskich. W polityce zagranicznej, kiedy mieliśmy dwa jasno określone cele – wejść do NATO i do UE – to jakiś konsensus jeszcze istniał. Gdy te cele osiągnęliśmy, to wracamy do tradycyjnych polskich zwyczajów, do kłótni, do wykorzystywania polityki zagranicznej do rozgrywek wewnętrznych, międzypartyjnych. Polska polityka jest oparta nie na racjonalnej kalkulacji, nie na interesach,

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 10/2008, 2008

Kategorie: Kraj