Czy ktoś ma jeszcze jakieś złudzenia? Gdy w maju Bronisław Wildstein został szefem TVP, sporo było głosów, że jest szansą dla mediów publicznych, bo jest osobą niezależną, niesłuchającą polityków. Dziś widać wyraźnie (o czym zresztą pisał wówczas „Przegląd”), że nie o to w tej grze chodziło. Dla Jarosława Kaczyńskiego mniej ważne są detale, typu ile razy pokazany będzie w „Wiadomościach”, natomiast zdecydowanie istotniejszy jest obraz ogólny. Mniej interesuje go telewizja partyjna, czyli w miarę niezależna, choć odwalająca pańszczyznę o 19.30, a bardziej telewizja formacyjna. Kształtująca widza nie na zasadzie, że polityk X jest fajny, a polityk Y zły, lecz przekazująca mu zwarty, jednolity obraz świata – również w sferze kultury czy historii. „Zamierzam zrobić to, co się nikomu nie udało – zmienić TVP”, mówił Wildstein w jednym z wywiadów. I to czyni. Do tej pory zwolnił kilkudziesięciu dyrektorów i kierowników, nie licząc się przy tym z wydatkami – odprawy kosztują telewizję ponad 1,5 mln zł. Wymianę kadr zaczął od Programu 1 oraz od publicystyki i informacji. Ale zaraz poszedł „głębiej”. Wymówienia dostali ludzie kierujący programami społecznymi, kulturalnymi, reportażem, dokumentem, programami dla dzieci i młodzieży. Na miejsce zwalnianych przychodzą nowi – a klucz ich doboru jest bezwstydnie prosty. Małgorzata Raczyńska została szefową Jedynki, bo jest zaprzyjaźniona z rodziną Kaczyńskich (kilka lat temu była zaprzyjaźniona z Danutą Waniek). Wiceszefem Jedynki ds. informacji i publicystyki został Paweł Nowacki, producent programu „Warto rozmawiać”. Tego, który prowadzi Jan Pospieszalski, który w roku 2000 prowadził studio wyborcze Mariana Krzaklewskiego. Kierownikiem redakcji publicystyki i reportażu w Jedynce jest Anita Gargas, wcześniej dziennikarka „Gazety Polskiej” i autorka tzw. materiałów demaskujących, znamionujących jej dobre kontakty z ludźmi służb specjalnych. Szefem „Wiadomości”, w miejsce Roberta Kozaka z BBC, został Andrzej Mietkowski, znajomy Wildsteina z Radia Wolna Europa. A nowym szefem kanału tematycznego TVP Kultura, w miejsce Jacka Wekslera, został Krzysztof Koehler, poeta, polonista i krytyk literacki z Krakowa. Koehler związany był z literackim pismem „bruLion”, a obecnie z prawicowymi pismami „Arcana” i „Fronda”. Współpracę z telewizją publiczną rozpoczął za prezesury Wiesława Walendziaka. Za kierownikami idą dziennikarze. Wiele szumu narobił ostatnio projekt jesiennej ramówki, którą telewizja Wildsteina przesłała domom mediowym. A zwłaszcza wieczorne pasmo publicystyczne. I tak w poniedziałek ma być „Sprawa dla reportera” Elżbiety Jaworowicz. We wtorek „Forum”, prowadzone przez Dorotę Gawryluk, osobę, której o poglądy nie trzeba pytać, bo każdy je widzi i słyszy. „Forum” ma być w nowym kształcie, ograniczającym udział polityków opozycji. W środę ma być emitowany program „Polacy”. Jego zamysł jest z pozoru bardzo ludowy i demokratyczny – telewizja chce metodą castingu wyłonić 30 osób, które mają być reprezentatywne dla całej populacji dorosłych Polaków. Te osoby mają się spotykać co tydzień w studiu i dyskutować. W ten sposób Polacy będą mogli przejrzeć się niemal jak w lustrze. A jak będzie w praktyce? „Niczego nie dowiemy się o nastrojach społecznych”, ocenia ten pomysł prof. Wiesław Godzic z UJ. „To mydlenie oczu. Zawsze będą podejrzenia, że dobór uczestników był tendencyjny. Poza tym telewizja zżera naturszczyków. Będą oni uczeni, trenowani, żeby wypadli autentycznie”. W czwartek telewizja Wildsteina prezentować ma program „Misja specjalna” pod redakcją Anity Gargas. „Misję” poznaliśmy już w telewizji Dworaka, w kampanii wyborczej, to były programy, przy których słynny „Dramat w trzech aktach” o pieniądzach FOZZ i Porozumienia Centrum prezentował się jako dostojny i nienapastliwy. Niczego innego spodziewać się więc nie należy. W piątek zaś program „Ring”, czyli „show na tematy kulturalne”, prowadzić będzie Rafał Ziemkiewicz. Wszystko więc jasne – telewizja Wildsteina jest telewizją dziennikarzy o wyrazistych, prawicowych poglądach. Dla innych miejsca w niej nie ma. I to jest zasadnicza nowość – bo do tej pory zawsze telewizja publiczna przynajmniej starała się być publiczna. Starała się nie narzucać własnego światopoglądu, co najwyżej mieliśmy ukłony w stronę takich czy innych polityków, tzn. występowali oni częściej niż ich adwersarze. Symbolem telewizji Kwiatkowskiego był Andrzej Kwiatkowski – a jego programy nazywano „propagandowymi”. No faktycznie,
Tagi:
Robert Walenciak