Polski Szczecin nie wziął się znikąd. Mógł być wciąż niemiecki
Polski Szczecin nie wziął się znikąd; można rzec, że przypadł Polsce z nadania historii. Ale ją ktoś kształtował. Szczecin mógł być wciąż niemiecki. Już samo ustalenie granicy polsko-niemieckiej na Odrze i Nysie było zuchwalstwem historii. Jeszcze rok wcześniej, w maju 1944 r., nikt ważny o tym nie myślał. Granica miała być oparta na Odrze. I tyle. Potem te wizje nabierały kształtów. Dodano więc, że na Odrze i Nysie Łużyckiej (a nie Nysie Kłodzkiej).
No i Szczecin. To było kolejne zuchwalstwo, bo miasto leżało przecież po zachodniej stronie rzeki.
Jak to się stało?
Za wszystkim stoją ludzie. W II RP był to powiązany z obozem narodowym Polski Związek Zachodni – tam trwały prace i analizy (bezsensowne, wydawałoby się) tłumaczące konieczność wytyczenia granicy na Odrze i Nysie, by zapewnić Polsce bezpieczeństwo i samodzielność gospodarczą. W tej grupie był również Piotr Zaremba, urodzony w Heidelbergu syn Niemki i urzędnika carskiego. W czasie I wojny światowej jego ojciec przeszedł z armii carskiej do oddziałów gen. Hallera. A on? Od urodzenia mówiący po polsku, niemiecku i rosyjsku, wyrósł na polskiego patriotę, zafascynowanego tzw. myślą zachodnią.
Wojnę przeżył w Poznaniu. I już w marcu 1945 r. pojechał do Warszawy, gdzie zgłosił się do Biura Ziem Zachodnich przy Rządzie Tymczasowym z wykładem na temat powojennego zagospodarowania Szczecina. Parę dni później został mianowany delegatem Rządu Tymczasowego na rejon Pomorza Zachodniego, a w kwietniu wyznaczono go na przyszłego prezydenta Szczecina.
Bo miał na tę funkcję, jak to się mówi, papiery. I ją chciał.
Drugim aktorem gry o Szczecin i Ziemie Zachodnie byli polscy komuniści. Choć bardziej pasowałoby powiedzieć: ich część, reprezentowana przez Władysława Gomułkę. Przedwojenna KPP w sporze polsko-niemieckim o Śląsk stała po stronie niemieckiej. O ekspansji Polski na zachód nawet tam nie myślano. Ale dla PPR Ziemie Zachodnie to był cel polityczny, nie tylko możliwość zdobycia w polskim społeczeństwie mandatu na rekompensatę za Lwów i Wilno, ale i szansa – chwycił się jej najmocniej Gomułka – na rozładowanie przeludnienia polskiej wsi, na nową Polskę.
Oto sojusz dwóch nurtów – komunistów, jego ludowej części, i narodowców, marzących o piastowskich granicach na zachodzie. Działacze Polskiego Związku Zachodniego dysponowali opracowaniami, materiałami uzasadniającymi potrzebę granicy na Odrze i Nysie. Komuniści – mieli siłę. Mogli liczyć na poparcie Stalina.
To trzeci aktor. Najważniejszy. Stalin zadecydował o kształcie polskiej granicy zachodniej. Ale musimy też pamiętać, że jego koncepcje dotyczące tej granicy wielokrotnie się zmieniały. Wpływały na to różne czynniki – dokumenty, które docierały na jego biurko, kalkulacje polityczne, memoranda, dyskusje. Także z polskimi komunistami, którzy regularnie, co najmniej raz w miesiącu, byli przyjmowani na Kremlu.
Jeszcze w styczniu 1944 r. Polska w planach Moskwy widniała w kształcie poszerzonego
r.walenciak@tygodnikprzeglad.pl










