Gdybyśmy badali opcje polityczne ludzi pracujących w IPN, okazałoby się, że przewagę mają tam przedstawiciele bojowej prawicy Rozmowa z prof. Janem Widackim Należał pan do osób bardzo sceptycznych, jeśli chodzi o Instytut Pamięci Narodowej. Czy teraz, po awanturach w Sejmie, zmienił pan zdanie? – Nie byłem sceptycznie nastawiony do IPN, tylko bardzo krytycznie nastawiony do ustawy, którą uważam za fatalną. Każda ustawa realizuje jakiś cel. Politycy muszą określić cel, a potem prawnicy powinni napisać dobrą ustawę realizującą ten cel. W przypadku IPN cel nie jest jasno określony, a prawniczo jest to ustawa skandaliczna. Dlaczego skandaliczna? – Jeżeli ustawa podaje datę końca komunizmu (31.12.1989 r.) i polemizuje ze Szczepkowską (ona twierdziła, że komunizm w Polsce skończył się 4.06.1989 r.), jest to chore. Czyli według tej ustawy, Tadeusz Mazowiecki był funkcjonariuszem komunistycznego państwa! Natomiast Gomułka, ponieważ był więziony, jest ofiarą komunizmu. Jeżeli ustawa tak kreuje rzeczywistość… Ustawa wprowadza też nowy rodzaj zbrodni – jest to zbrodnia komunistyczna. – Jest zasadą, że ustawa powinna mieć terminologię uzgodnioną z jakimś głównym aktem prawnym dziedziny, której dotyczy. W tym przypadku z kodeksem karnym. Ustawa o IPN taka nie jest. Tworzy nowy rodzaj zbrodni – zbrodnię komunistyczną. Czym innym jest więc zbrodnia według kodeksu karnego, a czym innym według ustawy o IPN. Jaka jest różnica? – Prawo karne od 200 lat dzieli przestępstwa na zbrodnie i występki. Podział ten ma daleko idące konsekwencje – występek można popełnić nieumyślnie, inaczej go się ściga, inaczej karze. Tymczasem w ustawie o IPN występek może być zbrodnią. „Komunistyczną”. Przepraszam, czy kwadrat może być trójkątem? Ustawa o IPN głosi także, że formą popełnienia „zbrodni komunistycznych” może być m.in. „inspirowanie” i „tolerowanie”. Na czym polega „tolerowanie”? Prawo karne nie zna tego pojęcia. Czyli, używając określenia „tolerowanie” i pojęcia „funkcjonariusz komunistyczny”, można ścigać zwykłego prokuratora z radomskiej prokuratury z 1976 r., który nie protestował, gdy jego przełożeni i koledzy wszczynali śledztwa przeciwko demonstrującym robotnikom. Napisał pan o tym w „Tygodniku Powszechnym”. – Nie chcę mówić, kogo miałem na myśli. To był przykład abstrakcyjny. Ja mam na myśli Stanisława Iwanickiego, byłego szefa Kancelarii Prezydenta Wałęsy, byłego ministra sprawiedliwości, obecnie pracującego w pionie śledczym w IPN. On w 1976 r. był prokuratorem w Radomiu. No i tolerował. – Nie wiem, czy tolerował, czy nie tolerował. I co miałby zrobić, żeby nie tolerować: popełnić seppuku? Sam pan więc widzi, jakie absurdy znajdują się w tej ustawie. Można nią uderzyć niemal w każdego. Specprokuratorzy A jej idea? – Wydawało się, że IPN, jeśli patrzeć na to poważnie, powinien pełnić przede wszystkim funkcję edukacyjną, a także badawczą. Powinien publikować dokumenty, które do tej pory były dla społeczeństwa tajne. Powinien też udostępniać ludziom niektóre dokumenty. I dla ich prywatnej satysfakcji, i dla ciekawości, ale przede wszystkim dla różnych celów życiowych, żeby umożliwić uzyskanie jakiegoś odszkodowania, renty… Natomiast przykrojenie do tego funkcji śledczej jest nieporozumieniem. Michnik ma 100% racji, twierdząc, że to funkcja zbyteczna. Dlaczego zbyteczna? – Bo od ścigania przestępstw jest prokuratura. Dlaczego w Polsce, gdzie jednym z większych problemów jest korupcja, nikt nie wpadł na pomysł, żeby stworzyć ogromną prokuraturę do ścigania przestępstw korupcji? Natomiast do ścigania zbrodni sprzed lat kilkudziesięciu – i nie tylko zbrodni, bo także występków – powołano osobny pion. To jest najważniejsza rzecz, którą organa ścigania mają się zajmować?! Poza tym taki instytut z natury rzeczy jest zideologizowany. Natomiast do ścigania potrzebne są apolityczność i dystans do rzeczywistości. Z powodzeniem te wszystkie funkcje ścigania nieukaranych zbrodni mogłaby realizować normalna prokuratura. A Jedwabne? To był chyba pozytywny przykład działalności IPN? – No dobrze, ale dlaczego nie mogła tego śledztwa prowadzić normalna prokuratura okręgowa? Jakie przeszkody tu stały? To była zbrodnia sprzed 50 lat… – Zbrodnie przeciw ludzkości nie przedawniają się. Każda prokuratura mogła więc śledztwo prowadzić, ale nie prowadziła, ponieważ właściwym organem był tu IPN. A mogła. Śledztwo nie różniło się niczym od śledztwa normalnego. Były przesłuchania, policja wykonywała ekspertyzy.
Tagi:
Robert Walenciak









