Telewizja bez ducha

Telewizja bez ducha

Prezesura Juliusza Brauna była czasem stagnacji. TVP potrzebuje wizjonera, który zaproponuje ambitniejszy program, ocenia prof. Wiesław Godzic W rozmowach z dziennikarzami prezes TVP Juliusz Braun wielokrotnie narzekał na chroniczny brak pieniędzy, z którym musi się zmagać publiczny nadawca. Tłumaczył, że kierowana przez niego spółka oszczędza na wszystkim. – Czasami się zastanawiam, jak to jest, że w ogóle robimy tę telewizję – wyznawał portalowi Money.pl we wrześniu 2013 r. Im bliżej jednak końca kadencji, tym więcej animuszu w prezesie. W grudniu zeszłego roku jako pierwszy kandydat ogłosił, że wystartuje w konkursie do zarządu spółki. Według ekspertów, jego szanse na ponowne objęcie funkcji prezesa są bardzo duże. Sukces czy marazm? Juliusz Braun przekonuje, że o jego sukcesie u steru Telewizji Polskiej świadczą liczby: 6,3 mln zł zysku netto wypracowanego w 2014 r., obniżenie o jedną czwartą kosztów działania spółki, zwiększenie udziałów w rynku do 31% oraz finalizacja procesu cyfryzacji. Nie sposób także nie wspomnieć o statuetce Superwiktora 2014 przyznanej Braunowi za całokształt działalności, dzięki czemu przeszedł do historii jako pierwszy prezes TVP uhonorowany tą nagrodą. Warto też zwrócić uwagę, że prezes Braun w porównaniu z poprzednikami pracował w komfortowych warunkach. Nie od dziś wiadomo, że stanowisko prezesa Zarządu TVP zależy od stabilności układu politycznego. Dzięki trwałości obecnej koalicji rządowej Juliusz Braun spokojnie dotrwa do końca kadencji. Wcześniej ta sztuka udała się jedynie Robertowi Kwiatkowskiemu w latach 1998-2002. Jak zatem ocenić kończącą się kadencję obecnego Zarządu TVP? O komentarz poprosiliśmy prof. Wiesława Godzica, medioznawcę ze Szkoły Wyższej Psychologii Społecznej w Warszawie. – Tej kadencji z pewnością nie można nazwać sukcesem. W przypadku TVP nie powinien on być mierzony liczbami. Rządy Juliusza Brauna to czas stagnacji. Prezes nie podjął odpowiednich kroków, by przekonać polityków do dokonania takiej zmiany prawa, która umożliwiłaby skuteczniejsze ściąganie abonamentu lub wprowadzała nowy rodzaj opłaty. To bardzo poważny grzech – mówi prof. Godzic. – Jakość. W treści i formie – tak na pytanie o to, czym jest misja, odpowiedział Juliusz Braun w wywiadzie opublikowanym na łamach „Gazety Wyborczej” w kwietniu zeszłego roku. Jednak zdaniem prof. Godzica, to właśnie misja, a konkretnie sposób jej realizowania, jest największą bolączką TVP. Wspomnianej jakości po prostu brakuje. – Nie jestem w stanie wskazać konkretnych programów, które za prezesury pana Brauna w szczególny sposób realizowałyby misję. To, co obecnie emituje się na antenie TVP, w większości nie jest najwyższych lotów – zauważa. Wymagania sprzyjają Braunowi Medioznawca krytykuje również nadmierne skupienie się obecnego zarządu telewizji publicznej na słupkach oglądalności. Konsekwencją tego jest zaniżanie poziomu programów, biorące się z przekonania, że widzowie – w całej swojej masie – wolą oglądać audycje śmieszne, łatwe i przyjemne. – Telewizja, a szczególnie telewizja publiczna, nie musi być kloaką, czymś prymitywnym. O atrakcyjności TVP powinien świadczyć fakt, że podrzuca widzom tematy trudniejsze. Właśnie w ten sposób powinna przekonywać ludzi, że jest lepsza od innych stacji. Jej cechą charakterystyczną powinno być to, że ma ambicję i odwagę kształtować ludzkie postawy i gusta. Obecnie brakuje zarówno odwagi, jak i ducha – przekonuje prof. Godzic. Prezes Braun broni się, tłumacząc, że wyniki oglądalności są istotne, ponieważ to one przyciągają reklamodawców, od których uzależnione jest finansowe funkcjonowanie TVP. We wspomnianym wywiadzie opublikowanym w „Gazecie Wyborczej” mówił: – To ważne dla nas pytanie: czy robić solenne „Wiadomości” dla 2 mln widzów, czy lżejsze dla 4 mln? W ten sposób wyjaśniał, dlaczego w głównym programie informacyjnym polskiej telewizji dużo mniej mówi się o wydarzeniach ze świata i o gospodarce. Wskazywał, że zmienił się charakter współczesnej telewizji. Pojawiły się kanały informacyjne, dlatego „Wiadomości” stały się podsumowaniem najważniejszych wydarzeń dnia. Dostosowywanie się publicznego nadawcy do rzekomo spadających wymagań widzów uznał za niedopuszczalne również prof. Mirosław Szreder, kierownik Katedry Statystyki Uniwersytetu Gdańskiego. „Z badań telewizji wynika ponoć, że mniej niż 6% widzów chciałoby informacji o kulturze i niewiele więcej o sprawach zagranicznych w serwisie głównych »Wiadomości«. Wydawałoby się, że w tej – moim

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 18/2015, 2015

Kategorie: Media