Trudno w Suazi pozostać dziewicą

Trudno w Suazi pozostać dziewicą

Jeszcze się nie zdarzyło, by któraś dziewczyna odmówiła po wybraniu przez króla. To jest jak magnetyczny błysk (…) Jest rok 1997. Lecę do Suazi z nadzieją na udany rekonesans. Przede wszystkim zależy mi na tym, by król zgodził się zostać bohaterem mojego filmu. Chciałbym spędzić trochę czasu na królewskim dworze i poobserwować relacje między władcą a poddanymi. (…) Nie ma wątpliwości, że już wkrótce przez dwa tygodnie będziemy z kamerą towarzyszyć królowi od rana do wieczora, obserwując jego życie i relacje z poddanymi. Dogadujemy termin: przełom sierpnia i września. Odbywa się wtedy doroczna uroczystość Tańca Trzcin, najważniejsza w Suazi i niezwykle widowiskowa. Ma być zasadniczym elementem filmu. Wiele o tej uroczystości czytałem. Wiem, że biorą w niej udział tysiące młodych kobiet z całego kraju, zwożonych ciężarówkami przez ludzi króla na porośnięte trawą pole-plac przed pałacem w Lobambie. Taniec Trzcin przebiega zgodnie z odwiecznym rytuałem. Kulminacyjnym momentem jest ścięcie trzcin przez dziewczyny i złożenie ich w hołdzie królowej matce. Pochodzi ona z ludu i została wybrana przed laty przez ojca Mswatiego III jako ta, która miała urodzić królowi następcę tronu. Trzciny zostaną potem wykorzystane na nowe ogrodzenie wokół jej pałacu. Ma ono przetrwać do następnego roku, do kolejnego Tańca Trzcin. Ale trzcina to nie tylko budulec, to jednocześnie symbol. Symbol świeżości. Dziewczyny biorące udział w uroczystości powinny być tak samo świeże, nietknięte jak owe trzciny. Dziewice. Uroczystość ma też aspekt pragmatyczny: jest niczym przegląd „kadr”. Panuje powszechna opinia, że podczas Tańca Trzcin król dokonuje wyboru nowej żony, w kraju istnieje bowiem usankcjonowana prawem poligamia. (…) Jakie są dziewczyny w królestwie? O czym marzą? Ponieważ chcę w swoim filmie opowiadać o królu i jego kolejnych żonach, jestem ciekaw: co też tutejsze nastolatki o nim myślą? I co w ogóle myślą? Jak jednak mam znaleźć z nimi wspólny język, a tym bardziej: jak nakłonić je do szczerości? Wymyślam, żeby napisały o tym wypracowania. Jadę ze znajomym dziennikarzem do jednego z tamtejszych liceów i proszę, by nauczyciele zadali uczennicom taki właśnie temat pracy. (…) Siła tradycji Przystępując do kręcenia „Tańca trzcin”, miałem już ogromną wiedzę na temat Suazi. Przeczytałem chyba wszystko, co napisano o tym kraju, jeszcze w Warszawie śledziłem aktualne informacje. Będąc na miejscu, czytałem lokalną prasę. To paradoksalne, ale odniosłem wrażenie, że sami Suazyjczycy nie przejmują się faktem, iż mają tak wiele zachorowań na AIDS. Liczba artykułów bagatelizujących ten problem szła w dziesiątki. Tym bardziej starałem się więc dowiedzieć, co o tradycji w kontekście AIDS myślą nastolatki. Wracam do szkoły, której uczennice pisały na moją prośbę wypracowania, zdecydowany porozmawiać z autorkami najciekawszych tekstów. Jedna z nich, 17-letnia Hlobsile, wydaje mi się sprytniejsza od innych. W wypracowaniu wyznała, że marzy o wydaniu się… za króla Mswatiego III. Prosimy, by pojechała z nami na zdjęcia. Dziewczyna sprawia nam niespodziankę. Przyprowadza ze sobą trzy koleżanki. – To moje przyjaciółki: Tenele, Cugu i Lungile – przedstawia je. (…) Jak skłonić je do rozmowy na tematy intymne? Czy w ogóle może mi się to udać? Istnieje między nami kilka barier: dzieli nas nie tylko kolor skóry, wiek i płeć, ale i język. (…) Zabieramy nastolatki do parku narodowego, gdzie zwierzęta żyją w naturalnych warunkach. Chcę, by dziewczyny mogły swobodnie porozmawiać o wszystkim – również o mężczyznach i swoich intymnych sekretach – w naturalnym krajobrazie (…). Postanawiam, że będę dziewczynom podrzucał tematy do rozmowy po angielsku, a one będą mówiły między sobą w siswati. Niechcący okazuje się to całkiem sprytnym trikiem. Obok nich nie ma nikogo z Suazi, a one doskonale wiedzą, że my, Polacy, kompletnie nie rozumiemy ich języka. Atmosfera jest luźna, dziewczyny czują się swobodnie. Podśmiewają się z nas, dowcipkują, o czym dowiadujemy się dopiero wtedy, gdy zatrudniam tłumaczkę. (…) Dialogi są zabawne. – Naprawdę nie ma lepszej rzeczy na świecie, niż być żoną króla – mówi Hlobsile. – Co ty mówisz, Hlobsile! – oponuje jej przyjaciółka. – Wcale nie jest dobrze być żoną króla, bo nie pozwalają ci odwiedzać rodziny, krewnych ani miejsc, które cię interesują. Masz przykazane, żeby cały czas siedzieć w królewskiej rezydencji. Kolejnej nie podoba się,

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 11/2017, 2017

Kategorie: Obserwacje