Taśma się kończy

Taśma się kończy

Faworyci do Oscarów – „Hugo” i „Artysta” – to hołd dla starego kina. Z tym, że pierwszy nakręcono kamerą cyfrową, drugi jeszcze na tradycyjnej taśmie filmowej Podczas gdy filmowcy z sentymentem wspominają dawne czasy, producenci kamer są zmuszeni do parcia naprzód. Z końcem ubiegłego roku najważniejsi wytwórcy profesjonalnych kamer przestali sprzedawać te wykorzystujące taśmę filmową. Chcą w ten sposób uniknąć losu firmy Eastman Kodak będącej na skraju bankructwa. Dla większości zwykłych ludzi analogowe kamery i aparaty fotograficzne to przeżytek od co najmniej kilku lat. Cyfrowe odpowiedniki są łatwiejsze w obsłudze i tańsze w użytkowaniu, dlatego coraz częściej zdjęcia czy filmy z wakacji zamiast w albumie mamy na dysku komputera bądź na płycie. To, co wśród przeciętnych konsumentów przyjęło się bardzo szybko, w profesjonalnych kręgach wchodziło dłużej, mimo że pojawiło się w nich znacznie wcześniej. W latach 80. jednym z pionierów cyfrowej kinematografii był Zbigniew Rybczyński, laureat Oscara za „Tango”. Nakręcił on w eksperymentalnej wówczas technologii HDTV teledyski do „Imagine” Johna Lennona i „Let’s Work” Micka Jaggera. Na pierwszy popularny film wyświetlany w kinach i nakręcony cyfrowo trzeba było poczekać do następnego stulecia. To miano przysługuje francuskiemu „Vidocq” z 2001 r. Początkowo większość reżyserów i operatorów kamer niechętnie podchodziła do nowego wynalazku. Zarzucali cyfrze gorszą jakość zdjęć i zerwanie z tradycją. Widzieli w niej tanią technikę do nagrań telewizyjnych i niskobudżetowych, ale nie do tworzenia kinowych przebojów. Pierwszym filmem nakręconym głównie w nowej technologii, który zdobył Oscara za najlepsze zdjęcia, był „Slumdog. Milioner z ulicy” w 2009 r. Ktoś już ma ostatnią kamerę na taśmę Mimo to trzej najwięksi i najważniejsi wytwórcy profesjonalnych kamer filmowych – niemiecki Arri, francuski Aäton i amerykański Panavision – po cichu przestali produkować sprzęt na taśmę filmową, skupiając się na technologii cyfrowej. „Nikt nie kupuje nowych kamer tego typu. Po co kupować nową, skoro na świecie jest tyle używanych?”, mówił Jean-Pierre Beauviala, założyciel Aätona, w rozmowie z branżowym pismem „Creative COW”. Rynek profesjonalnych kamer różni się całkowicie od rynku konsumenckiego. Z powodu ceny sprzęt raczej się wynajmuje, niż kupuje. Zaprzestanie produkcji nie spowoduje nagłego krachu ani rewolucji. Wszystkie firmy w dalszym ciągu będą serwisować swoje produkty, które posłużą jeszcze wiele lat. Postęp jednak zmarginalizuje taśmę filmową, nieodłącznie związaną z kinem od 123 lat. W przyszłości czeka ją najprawdopodobniej status ciekawostki, tak jak dzisiaj filmy czarno-białe. A filmowcy coraz częściej z rozrzewnieniem patrzą wstecz, technicznie jednak podążają z nurtem nowości. Tegoroczni zdobywcy największej liczby nominacji do nagród Amerykańskiej Akademii Filmowej – „Hugo i jego wynalazek” Martina Scorsesego oraz „Artysta” Michela Hazanaviciusa – to sentymentalne podróże do czasów złotego wieku kina. Ten drugi, faworyt krytyków i bukmacherów, jest czarno-biały, niemy i w całości nakręcony na taśmie. „Hugo i jego wynalazek” natomiast dużo lepiej obrazuje obecną sytuację. Sięga do najlepszych cech dawnych superprodukcji – jest stworzony z przepychem i rozmachem, ponadto dzieje się w Paryżu lat 30. ubiegłego wieku. Do wywołania tęsknoty za minionym okresem świetności Hollywood wykorzystuje jednak najnowsze możliwości – nakręcono go w technologii 3D, oczywiście z wykorzystaniem kamer cyfrowych. Upadek giganta Arri, Aäton i Panavision dostosowują się, chcąc uniknąć losu ich większego brata, firmy Eastman Kodak. 19 stycznia ten symbol kina i fotografii złożył w nowojorskim sądzie wniosek o ochronę przed wierzycielami i rozpoczął procedurę bankructwa. Pod koniec dnia akcja spółki założonej 131 lat temu warta była zaledwie 36 centów i jej notowania wycofano z nowojorskiej giełdy. Jeszcze rok wcześniej Kodak był jedną z 500 największych firm na niej obecnych, notowaną w indeksie S&P 500. 9 lutego Kodak zapowiedział, że wycofuje się z rynku cyfrowych kamer i aparatów fotograficznych – technologii, którą sam wymyślił w 1975 r. Nadzieję na przetrwanie widzi w nowoczesnych drukarkach, których produkcję rozwija od kilku lat. Pomóc ma w tym kredyt w wysokości 950 mln dol. udzielony przez Citygroup na 18 miesięcy. Linię aparatów cyfrowych Easyshare (w 2005 r. najpopularniejszych w USA) Kodak ma nadzieję odsprzedać

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 08/2012, 2012

Kategorie: Kultura
Tagi: Jakub Mejer