Tusk traci grunt

Tusk traci grunt

O dymisji min. Zbigniewa Ćwiąkalskiego media, które żywią się tylko bieżącymi skandalami i spektakularnymi newsami, już zapomniały. To dobry moment, aby przyjrzeć się bliżej logice działań i decyzji premiera Tuska. Choć PO nie jest moją bajką polityczną, potrafię odróżnić w tym towarzystwie umysły bardziej otwarte od cwaniakowatych ślizgaczy, którzy niewiele mają do powiedzenia i nie bardzo wierzą w to, co mówią. Z prostego powodu – tych pierwszych jest mniej i wyróżniają się na bezbarwnym tle osobników, którzy niewiele potrafią poza startowaniem w wyborach. Tym drugim, kiedy wypadną z obiegu partyjnego, zazwyczaj brakuje pomysłu, jak uczciwie zarobić na życie. Nie wnikając w szczegółowe analizy merytoryczne, należy stwierdzić, iż min. Ćwiąkalski wyrastał ponad przeciętność swojego zaplecza politycznego. I z pewnością nie został zdymisjonowany za brak kompetencji, ale za pewność siebie i niezależność w wygłaszaniu opinii. Partyjny dwór Tuska nie mógł tego spokojnie znosić i wykorzystał zdarzenie w więzieniu do szybkiego załatwienia sprawy. Dymisja ministra sprawiedliwości była typową akcją marketingowo-medialną, która miała pokazać zdecydowanie i siłę premiera. Pokazała coś zupełnie odwrotnego: słabość premiera Tuska i schlebianie oczekiwaniom wirtualnego tłumu siedzącego przed telewizorami. Procenty w sondażach i wizerunek pozornego twardziela, który kontroluje sytuację, zwyciężyły nad chłodną analizą i stanowczością polityczną.

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji "Przeglądu", która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.
Wydanie: 05/2009, 2009

Kategorie: Felietony, Piotr Żuk
Tagi: Piotr Żuk