Prof. Zbigniew Marciniak, wiceminister nauki i szkolnictwa wyższego, polemizuje z prof. Darią Nałęcz, rektor Uczelni Łazarskiego Z dużym zainteresowaniem przeczytałem wywiad z prof. Darią Nałęcz – rektorem dobrej uczelni niepublicznej, znanej z bardzo interesujących inicjatyw badawczych oraz dydaktycznych („P” nr 8). Pierwsza refleksja, jaką miałem po zakończeniu lektury wywiadu, była dość zaskakująca. Choć jesteśmy z panią profesor niemal w pełni zgodni co do celów, jakie należy zrealizować, aby zmodernizować nasz system szkolnictwa wyższego, w tak różny sposób odczytujemy zapisy noweli – zestaw proponowanych rozwiązań legislacyjnych, który, moim zdaniem, jest logicznie spójny, realistyczny i najkrótszą drogą prowadzi do osiągnięcia owych celów, został przez panią profesor odczytany jako dzieło przypadkowe i chaotyczne. Jak to możliwe? Dzieła chaotyczne charakteryzują się tym, że nie mają myśli przewodniej. Pani profesor sugeruje, że dobrą myśl przewodnią mieliśmy w zasięgu ręki – dysponujemy aż dwoma projektami strategii rozwoju szkolnictwa wyższego. Uważna lektura obu tych dokumentów pozwala dostrzec, że w najpilniejszych kwestiach proponują bardzo podobne rozwiązania – i te niemal w komplecie zostały przekształcone w zapisy noweli prawa o szkolnictwie wyższym. Natomiast pozostałe propozycje rozwiązań można albo wdrażać od ręki na drodze administracyjnej, albo zaczekać na pozytywne skutki pierwszej fazy reform i wdrożyć je z wykorzystaniem pozytywnych konsekwencji wprowadzonych zmian. Wiele oczywiście zależy od samych uczelni i stopnia wykorzystania przez nie możliwości, które stwarza reforma. W sytuacji znacznego zwiększenia swobody projektowania procesu kształcenia w wyniku likwidacji sztywnej, ustalonej przez ministra listy kierunków studiów, przekazania niezależnym organom złożonym z uczonych (Narodowemu Centrum Nauki i Narodowemu Centrum Badań i Rozwoju) decyzji dotyczących dystrybucji środków na najlepsze badania, silnych zachęt do podejmowania współdziałania z przemysłem na rzecz innowacyjnej gospodarki i wspierania najlepszych centrów badawczych (Krajowych Naukowych Ośrodków Wiodących) znacznym zastrzykiem środków do swobodnego wykorzystania – bardzo nieprzekonująco brzmi zarzut, że zaprojektowany system będzie „zabijał ludzką inicjatywę”. Wprost przeciwnie, cały zaprojektowany system zmian odwołuje się do twórczej postawy uczelni i pracujących w nich uczonych. Warto dodać, że powyższym zmianom towarzyszy istotne zwiększenie strumienia środków na prowadzenie badań. Wystarczy powiedzieć, że budżet nauki w porównaniu z rokiem 2007 zwiększył się w 2010 r. o 2 mld zł, a do 2013 r. na inwestycje i projekty badawcze przeznaczymy ponad 16 mld zł – 14,5 mld już zakontraktowano. Wspomniany przez prof. Darię Nałęcz Narodowy Program Rozwoju Humanistyki, stworzony przez Ministerstwo Nauki z troski o harmonijny rozwój wszystkich ważnych obszarów wiedzy, również dobrze odegra swoją rolę, a wraz z jego rozwojem i zainteresowaniem uczonych wzrastać będą środki na jego realizację. Bardzo istotne jest poważne potraktowanie efektów kształcenia. Przy niezwykle zróżnicowanych pod względem uzdolnień rocznikach studentów, co jest pochodną masowości kształcenia, instytucjonalna świadomość tego, czego potrafimy nauczyć studentów, staje się sprawą kluczową i – co bardzo ważne – nie wynika automatycznie z analizy procesu kształcenia. Uczelnia jest miejscem, gdzie student ma się czegoś nauczyć, a nie jedynie próbować się uczyć. Tylko w sytuacji kompletnego abstrahowania od tej ważnej kwestii można stawiać tezy w stylu podtytułu wywiadu: „Opłaca się mieć więcej studentów, nawet wtedy, gdy niewiele umieją”. Poważne zajęcie się tą sprawą przyniesie innowacje dydaktyczne, o które słusznie upomina się pani profesor, krytycznie porównując sposób nauczania na uczelniach polskich i zagranicznych. W pełni zgadzam się z diagnozą, że student zbyt wiele czasu pasywnie spędza na wykładach, „aż brakuje mu czasu na myślenie”. Nowe prawo powierza uczelni tworzenie procesu kształcenia i wybór najskuteczniejszych form zajęć dydaktycznych. Warto dodać, że ten kierunek zmian uzyskał bardzo silne wsparcie ze strony Parlamentu Studentów RP. Uważam, że uczelnia, która w tak autonomiczny sposób zaprojektuje proces kształcenia swoich studentów, zasługuje na to, by dyplomy wieńczące ten proces oznaczone były jej godłem. Wreszcie kwestia finansowania szkół niepublicznych podniesiona w wywiadzie z panią prof. Nałęcz. Warto przy tej okazji przytoczyć konkretne liczby i fakty, wskazujące na równorzędne znaczenie sektora uczelni niepublicznych w obecnym mieszanym systemie studiów w Polsce. Równość szans uczelni
Tagi:
zbigniew Marciniak









