Tatuaż jak bielizna

Tatuaż jak bielizna

Buntowniczki i bizneswomen – kobiety są coraz częstszymi klientkami salonów tatuaży Najpierw kojarzony był z więźniami, przez wiele lat był zarezerwowany dla artystów, ekscentryków, osób, które w widoczny sposób chciały wyróżnić się ze społeczeństwa. Dziś tatuaż jest coraz popularniejszą ozdobą ciała. I coraz częściej klientami salonów są kobiety. Tatuują się studentki, zbuntowane licealistki, bizneswomen i dziewczyny z wieczorówek. Reguły nie ma. Pewne tendencje można natomiast zauważyć w ulubionych wzorach i miejscach robienia rysunków. – Stopa, górna część pleców – tam panie tatuują się najchętniej – opowiada Artur Szolc, właściciel studia w Warszawie-Wesołej. – Zwykle wybierają drobne wzory i wtedy traktują tatuaż przede wszystkim jak ozdobę, trwałą biżuterię. Mężczyźni częściej decydują się na większe i intensywne tatuaże. Wybierają też miejsca, które trudniej ukryć. U kobiet to wciąż rzadkość. Czasami jednak zdobienie ciała wciąga i wtedy przestaje się szukać miejsca, które łatwo ukryć. Tatuaż staje się prawdziwym obrazem malowanym na całej powierzchni ramienia czy pleców. Taki obraz, stworzony właśnie przez Artura, ma na plecach Aneta Dylewska. Na co dzień dzieła nie pokazuje. – Plecy to dla mnie miejsce bardzo erotyczne, osobiste. Nie chodzę w bluzkach z odkrytymi plecami, więc wiedzą o nim tylko znajomi. Przygotowanie tatuażu trwało parę miesięcy. Kolorowe kwiaty i zwierzęta rodziły się na kilkugodzinnych sesjach przedzielonych okresami gojenia już ukończonych fragmentów. Edyta twierdzi, że tatuaż dodał jej pewności siebie. – To tak jak z piękną bielizną – twierdzi. – Wystarczy, że kobieta sama wie, że ją ma, a czuje się lepiej. Taka ozdoba to niebagatelne koszty – za maleńki rysunek trzeba zapłacić co najmniej 150-250 zł. Duży obraz kosztuje odpowiednio więcej, nawet kilka tysięcy – suma rozkłada się na poszczególne sesje. Nie jest to jednak inwestycja, na której warto oszczędzać, a kryterium ceny jest chyba ostatnim, na które powinna patrzeć tatuowana osoba. Tym bardziej że poprawianie gotowego rysunku jest trudniejsze i droższe. Jeśli pieniędzy brakuje, lepiej poczekać z robieniem tatuażu na lepsze czasy. Na szczęście wśród kobiet raczej nie zdarzają się pomysły z tatuowaniem się nieprofesjonalnym sprzętem, u kolegi, który uważa, że ma do tego talent. Przykład idzie z góry Moda na tatuaże już dawno panuje wśród hollywoodzkich gwiazdek. Popularnością przewyższa piercing, czyli kolczykowanie różnych miejsc ciała (choć wydawałoby się, że taka forma jest bezpieczniejsza i prostsza – wszak kolczyk zawsze można zdjąć). Najbardziej wytatuowaną pięknością jest zapewne Angelina Jolie. Grupy fanów śledzą każdą zmianę na odsłoniętych fragmentach jej skóry, gdzie jedne tatuaże często zastępowane są drugimi. Skandalistka Amy Winehouse, otrzymując nagrodę Grammy, musiała przykryć negliż damy, która widnieje na jej ramieniu. Artystka poradziła sobie w oryginalny sposób, domalowując tuszem biustonosz na nagich piersiach rysunkowej postaci. Wśród polskich celebrytów na razie tatuują się przede wszystkim te gwiazdki, które za wszelką cenę chcą zwracać na siebie uwagę. Najbardziej znane są zatem tatuaże prowokatorek – dawniejszej, Agnieszki Chylińskiej, i obecnej, czyli Dody. Ta druga miała na przedramieniu wypisaną po hebrajsku informację „Kocham Radzia” (podobno zresztą z błędem), którą po rozwodzie zdecydowała się usunąć. Brukowce donoszą, że wciąż ma jego inicjały na podbrzuszu. Wytatuowanie wojowniczki na piersi zapowiedziała piosenkarka popowa Gosia Andrzejewicz. A gwiazdy większego formatu? Te nawet jeśli rysunki na skórze posiadają, specjalnie ich nie eksponują. Na Zachodzie tatuaż nikogo nie dziwi i osoba z mnóstwem skomplikowanych wzorów na skórze wzbudza najwyżej życzliwe zainteresowanie. Moda na podskórne rysunki nie mija od lat, a w ostatnim czasie wzmagają ją jeszcze emitowane także w Polsce programy Discovery Chanel – „Miami Ink” i „LA Ink”, pokazujące największe salony tatuażu i prezentujące ich dzieła. U nas tatuaż wciąż wywołuje sprzeczne reakcje. Dla jednych jest interesujący i pociągający, drugim wydaje się nieestetyczny. Szczególnie starsze pokolenie wciąż nie może się przekonać do takiej formy zdobienia ciała, nadal kojarząc ją z niechlubną więzienną tradycją. Naturalne jest jednak, że jeśli traktujemy tatuaże jak biżuterię, to – jak

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 2009, 47/2009

Kategorie: Kraj
Tagi: Agata Grabau