Tłum pod uniwersytecką bramą
Od dzieciństwa straszono ich, że są dziećmi wyżu demograficzego Atakuje wyż wyżu. Dzieci urodzone w 1983 r. są apogeum tych kilku lat, gdy rodziło się ich bardzo dużo. – Żyjemy od wyżu do wyżu. Wyż rocznika z pierwszej połowy lat 80. jest porównywalny do tego z lat 50. Połowa lat 60. to niż. Teraz sięgamy dna – komentuje Lucyna Nowak, zastępca dyrektora w Departamencie Statystyki Społecznej GUS. Zdaniem socjologów z GUS, nie jest dobrze być dzieckiem wyżu. Chyba że w skali mikro: w rodzinach wielodzietnych. Można wtedy liczyć na wsparcie. Ale w społeczeństwie nie jest to komfortowa sytuacja. Ciasno, trzeba się przepychać. Dzieci wyżu mają utrudniony dostęp do szkół, sytuacja na rynku pracy jest dla nich skomplikowana. Ostatecznym odbiciem w dorosłość jest egzamin na studia. Sukces, jeśli uda się dostać na studia dzienne. Coraz częściej to jedyna szansa nauki. Opłaty na dobrych wydziałach szkół prywatnych zaczynają być niedostępne. – Osiem, dziesięć tysięcy rocznie? Kogo na to stać? – wzruszają ramionami młodzi ludzie, którzy przyszli na spotkania informacyjne na UW. Spotkania noszą nazwę „Dni otwarte na UW”. – Faktycznie, dni otwarte – komentuje młodzież – na większości spotkań nie udało się zamknąć drzwi. Socjologia. Wiadomo, będą tłumy. Wyznaczono dwa terminy, ale trzeba było zorganizować trzecie spotkanie dla tych, którzy w ogóle nie wepchnęli się na salę. Spotkanie odbyło się na korytarzu. – Taka sytuacja zdarzyła się po raz pierwszy – Andrzej Waśkiewicz, zastępca dyr. Wydziału Socjologii, ze zdziwieniem kręci głową. Wyż kombinuje Orientalistyka. Połowa sali wychodzi, kiedy skończyły się informacje o japonistyce. Ta połowa będzie walczyć o 14 miejsc. Wśród nich jest Ania. W zeszłym roku nie udało się, teraz próbuje po raz drugi. – Chodzę na kursy przygotowawcze z języków – tłumaczy. – Ale najważniejsze, że dzięki znajomym mogę korzystać z biblioteki wydziałowej. Poza tym czytam wszystko o Japonii. Rozmowa kwalifikacyjna jest trudna. Dla jednych rozmowa jest szansą (wysoki brunet zapewnia: – Oczaruję komisję), dla innych przekleństwem. Bywa, że władze wydziału same z niej rezygnują. Na hungarystyce mieli dość słuchania banałów o przyjaźni polsko-węgierskiej. Młodzi ludzie przenoszą się ze spotkania na spotkanie. Ania jest wyjątkiem. Zdaje tylko na japonistykę i rezerwową italianistykę. Większość kandydatów wybiera tyle kierunków, ile udźwignie portfel rodziców. Janek, Joasia i Maciek zdecydowali, że zdają na japonistykę, arabistykę i sinologię. W rezerwie będzie bibliotekoznawstwo. Jeśli i tam się nie uda – rok przeczekają na koreanistyce lub afrykanistyce. Trzeba kombinować. Ci spoza Warszawy są lekko spanikowani. Warszawiacy mają więcej luzu. Rok nie wyrok. Jak się nie zda, można wyjechać za granicę. Informacją dnia staje się wiadomość o uruchomieniu socjologii przez SGGW. – Trzeba obstawiać – komentują i śmieją się, że mówią o egzaminach jak o wyścigach konnych albo totolotku. Poważnieją, gdy pytam o maturę. – Matura jest selekcyjna, na rok wyklucza z nauki. Niewiele można robić – tłumaczy Monika Sawicka, psycholog z warszawskiego Młodzieżowego Ośrodka „Bene Vobis”. – Merytorycznie matura nie jest trudna, ale szkoły tworzą klimat czegoś niemożliwego. I rzeczywiście. Mnożą się opowieści o wpadkach, oblanych, dziwactwach wychowawców. Wyż przestraszony, bo prowincjonalny – W tym roku na spotkania informacyjne przyszło o jedną czwartą więcej kandydatów niż w zeszłym roku – ocenia Anna Ostrowska z bardzo modnego Centrum Europejskiego. – Ale nie przygotowujemy się na nadejście apogeum wyżu. Już teraz pracujemy na maksimum możliwości. Największa sala pomieści 110 osób. Ani jednej więcej. Warunki są marne – duszno, nie wszyscy mają na czym usiąść. Nasze studia są płatne – około dwóch tysięcy za semestr, co jak na uniwersytet nie jest sumą wygórowaną. Przeprowadzamy rozmowy kwalifikacyjne, żeby odsiać najsłabszych. Po co mają tracić pieniądze. Absolwenci Centrum Europejskiego liczą, że zostaną unijnymi urzędnikami. – Absolwenci socjologii też nie są bezrobotni. To przyciąga chętnych – dodaje Andrzej Waśkiewicz z Wydziału Socjologii. Egzaminy z języków są centralne. Wystarczy zapłacić 75 zł (5 zł więcej niż w zeszłym roku)









