Tajemnicza śmierć małego Josepha ujawniła podziały i lęki w społeczeństwie Niemiec “Neonaziści utopili dziecko. W biały dzień, na basenie. Nikt nie pomógł i całe miasto milczało”, ogłosił na pierwszej stronie bulwarowy dziennik “Bild”, największa gazeta Niemiec. Skandal, który natychmiast wybuchł, zaszokował społeczeństwo. Media i politycy wyrażali swe najwyższe oburzenie, domagając się surowych kar dla sprawców. 25 listopada berliński “Der Tagesspiegel” napisał: “Nie chce się żyć w kraju, w którym sześcioletni chłopiec może zostać zamordowany przez kierujących się motywami politycznymi zbrodniarzy tylko dlatego, że stojący obok ludzie nie interweniują”. W dwa dni później okazało się jednak, że zeznania świadków nie są wiarygodne, zaś 6-letni Joseph Abdulla, który przed trzema laty został wyłowiony martwy z basenu w Sebnitz, małym mieście we wschodniej Saksonii, być może padł ofiarą zwykłego wypadku. Politycy, którzy uprzednio rzucali gromy na neonazistów, błyskawicznie zmienili front i zaczęli piętnować zbyt łatwowierne media. “Sebnitz zostało poddane publicznej egzekucji” stwierdził premier Saksonii, Kurt Biedenkopf. Dramat rozegrał się 13 czerwca 1997 r. W ten upalny dzień około 100 dorosłych i dzieci szukało ochłody w wodach pływalni Dr Petzold Bad, reklamującej się jako “najpiękniejsza w całej Saksonii”. 200 innych osób wygrzewało się na łąkach wokół basenu. O godz. 14.23 bilety wstępu kupuje 12-letnia Diana Abdulla, córka aptekarzy, która przyszła ze swym bratem, małym Josephem, i Benem, szkolnym kolegą. Dziewczynka zajęta rozmową z przyjacielem przez 15 min. nie pilnuje brata. Joseph nie umie pływać i chlapie się w płytkiej, dziecinnej części basenu. O godz. 15 trzej nastolatkowie dostrzegają malca, który unosi się 10 cm pod powierzchnią wody, jakby nurkował. Tylko że długo, bardzo długo nie wypływa. W kilka minut później już wyje syrena karetki pogotowia. Diana uderza pięściami w martwe ciało brata, krzyczy: “Joseph, obudź się, Joseph!”. Próby sztucznego oddychania zawodzą. W szpitalu lekarze podają chłopcu sześć ampułek adrenaliny, stosują elektrowstrząsy, by pobudzić do pracy serce – wszystko na próżno. Śledztwo prowadzi nadkomisarz policji kryminalnej z Pirny, funkcjonariusz wyjątkowo leniwy, który później, z powodu innych zaniedbań, zostanie zawieszony w pełnieniu obowiązków. Nadkomisarz nie przesłuchuje kluczowych świadków, w tym siostry ofiary i właściciela kiosku z frytkami. A przecież wkrótce po tragedii w Sebnitz krążą już uporczywe pogłoski, że Joseph został “przytopiony” przez inne dzieci. Śledztwo zostaje “umorzone z powodu braku przestępstwa”. Prokurator w Pirnie nakazuje jednak przeprowadzenie sekcji zwłok. Lekarze zauważają sine plamy na plecach i prawym uchu zmarłego. Mogą to być ślady uderzeń, ale także plamy pośmiertne. Autopsja zostaje dokonana powierzchownie – lekarze nie badają krwi ani serca zmarłego. W raporcie specjaliści stwierdzają, że autopsja “nie pozwala na wykluczenie lub potwierdzenie utopienia przez osoby trzecie”. 27 października 1997 r. rodzina Abdulla składa do prokuratury doniesienie o “popełnieniu zabójstwa na szkodę dziecka – Josepha”. Do Renate Kaltenberg-Abdulla, matki chłopca, zgłosiła się nieco wcześniej pewna mieszkanka Sebnitz, która twierdziła, że Joseph został zamordowany przez neonazistów. Skinów podjudziła jakoby 17-letnia Uta Schneider, córka właścicieli konkurencyjnej apteki “Pod Jeleniem”. Kobieta podaje nazwiska zabójców i świadków przestępstwa. Renate Kaltenberg natychmiast przyjmuje tę wersję. W Sebnitz czuje się podwójnie obco, jako Niemka z Zachodu i żona Irakijczyka. Renate poślubiła Saada Abdullę podczas studiów w Marburgu. Oboje prowadzili aptekę w Grävenwiesbach w Taunus, postanowili jednak przenieść się na tereny byłej NRD, w nadziei, że interesy pójdą lepiej. Sebnitz ze swymi wąskimi uliczkami i pięknymi domami z pruskiego muru wydawało się miejscem idealnym. W miasteczku były już jednak dwie apteki, których właściciele nie chcą konkurencji. Mieszkańcy nie lubią zaś cudzoziemców i “Zachodniaczków”. Sprzedający w Center-Apotheke Saad Abdulla często słyszy: “Naucz się najpierw po niemiecku”. Ludzie opowiadają, że “Arab wydaje fałszywe lekarstwa, bo nie umie przeczytać recept”. Rówieśnicy wyśmiewają nieśmiałego Josepha jako “Abdullacha z apteki”. W okolicy działa grupa szowinistycznych radykałów, Skinheadzi z Saskiej Szwajcarii (SSS), gromadząca potajemnie materiały wybuchowe. 1 stycznia 1997 r. jej bojówkarze skatowali dwóch bezdomnych łańcuchami od rowerów. W okręgu
Tagi:
Krzysztof Kęciek









