Telewizja po nowym otwarciu

Telewizja po nowym otwarciu

Zarząd TVP jest po to, żeby podejmować najtrudniejsze wyzwania, a nie po to, żeby czytać scenariusze Oglądamy już trzecią ramówkę, jaką dla telewidzów układa nowy zarząd Telewizji Polskiej pod kierownictwem Jana Dworaka. Zbliża się on do półmetka swoich rządów. To dobra podstawa, aby ocenić, co ze swoich zapowiedzi rzeczywiście zrealizował. Wybrany wiosną 2004 r. będzie kończył kadencję latem 2006 r. Kalendarz jest dla TVP nieubłagany, a tymczasem spółka straciła zdolność do podejmowania trudnych decyzji przynajmniej do połowy przyszłego roku. Co więcej, niejasny status samego przewodniczącego Rady Nadzorczej TVP, Marka Ostrowskiego, i ostatnie decyzje KRRiTV dotyczące wygaśnięcia jego mandatu rokują telewizji, niezależnie od ostatecznych rozstrzygnięć, jak najgorzej. Kierownictwo TVP wpadło w wir wzajemnych oskarżeń, które muszą skończyć się wyrokami sądowymi; walka polityczna, która za sprawą decyzji KRRiTV z lata 2003 r. przeniosła się do wnętrza firmy, rozgorzeje na dobre, angażując świat polityki i stając się istotnym elementem podwójnej kampanii wyborczej jesienią 2005 r. Aby ocenić TVP, trzeba zacząć od tego, co niewątpliwie udało się jej w ciągu minionego roku osiągnąć. TVP utrzymała w 2004 r. dodatni wynik finansowy, choć w 2003 r. był on niemal dwa razy lepszy, a na ten rok spółka zapowiada zysk tylko dlatego, że zamierza sprzedać nieruchomości. Nie udało się jej natomiast wykorzystać rozwijającej się od 2003 r. koniunktury na rynku reklamowym. Wedle szacunków specjalistów, rynek reklamy telewizyjnej wzrósł o 15,4%, a reklama w TVP o niecałe 5%… TVP zachowała wysoki poziom oglądalności. Ale chociaż telewizyjna Dwójka od lat sprawnie radzi sobie z rosnącymi oczekiwaniami widzów, TVP 1 pod nowym kierownictwem ma się znacznie gorzej. Największym i, mam nadzieję, trwałym osiągnięciem nowego kierownictwa jest uruchomienie TVP Kultura. Niezależnie od zastrzeżeń, jakie wymagający widz może mieć po pierwszych tygodniach funkcjonowania nowego programu telewizji publicznej, to pierwsza (po TVP 3 uruchomionej wiosną 2002 r.) szansa na stworzenie jakościowo nowej oferty programowej TVP. Nowe kierownictwo TVP zaczęło swoje porządki od dwóch spraw: radykalnej czystki kadrowej w programach informacyjnych i publicystyce oraz wymiany kadry zarządzającej. Pracę stracili tacy wieloletni pracownicy TVP jak A. Kwiatkowski, S. Jeneralski, P. Gembarowski. Odeszła J. Pieńkowska. Z wizji zniknęli A. Czyż, M. Rudnik. Oznacza to, że zostali zdegradowani pracownicy i współpracownicy, którzy w telewizji pracowali wiele lat przed objęciem przeze mnie funkcji prezesa. Ich miejsca zajęli: D. Gawryluk z Polsatu, K. Ziemiec z TVN, M.Prokop z MTV, R. Mazurek i I. Zalewski z „Wprost”, J. Żakowski z „Polityki”, a kiedyś z „Gazety Wyborczej”, M. Olejnik z Radia Zet, wcześniej zaś z TVN. Nie jestem w stanie wymienić nikogo spośród dziennikarzy TVP, kto dostałby bądź wprowadził na antenę swój program w dobrym czasie antenowym. Tak się uświadamia dziennikarzom mediów publicznych, że awans jest dla wszystkich, tylko nie dla tych, którzy chcą swoją przyszłość budować w silnej telewizji publicznej. To wygląda na inwazję dziennikarzy mediów komercyjnych i spychanie pod pretekstem, że ci z TVP źle się kojarzą. A jest o co się bić; jak wieść gminna niesie, za prowadzenie „Prosto w oczy” Monika Olejnik dostaje ponad 40 tys. zł miesięcznie. Za prowadzenie „Gościa Jedynki” – podobnej audycji – prowadzący dostawali (po podwyżce) ok. 450 zł za audycję. Olejnik dostaje więc ponad pięć razy więcej za program, który ma zresztą dwa razy mniejszą widownię! Wykańczaniu dziennikarzy mediów publicznych obojętnie przyglądają się i stowarzyszenia dziennikarskie, i politycy, a także zawsze skory do działania Rzecznik Praw Obywatelskich. Widać, że skutkuje latami wbijane do głowy przekonanie, że pewnym środowiskom mniej wolno. I nie chodzi bynajmniej o SLD; chodzi o tych po prostu, którzy nie są kombatantami środowisk postsolidarnościowych. Bo poza PO/PiS czy, jak mówią złośliwi, AWS bis nikt się nie prześlizgnie, chyba że jak P. Dejmek w TVP 1 – do pełnienia funkcji dekoracyjnych. Równie bezwzględnie czyści się kadry dyrektorskie. Na dobry początek do największych ośrodków TVP wprowadzono, po uprzednim unieważnieniu konkursów, w Katowicach i Poznaniu kandydatów PiS, a we Wrocławiu PO. Pouczający był zwłaszcza przypadek

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 2005, 22/2005

Kategorie: Opinie