A mogłoby być tak pięknie, spokojnie… Lokal w Legnicy jest przytulny i nastrojowy. Taki, jakich wiele w naszych miastach. Na zapleczu uwijają się pracownicy. Normalka. Nikogo również nie dziwi, że niemal wszyscy mają wyraźnie ciemniejszą cerę. Ich obecność daje gwarancję, że kebab będzie taki, jak być powinien. Na pozór wszystko jest jak dawniej, tylko pracownicy jakby bardziej spięci. Rzadko spoglądają na klientów, jeszcze rzadziej się uśmiechają. – Dziwi się pani? – pyta Anita Refa-Akin, od pięciu lat w szczęśliwym związku z obywatelem Turcji, matka dwójki uroczych maluchów. Historia jej miłości rozpoczęła się w podobnym lokalu, w którym lubiła bywać legnicka młodzież. Zagadnął do niej, tak po prostu. Jak przekonać mamę? W pierwszej chwili była nieufna. Nasłuchała się, że muzułmanin krzywdzi kobiety, zamyka je w domu i każe owijać się szczelnie w burki czy coś tam podobnego. Szybko jednak się przekonała o nieprawdziwości stereotypów. Seyhmus ujmował szacunkiem dla niej jako kobiety, kulturą, czułością i… długo mogłaby wymieniać jego zalety. Kiedy już zdecydowali się na wspólne życie, przekonała się, jak ważna jest dla niego rodzina. No, wtedy też nie było łatwo. Przede wszystkim Seyhmus, który przebywał już jakiś czas w Polsce, zdążył popełnić życiową pomyłkę. Ożenił się z kobietą, która – jak określa to Anita – potraktowała ten związek jako zabawę. Skończyło się rozwodem, ale nie było to przyjacielskie rozstanie. Była żona postanowiła obrzydzić Seyhmusowi życie i w rezultacie miał kłopoty nawet z przedłużeniem karty pobytu. Dlatego Anita zaraz po urodzeniu córeczki pojechała do teściów, żeby mogli odłożyć trochę grosza. Wcześniej ze ślubem też mieli kłopoty z powodu nieprzedłużania karty pobytu. I jeszcze trzeba było przekonać mamę Anity. Żarliwa katoliczka, do tego odpowiednio nastawiona przez media, początkowo była załamana, ale i ona pozbyła się niechęci do przyszłego zięcia. Obecnie cała rodzina mieszka u niej. Nie mogli więc doczekać się ślubu, a urzędnicy mnożyli trudności. Nie wiadomo, ile by to jeszcze trwało, gdyby nie życzliwy… ksiądz. Zgodził się udzielić im ślubu w kościele, choć pan młody, muzułmanin, nie zamierzał zmienić wiary. W sprawach światopoglądowych postanowili pozostać każde przy swoim, a dzieciom umożliwić wybór w przyszłości. Mam sobie jednak nie myśleć, że inni księża potraktowali ich związek z podobną życzliwością. Ile Anita się nasłuchała, choćby w czasie dorocznej kolędy, że to małżeństwo nie ma przyszłości i co też ona najlepszego zrobiła. Jaka różnica w porównaniu z postawą ojca Seyhmusa, dla którego szokiem mógł być ślub syna w chrześcijańskiej świątyni. On tymczasem skomentował krótko: Bóg jest jeden i ma wielu wyznawców. Rodzinę męża poznała bliżej, kiedy z malutką Selmą pojechała do Turcji na trzy miesiące. Mieli wtedy kłopoty finansowe i taki wymyślili sposób na zaoszczędzenie na utrzymaniu. Wiele młodych rodzin tak robi, ale Anita pojechała gdzieś daleko na południe, znając zaledwie kilka słów po turecku. Przyznaje, że tłukły się jej w głowie usłyszane kiedyś opowieści o odbieraniu dzieci niemuzułmankom, mimo ślubu i wbrew zapewnieniom o miłości. A jeśli to prawda? Odsuwała te myśli, ale wracały… O tych historiach słyszeli również jej teściowie, dlatego przez dłuższy czas nawet nie dotknęli ukochanej wnusi bez wyraźnego pozwolenia Anity. W jej opowiadaniu miejsce, w którym mieszka rodzina męża, wygląda trochę jak z bajki. Przede wszystkim cudowny, ciepły klimat i bliskość morza. Mersin – podobnie jak znany kurort Antalya – leży na południu Turcji. Poziom życia? Moglibyśmy pozazdrościć: duże, wygodne mieszkania z klimatyzacją, w każdym bloku mieszkalnym basen. Bardziej zdziwiło ją to, że wszystkie dziewczęta w rodzinie były po szkołach albo jeszcze się uczyły i miały szerokie plany życiowe. Nie widziała ani w rodzinie, ani na ulicy żadnej kobiety w tradycyjnym stroju. Teściowie starali się spełnić każde jej życzenie. Na zakupach wszystko, co wybrała w sklepie, trafiało do jej koszyka. I wciąż zaskakiwała ją pozycja kobiet w rodzinie, jakże odmienna od rozpowszechnianych stereotypów. Obserwowała, jak teść liczy się ze zdaniem żony, jak traktuje córki. Po tych miesiącach w domu teściów zrozumiała, że dla jej
Tagi:
Violetta Waluk