Toksyczne poświęcenie

Toksyczne poświęcenie

05.02.2018 Poznan , Magdalena Sekowska - dyrektor Kliniki Uniwersytetu SWPS " Rodzina Para Jednostka " . Fot. Lukasz Cynalewski / Agencja Gazeta

Niektórzy zaspokajają wyłącznie potrzeby innych. Nawet ich nastrój zależy od innych, czują się dobrze jedynie wtedy, kiedy ich bliscy czują się dobrze Magdalena Sękowska – psycholog, psychoterapeutka, wykładowczyni na Uniwersytecie SWPS w Poznaniu. Prowadzi psychoterapię par, rodzin i indywidualną. Dyrektorka Kliniki Uniwersytetu SWPS Rodzina – Para – Jednostka. Taka sytuacja: matka przygotowuje na święta tyle jedzenia, że nikt nie jest w stanie tego zjeść. Ale każdy wmusza w je siebie, bo przecież się starała. „Nie po to robiłam, żeby się zmarnowało”, mówi. I tak zamiast odpoczynku mamy pretensje. Kto tu jest toksyczny? Matka, która nagotowała za dużo, czy dzieci, które nie szanują jej starań? – W psychologii mówi się nie o toksycznych osobach, ale raczej o toksycznych relacjach. Nikt nie jest „toksyczny” jako taki, natomiast może być stroną toksycznej relacji. Na czym polega toksyczny związek? – Toksyczna jest każda relacja, w której jedna strona czuje się słabsza, a druga silniejsza, i ta nierówność staje się podstawą do wykorzystywania swojej silniejszej lub słabszej pozycji. Niektórzy budują tożsamość na sile – np. poniżając drugą osobę – inni na słabości, poniżając siebie. Jednym z podstawowych celów rozwoju każdego człowieka jest autonomia, czyli samodzielność w myśleniu, działaniu, decydowaniu o sobie i zaspokajaniu swoich potrzeb psychicznych. Jeśli te rzeczy są uzależnione od drugiej osoby – słabszej lub silniejszej – autonomia jest zaburzona, a relacja z niej wynikająca – toksyczna. Potrafię sobie wyobrazić budowanie własnej siły na poniżaniu innych. Ale na czym może polegać budowanie własnej siły na poniżaniu siebie? – Są ludzie, którzy żyją, zaspokajając wyłącznie potrzeby innych, a ignorując własne. Nawet ich nastrój uzależniony jest od innych. Czują się dobrze jedynie wtedy, kiedy ich bliscy czują się dobrze. Kiedy bliscy czują się źle – oni także funkcjonują gorzej. Żyją w rodzaju symbiozy z innymi. I czerpią z tego siłę – w ten sposób czują się potrzebni. Trzeba jednak pamiętać, że zdrowa dynamika w relacji opiera się na poczuciu, że „ja” jest tak samo ważne jak „ty”, i na odwrót. Tylko na takim założeniu można budować zdrowe „my”. W nadmiernym skupieniu na potrzebach innych ludzi jest chyba jakiś element kontroli. Bo jeśli ktoś czuje się ze sobą OK tylko wtedy, kiedy jego bliscy są zadowoleni, to im z kolei trudno wyrazić jakąkolwiek frustrację z obawy przed sprawieniem tej osobie przykrości. Tak jak w przykładzie ze świętami: dzieci oczekują nie jedzenia, ale spokoju, jednak nie mogą tego powiedzieć, bo to popsuje atmosferę. – Ta kontrola jest nieuświadomiona, chociaż, rzecz jasna, w przytoczonej na początku sytuacji nie chodzi o jedzenie. Jedzenie odgrywa w naszej kulturze rolę symboliczną. Przyczyna naszych określonych zachowań jest właściwie zawsze ta sama – chcemy zaspokoić jakąś swoją potrzebę psychiczną. A jedną z najważniejszych potrzeb psychicznych każdego człowieka jest poczucie, że jest się ważnym. To nas łączy – każdy chce być ważny. Tylko mamy różne sposoby, żeby tak się poczuć. Jeśli matka dorosłemu synowi albo córce wręcza przy okazji każdego rodzinnego obiadu 10 jajek, to chce słyszeć nie: „Mamo, przecież tydzień temu też dałaś nam jajka”, tylko: „Jak dobrze, że jesteś”. Wiadomo, że nigdy nie chodzi o te jajka. Rzecz w tym, że jeśli matka nadaje komunikat emocjonalny za pomocą jedzenia, to informacja zwrotna może dotyczyć jedzenia, a nie tego, co się za nim kryje. Ona tymi jajkami mówi: „Chcę być potrzebna”, a odpowiedź: „Nie chcę twoich jajek” rozumie jako „Nie chcę ciebie”. – No właśnie. Toksyczność polega czasem na tym, że ludzie będący w relacji posługują się dwoma zupełnie różnymi kodami bliskości. Dla jednej strony mogą to być jedzenie albo prezenty, dla drugiej – czułe gesty albo rozmowa. Skutkuje to tym, że komunikaty, które wysyłają, są dla drugiej strony zupełnie nieczytelne. Ci, którzy wyrażają przywiązanie do drugiej osoby za pomocą słów, mają trudność z zauważeniem wyrazu uczuć np. w prezencie od partnera, bo to odpowiednie słowa kojarzą się im z bliskością. Nie rozumieją przy tym, że partner może się posługiwać innym językiem emocjonalnym. Z tym problemem często mierzą

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 2019, 45/2019

Kategorie: Wywiady