Telewizyjny alfabet

Telewizyjny alfabet

Od A jak abonament po Ż jak życzenia A jak abonament – wprowadzono go w grudniu 1956 r. Stawka wynosiła wówczas 40 zł na miesiąc. W 1957 r. w pierwszej obowiązkowej rejestracji zgłoszono 3879 telewizorów z Warszawy. Dzisiaj zarejestrowanych jest ok. 9 mln abonentów. Polacy nie chcą jednak płacić abonamentu (12,60 zł miesięcznie), więc wpływy z niego stanowią zaledwie ok. 30% dochodów TVP. B jak „Ballady” – „Spotkania z Balladą” pojawiły się w 1972 r. Na początku odcinki były poświęcone konkretnemu tematowi i opierały się na błyskotliwym duecie wodzirejów: Bogusława Sobczuka i Jerzego Stuhra. Obecnie „Balladę” prowadzi Leszek Benke, a akcja dzieje się w telewizyjnej remizie strażackiej w Kopydłowie. C jak cuda – zdarzały się w początkach istnienia telewizji. W dwóch małych pokoikach przy pl. Wareckim pracowało wówczas 20 osób. Spikerzy w studiu musieli trzymać nogi w misce z zimną wodą, bo temperatura w pomieszczeniu przekraczała 50 stopni Celsjusza. Po podłodze plątały się zwoje kabli, a żarówki pękały z przegrzania. Podczas nadawania na żywo spektakli Teatru Telewizji operatorzy trudzili się, by odwrócić uwagę widza od pracowników, którzy w trakcie przedstawienia musieli po kilka razy zmieniać dekoracje, czasami czołgając się po podłodze. C jak czytnik – inaczej prompter. Niewidoczny dla widzów, jest ściągawką ułatwiającą zadanie prezenterom i spikerom. Na monitorze przesuwają się słowa, np. wiadomości, które mają wypowiedzieć prezenterzy. I wygląda, że wszystko mówią z pamięci. D jak dobranocka – czyli bajki dla najmłodszych. Jedna z najstarszych pozycji w ramówce telewizji (liczy 42 lata). Pierwszą dobranocką były „Opowieści Czikuni” Szymona Kobylińskiego, której autor rysował i opowiadał o swoim piesku Czice. Następne to „Jacek i Agatka” oraz „Przygody gąski Balbinki”. Rodzice też mieli swoją dobranockę – „Bajki dla dorosłych” prowadzone przez Jana Kobuszewskiego. Oglądania ich nie zalecano dzieciom. D jak „Dziennik Telewizyjny” – na początku lektor czytał informacje agencyjne, a na ekranie pokazywało się zdjęcie wykonane przez telewizyjnego fotoreportera. Potem „Dziennik” stał się narzędziem propagandy sukcesu, emitując materiały o kolejnym spuście surówki. Widzów fascynowała jednak inna rzecz: poprzedzające informacje programy kończyły się tak, że zostawał jeszcze czas na pokazanie zegara. Z wybiciem godziny na ekranie pojawiał się „Dziennik”. Parosekundowe opóźnienie zyskiwało wtedy wymiar polityczny, bo od razu owocowało podejrzeniami o sabotaż. Władza traktowała program w sposób nabożny. Przez lata opowiadano, że przerywano plena ważnych gremiów partyjnych, by go obejrzeć. Na jednym z plenów Stronnictwa Demokratycznego wniesiono telewizor na salę, by obejrzeć „Dziennik”. Postawiono go na mównicy. Ale ponieważ było za wcześnie, wszyscy delegaci w skupieniu obejrzeli odcinek serialu „Przygody pana Michała”. Dzisiaj posłowie przerywają posiedzenia sejmowych komisji, by zobaczyć, jak (jeżeli w ogóle) wypadli w następcy dziennika, „Wiadomościach”. D jak dziupla – w początkach telewizji małe pomieszczenie dla spikera z podglądem monitorów i mikrofonami. Obecnie nazywa się tak pomieszczenia, w których dziennikarz czyta tekst zgrywany następnie z taśmą. E jak eksperyment – w pierwszych latach istnienia w rozwój telewizji wierzyło niewiele osób. Kiedy reżyserka Barbara Borys-Damięcka zdecydowała się podjąć pracę w telewizji i poinformowała o tym swojego wykładowcę, reżysera Andrzeja Munka, ten wykrzyknął: „Dziecko, czyś ty zwariowała?! Przecież to eksperyment techniczny, który długo się nie utrzyma”. E jak emisja – słowo magiczne w TVP, zwłaszcza w przypadku programów informacyjnych. W porze emisji pracownicy rzucają inne zajęcia, by na czas włożyć do magnetowidu kasety z odpowiednimi materiałami. Niektóre są donoszone kilka sekund przed nadaniem, co doprowadza wydawców do białej gorączki. F jak festiwal – TVP festiwalem stała i stoi. Oprócz festiwalu piosenki polskiej w Opolu i międzynarodowego festiwalu w Sopocie (w swoim czasie festiwalu Interwizji) w czasach PRL raczono nas transmisjami z festiwalu piosenki żołnierskiej w Kołobrzegu i festiwalu piosenki radzieckiej w Zielonej Górze. Czas płynął, ale festiwale pozostały, choć zmieniła się ich forma. Zamiast piosenki radzieckiej mamy teraz muzykę cygańską i piosenkę aktorską. F jak forszpan (oraz śródszpan i apszpan) – filmowe przerywniki, często z efektem specjalnym, zapowiadające (w przypadku apszpanu – podsumowujące) materiały, które pojawią się w programie. Najczęściej stosowane

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 2002, 42/2002

Kategorie: Media