Trójka zmusza do myślenia

Trójka zmusza do myślenia

Legendę Programu III Polskiego Radia stworzyły osobowości i grana przez nie muzyka „Ostatnio przybył telewizji konkurent. Wcisnął się po cichutku i natychmiast zaczął odbierać jej miłośników. Mowa o Programie III Polskiego Radia. (…) Jest pomyślany jako rozrywkowy, ale z dużymi ambicjami artystycznymi. Trwa 3-4 godziny i zaczyna się w dni powszednie o 19.33”, napisał ilustrowany tygodnik „Panorama” w 1962 r. Gazeta zachwalała też różnorodność audycji Trójki: „Taki czterogodzinny koktajl może zadowolić nawet najbardziej wybrednego odbiorcę”. Powstanie Trójki było jednym z najważniejszych momentów w historii Polskiego Radia. Nadawanie na falach ultrakrótkich zapoczątkowano 1 marca 1958 r. Program był emitowany z Warszawy za pomocą nadajnika zainstalowanego w Raszynie i retransmitowany przez Katowice i Opole. Jednak swoje prawdziwe narodziny stacja zawdzięcza Włodzimierzowi Sokorskiemu. Właśnie on, jako prezes powołanego w 1960 r. Komitetu ds. Radia i Telewizji, namówił biuro polityczne PZPR, by wydało decyzję o powstaniu Programu III. Trójka miała być wentylem przygotowanym przez władzę, konkurencją dla „dywersyjnych” rozgłośni zachodnich. Adresowano go do studentów i młodej inteligencji. Radio dla elit Trójka była pomyślana jako „artystyczno-rozrywkowy program literacko-muzyczny”. Początkowo był to program elitarny, skierowany do słuchaczy bardziej wyrobionych pod względem muzycznym i literackim. Znalazło się w nim wiele pozycji awangardowych i trudniejszych, np.: piosenka nowoczesna i współczesne słuchowiska, przeważnie rozrywkowe. W 1970 r. w Trójce powstała odrębna Redakcja Rozrywki pod kierownictwem Jacka Janczarskiego, który rok później uruchomił „ITR – Ilustrowany Tygodnik Rozrywkowy”. W jego ramach Jonasz Kofta ze Stefanem Friedmannem prowadzili „Dialogi na cztery nogi”, ze swoimi tekstami pojawiali się Ryszard Marek Groński i Jan Tadeusz Stanisławski, czasami Krystyna Sienkiewicz. Gdy w 1974 r. „ITR” upadł pod zarzutem elitarności, na antenie Trójki pojawił się „Ilustrowany Magazyn Autorski”. Potem powstało „60 minut na godzinę” Marcina Wolskiego i Jacka Fedorowicza. Licznych zwolenników zdobyło też „Studio 202”. Wszystkie te magazyny kształtowały inteligentną odmianę poczucia humoru, a dowcipy powtarzała cała Polska. Jak na tamte czasy rewolucyjne były też nadawana muzyka i sposób prowadzenia. W Trójce po raz pierwszy zaczęto puszczać rock’n’rolla, prowadzący stwarzali atmosferę prywatności i nieoficjalności, audycje były bliskim towarzyszem człowieka przy odbiorniku. Prezenter był kolegą, żywym człowiekiem opowiadającym o czymś, a nie wygłaszającym tekst. Dzięki takim ludziom mikrofonu jak: Korneliusz Pacuda, Marek Gaszyński, Witold Pograniczny, Jerzy Kordowicz i Wojciech Mann słuchacze stykali się z nagraniami z Zachodu. Oddzielne audycje mogli znaleźć fani country czy jazzu. Audycje muzyczne, często nagrywane w polskich domach na taśmach magnetofonowych, szybko stały się atutem programu. W 1969 r. w eterze zagościła jedna z najbardziej znanych aż do dziś: „Mini-Max, czyli minimum słów, maksimum muzyki” Piotra Kaczkowskiego. – Zaczynałem, gdy miałem 17 lat – wspomina Kaczkowski. – Program III zawsze był pełen zapaleńców. To mnie bardzo urzekało. Do dziś w pracy towarzyszy mi trema. Ostatnio montowałem wywiad z Lou Reedem i ręce mi drżały, żeby wszystko dobrze wypadło. Tremę ma się zawsze. Im większe wyzwanie przede mną, tym jest większą. Czuje się wtedy jak aktor przed premierą. Tylko że w radiu ta premiera jest za każdym razem, gdy mam audycję. Kontakt ze słuchaczem Władze pozwalały Trójce na wiele, długo patrzyły przez palce na to, co się dzieje w budynku odziedziczonym po przedwojennym Państwowym Urzędzie Wychowania Fizycznego i Przysposobienia Obronnego. Jan Mietkowski, współautor koncepcji Trójki i jej dyrektor przez sześć lat, zwykł mawiać: „Dlaczego Trójka jest tolerowana? Bo nasi towarzysze zajęci są telewizją i w radiu słuchają tylko porannych wiadomości”. W 1974 r. na antenie pojawiła się jedna ze sztandarowych audycji: „Zapraszamy do Trójki”. Wymyślił ją po powrocie z Francji Andrzej Woyciechowski, późniejszy twórca Radia Zet. Po raz pierwszy w Polsce słuchacze mogli dzwonić do programu, a ich wypowiedzi były puszczane na antenie na żywo. Taki kontakt ze słuchaczami stał się zresztą cechą charakterystyczną Trójki. Odbiorcy decydują o zestawieniu „Listy przebojów Trójki”, biorą udział w konkursach, np. „Srebrne Usta”. Mogą również dzwonić i zadawać pytania gościom. Koszulki czy kubki z logo programu zawsze były na wagę

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 11/2003, 2003

Kategorie: Media