Zabawa w mazowiecką kolej

Zabawa w mazowiecką kolej

Piaseczno 05.12.2016 r. Stacja kolejowa PKP Piaseczno . fot.Krzysztof Zuczkowski

Obrazki z dziennika podmiejskiego podróżnego – W dupie ludzi mają… Po prostu głęboko w dupie… – wyrzuca z siebie kobieta w zaawansowanej ciąży, z brzuchem, który sterczy spod niedopiętego płaszcza. Wydmuchuje nos, wyciąga telefon z torebki: – Przyjedź po mnie, nie ma pociągu. Muszę do lekarza, na badania. Co, nie możesz! To poproś! Na dodatek zaczyna lać i łeb urywa na tym wygwizdowie… No, jak zwykle nie możesz! Zrezygnowana wrzuca telefon do torebki i schodzi z peronu. A właściwie z resztek peronu zdemolowanego przez trwające od dziesięcioleci zapomnienie i rozgrzebaną budowę linii kolejowej. Idzie w kierunki wsi. Ludzie patrzą po sobie, jest godz. 9.20, nie przyjechał pociąg do Warszawy z 8.47. To tylko półgodzinne spóźnienie, nikogo nie dziwi, ogólnie spokój. Tu wszyscy się znają – albo z widzenia, albo od lat, albo od dziecka. Kobiety rozmawiają, mężczyźni palą. Młodzi wklepują w komórki adres strony internetowej Kolei Mazowieckich, sprawdzają zakładkę „utrudnienia aktualne”. – Jak zwykle gówno, na okrągło to samo: z powodu uszkodzenia, awarii, przyczyn technicznych itd. niektóre pociągi mogą być odwołane, niektóre opóźnione, opóźnienia mogą ulec zmianie… Tylko nie wiadomo, jak długo to potrwa. To co? Jedziemy? – chłopak kiwa ręką na sąsiada. – Możemy się zabrać? – pyta stojąca obok para: on w dobrze skrojonym płaszczu, z teczką na laptop, ona w dobrze skrojonym płaszczu, z przewieszoną przez ramię markową torbą. – No pewnie! – pada odpowiedź. W myśl zasady: dziś ja podwiozę was, jutro wy mnie. Ci, którzy przyjechali na stację samochodami, zbierają się do Piaseczna, z nimi znajomi – ci bliscy i ci z widzenia. Stamtąd jakoś dotrą do pracy. Znowu spóźnieni. Obrazek 1. Zabawa w głuchy telefon Stacja Ustanówek, 10 km od granic Warszawy. Połowa listopada, poranek zimny, deszczowy i wietrzny. W otoczeniu nowe domy wśród drzew, za nimi połowę horyzontu zamyka wysoki sosnowy las, drugą – rozległe pola. Płaską przestrzeń przecina linia kolejowa Warszawa-Radom. Okolica mogłaby być ładna, gdyby nie późna jesień, ołowiane niebo, rozjeżdżone przez ciężki sprzęt błoto na drogach prowadzących do stacji, wykopy, ogromna hałda tłucznia, baraki ekip budowlanych, pojedyncze nieruchome maszyny. Snują się nieliczni robotnicy. Tego dnia tak wygląda sztandarowa inwestycja pod nazwą modernizacja linii kolejowej R8. „Modernizacja 27 km linii kolejowej wraz z przebudową peronów i układu torowego na szlakach i stacjach – to główne założenia podpisanej dziś umowy na modernizację trasy między stacjami Warszawa-Okęcie i Czachówek Południowy. Prace o wartości ponad 460 mln zł potrwają 20 miesięcy. Po ich zakończeniu pociągi na znacznej części tego odcinka przyspieszą do 160 km/godz., a pasażerowie skorzystają z nowych, wygodnych peronów” – informacja z końca lipca 2015 r. zamieszczona na stronie internetowej PKP Polskie Linie Kolejowe. – Proszę państwa, dodzwoniłam się do nich – entuzjastycznie oznajmia drobna starsza pani w moherowym kapelusiku. Trzyma komórkę przy uchu: – Awaria będzie trwała do godz. 11, została uruchomiona komunikacja zastępcza, dwadzieścia po dziewiątej autobus wyjechał z Czachówka… Stacja w Czachówku jest oddalona o 5 km od Ustanówka, autobus powinien dotrzeć tu po kwadransie. Mamy 10.30. – Pani Alu, niech pani im powie, że jedziemy do nich z widłami – rzuca jakiś dowcipniś, ale żart raczej kiepski. Nielicznym, którzy pozostali na peronie, nie jest do śmiechu. Deszcz coraz bardziej zacina, próbują szukać schronienia pod czymś, co udaje wiatę – resztkami blachy falistej na metalowych żerdziach. Dzwonię na infolinię Kolei Mazowieckich. Zadanie wymaga cierpliwości, ale to już wiem. Po 15 minutach muzyczki w telefonie i komunikatu „wszystkie linie zajęte” zostaję połączony. Informuję, na jakiej stoimy stacji, pytam o komunikację zastępczą: kiedy i gdzie przyjedzie wreszcie autobus, chyba powinien podjechać na stację? Słyszę kobiecy głos: – Zaraz ustalę. Cisza, potem muzyczka. Czekam. Kobiecy głos: – No, na najbliższy przystanek autobusowy. – Ale który? – dopytuję. – Jeden jest w Jeziórku, 1,5 km od stacji, drugi w Krępie – też 1,5 km, a trzeci ponad 2 km w Ustanowie. Skoro ma to być komunikacja zastępcza, to chyba autobus powinien podjechać na stację? Z drugiej strony w telefonie cisza, później

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 2016, 50/2016

Kategorie: Kraj