Tłuste koty pakują kuwety

Tłuste koty pakują kuwety

W spółkach skarbu państwa i agencjach rządowych szykuje się kadrowe tsunami

Hasło „rozliczymy PiS” w ostatnich miesiącach brzmiało głośno na licznych wiecach polityków opozycji. Dziś przed Koalicją Obywatelską, Trzecią Drogą i Nową Lewicą, które uzyskały parlamentarną większość, staje problem – w jaki sposób pozbyć się pisowskich „tłustych kotów”?

W wypadku administracji rządowej (ministrowie, wojewodowie, urzędnicy państwowi itd.) będzie to proste. Wraz z dymisją rządu odchodzą ministrowie i wojewodowie, a dyrektorów departamentów i urzędników można zwolnić. W wypadku spółek skarbu państwa, różnych fundacji i funduszy powołanych przez ministrów Zjednoczonej Prawicy będzie różnie. Nie tyle ze względu na problemy prawne, bo tu zastosowanie będzie miał głównie Kodeks handlowy, ile ze względu na liczby – te kilkanaście tysięcy osób co prawda można będzie zwolnić, lecz nie wiadomo, kim będzie można je zastąpić.

Poza tym politycy opozycji w kampanii wyborczej często mówili o potrzebie narodowego pojednania, więc gdy zacznie się „wielkie sprzątanie kuwet”, posłowie Prawa i Sprawiedliwości nie omieszkają im tych zapowiedzi przypomnieć.

Wszyscy ludzie Morawieckiego, Sasina i Ziobry

Tradycją, nie tylko polskiej polityki, jest obsadzenie po zwycięskich wyborach swoimi ludźmi spółek kontrolowanych przez państwo. Zmiany kadrowe są głębokie – jak to się mówi, aż do sprzątaczek. Skala zaś zależy od wielkości udziałów państwa w gospodarce. Polska, obok Turcji, ma zaś najbardziej upaństwowioną gospodarkę w Europie.

Grupa PKN Orlen, KGHM Polska Miedź, Polska Grupa Zbrojeniowa, Polski Holding Obronny, Polski Fundusz Rozwoju, Bank Gospodarstwa Krajowego, banki Pekao SA i PKO BP, Krajowa Grupa Spożywcza… Łącznie ze stadniną koni w Janowie Podlaskim. We wszystkich tych podmiotach rady nadzorcze i zarządy już mogą się rozglądać za nową pracą.

W kampanii wyborczej 2015 r. liderzy PiS powtarzali, że idą po władzę, by służyć Polsce, walczyć z układami, nepotyzmem i niekompetencją. Nie dla pieniędzy – jak przekonywał prezes Jarosław Kaczyński. Szybko okazało się, że premier Beata Szydło oddała nadzór nad przeszło 300 spółkami w ręce ministrów, a sama bezpośrednio kontrolowała niemal 30. To za jej rządów zaczęły się transfery polityków z Wiejskiej do zarządów dużych spółek skarbu państwa. Poseł Maks Kraczkowski wybrał zarząd banku PKO BP, przyjaciel Jarosława Kaczyńskiego, były minister skarbu Wojciech Jasiński, został prezesem Orlenu, a poseł Andrzej Jaworski trafił do władz PZU SA.

Symbolem oszałamiającej kariery w biznesie stała się Małgorzata Sadurska, szefowa Kancelarii Prezydenta RP, która w roku 2017 odeszła do zarządu naszego narodowego ubezpieczyciela. Broń Boże, nie dla pieniędzy. Dla bardzo dużych pieniędzy! W roku 2022 zarobiła 2,36 mln zł.

Ostatnim politykiem „dobrej zmiany”, który znalazł przystań we władzach PZU, jest Ernest Bejda, któremu w lutym 2020 r. skończyła się czteroletnia kadencja szefa Centralnego Biura Antykorupcyjnego. Wolno domniemywać, że zarabia nie gorzej niż Sadurska.

Za czasów premier Szydło ukształtował się też zwyczaj podziału wpływów w spółkach skarbu państwa pomiędzy ministrów jej rządu. W puli ówczesnego ministra energii Krzysztofa Tchórzewskiego znalazły się zarządy KGHM, PGE, Energi, Enei, Orlenu, Lotosu i PGNiG. Ministrowi obrony narodowej, którym był Antoni Macierewicz, przypadły Polska Grupa Zbrojeniowa i Polski Holding Obronny. Minister infrastruktury i budownictwa Andrzej Adamczyk zaopiekował się Polskim Holdingiem Nieruchomości oraz PKP. Ówczesny pełnomocnik rządu ds. strategicznej infrastruktury energetycznej Piotr Naimski nadzorował PERN SA i Polskie Sieci Elektroenergetyczne.

Pierwszym dużym skandalem, który wybuchł w związku z taką polityką kadrową, była sprawa ministra skarbu Dawida Jackiewicza, któremu w podejmowaniu decyzji kadrowych miała pomagać wpływowa grupa przyjaciół, z byłym rzecznikiem PiS Adamem Hofmanem na czele. W połowie września 2016 r. Jackiewicz pożegnał się z fotelem ministra, a „złotym chłopcom PiS” i ich kolegom, którzy obsiedli spółki skarbu państwa, podziękowano za całokształt.

O tym, że podział stref wpływów w spółkach skarbu państwa okazał się fatalnym rozwiązaniem, wiedzieli wszyscy. Ówczesny wicepremier Jarosław Gowin w jednym z wywiadów oświadczył, że to „jedna z większych naszych pomyłek, która doprowadziła do silnych tarć w obozie władzy”.


TOP 10 Klubu milionerów „dobrej zmiany”

  1. Michał Krupiński, były prezes PZU i Pekao SA, były szef rady nadzorczej Alior Banku – 13 314 000 zł
  2. Bartłomiej Litwińczuk, dyrektor w Grupie PZU, członek rady nadzorczej Grupy Azoty – 11 744 000 zł
  3. Maciej Rapkiewicz, członek zarządu PZU, były członek rady nadzorczej Alior Banku – 11 467 000 zł
  4. Aleksandra Agatowska, dyrektorka w Grupie PZU, była członkini rady nadzorczej Alior Banku – 10 914 000 zł
  5. Mieczysław Król, były wiceprezes PKO BP – 9 755 000 zł
  6. Maks Kraczkowski, były wiceprezes PKO BP –9 481 000 zł
  7. Małgorzata Sadurska, członkini zarządu PZU – 9 316 000
  8. Marcin Chludziński, były prezes KGHM, członek rad nadzorczych PZU i Tauronu – 9 297 000 zł
  9. Piotr Woźniak, były prezes PGNiG i członek władz podmiotów powiązanych z PGNiG – 8 922 000
  10. Marek Wadowski, wiceprezes Grupy Azoty, były wiceprezes Tauronu – 8 303 000

Dane o zarobkach w państwowych spółkach od początków rządów PiS. Źródło: Wirtualna Polska, raport opracowany przez Biankę Mikołajewską

Więcej na: wiadomosci.wp.pl/klub-milionerow-2023-prawie-pol-miliarda-zlotych-dla-90-ludzi-dobrej-zmiany-6907107464514528a


Cały tekst można przeczytać w „Przeglądzie” nr 43/2023, dostępnym również w wydaniu elektronicznym

m.czarkowski@tygodnikprzeglad.pl

k.wawrzyniak@tygodnikprzeglad.pl

Fot. Wojciech Olkuśnik/East News, Marek Lasyk/REPORTER, Artur Szczepański/REPORTER

Wydanie: 2023, 43/2023

Kategorie: Wybory 2023

Napisz komentarz

Odpowiedz na treść artykułu lub innych komentarzy