Byłem i jestem za zrównoważonym rozwojem, za nowoczesnym przemysłem i za stopniowym przechodzeniem gospodarki energetycznej na OZE Nie wdając się w omawianie skomplikowanego stanu politycznego Europy po I wojnie światowej, gdzie na niewielkiej przestrzeni istniało kilkadziesiąt państw o zróżnicowanym poziomie rozwoju, rządzonych autorytarnie, oraz kilka dominujących mocarstw, należy stwierdzić, że stanowiło to doskonały grunt dla rozwoju nacjonalizmów. I konfliktogenny potencjał wybuchowy, który mógł w każdej chwili, pod byle jakim pozorem, eksplodować agresją. Tak też się stało. Oczywiście w podtekście większości tych sporów były kwestie bytowe. Jedne państwa dysponowały wtedy surowcami, drugie – techniką, jeszcze inne – nadmiarem ludzi. Nie będę szczegółowo interpretować historycznych przyczyn wybuchu II wojny światowej. Faktem jest, że po jej zakończeniu przywódcy Francji, chcąc uniknąć powtórki z historii, zaczęli wciągać Niemcy we wspólną strefę gospodarczą, która później rozrosła się o nowe kraje, tworząc Unię Europejską. 1 maja 2004 r. Polska stała się kolejnym członkiem Unii, liczącej obecnie – po akcesji Bułgarii, Rumunii i Chorwacji i wciąż jeszcze z Wielką Brytanią – 28 państw. Razem tworzą one jednolity rynek europejski chroniony wspólnymi granicami celnymi przed krajami trzecimi. Rynek ten cechują cztery swobody: przepływu osób, przepływu towarów, świadczenia usług oraz przepływu kapitału, a także niejako piąta – przepływu szeroko rozumianej informacji. Taki stan rzeczy uruchamia wielkie rezerwy dla wspólnego, dynamicznego rozwoju tych obszarów. Akcesja danego państwa do Unii musi się wiązać z rezygnacją tego kraju z części jego suwerenności na rzecz Wspólnoty. Pozwala to w drodze demokratycznych ustaleń uzyskać wewnętrzny (unijny) konsensus w wielu kwestiach będących wcześniej, a nawet po akcesji, w wyłącznej kompetencji państw wchodzących w skład Wspólnoty. Harmonijne funkcjonowanie wspólnego rynku wymaga spójnych norm oraz zsynchronizowanego prawa unijnego. Dotyczy to nie tylko prawa gospodarczego, ale i wielu jego gałęzi, np. prawa pracy czy prawa karnego, bo przecież ludzie na rynku pracy mogą swobodnie się przemieszczać. Proces opracowywania jednolitych norm prawnych dotyczących funkcjonowania wspólnego rynku zwiększa integrację europejską, która powoli prowadzi również do realnej integracji społecznej. Zachodzi ona jednak niezwykle wolno. Mamy przecież do czynienia z państwami członkowskimi różniącymi się poziomem rozwoju społecznego. A rozwiązywanie podstawowych problemów społecznych pozostawione zostało państwom członkowskim. Fundusze spójności mają na celu załagodzenie tych różnic, ale to wymaga czasu. Procesy integracyjne głównie z tego powodu mogą więc być opóźniane lub nawet okresowo wyhamowywane. Pozostają one jednak podstawowym sposobem dalszego, zrównoważonego i pokojowego rozwoju Europy. Praca w komisjach Parlamentu Europejskiego Moja działalność na forum Parlamentu Europejskiego rozpoczęła się w 2004 r. Ze względu na przygotowanie zawodowe (jestem profesorem nauk technicznych) przez całe trzy kadencje byłem pełnym członkiem parlamentarnej Komisji ds. Przemysłu, Badań Naukowych i Energii (ITRE) oraz zastępcą członka Komisji ds. Ochrony Środowiska Naturalnego, Zdrowia Publicznego i Bezpieczeństwa Żywności (ENVI). Prawo unijne (regulacje w formie dyrektyw, decyzji i rozporządzeń) przygotowywane jest najpierw w formie wniosków przez Komisję Europejską, następnie wnioski te są przesyłane do kompetentnych komisji europarlamentu. Tam wyznaczani są posłowie sprawozdawcy i ich zastępcy (tzw. kontrsprawozdawcy lub inaczej sprawozdawcy cienie) w poszczególnych grupach politycznych. Sprawozdawcy przygotowują własne projekty raportów, a kontrsprawozdawcy po ich przedstawieniu opracowują swoje projekty opinii do projektów raportów. Posłowie zasiadający w poszczególnych komisjach, a także posłowie zastępcy, mogą złożyć do nich swoje poprawki. Te z kolei, po przetłumaczeniu na 24 oficjalne języki, są przyjmowane (lub odrzucane) w głosowaniach na posiedzeniach merytorycznych komisji. W pierwszej mojej kadencji w europarlamencie (szósta kadencja PE, lata 2004-2009) walnie przyczyniłem się do odrzucenia w II czytaniu rezolucji legislacyjnej PE w sprawie wspólnego stanowiska Rady mającego na celu przyjęcie dyrektywy PE i Rady dotyczącej zdolności patentowej wynalazków dokonywanych za pomocą komputera. Jej przyjęcie oznaczałoby, że prawa autorskie, tj. opracowywanie programów komputerowych, a nawet wzorów matematycznych oraz algorytmów, zyskałyby status prawa patentowego w sensie gospodarczym. Rezolucja ta na wniosek posła Michela Rocarda (byłego premiera Francji) została zgodnie z mym stanowiskiem odrzucona. W swojej działalności w tym okresie koncentrowałem się głównie na problematyce badawczej oraz kształtowaniu