Upupić Tuwima!

Upupić Tuwima!

Jest fajnie, jarmarcznie, współcześnie – w duchu kultury masowej. Tylko wielka poezja patrona roku gdzieś się zgubiła Miał Tuwim wrócić w chwale. Z wesołością w czubie i w piętach, z przemodlenia, z przeomdlenia senny, któremu „drzewia pełni pszczelą”, a on sam wznosi modlitwę: „Niech prawo zawsze prawo znaczy, a sprawiedliwość – sprawiedliwość”. Mieliśmy z szacunkiem i sympatią witać jego samego, jak również otaczającą go świtę w składzie wymiennym, np. strasznych mieszczan widzących wszystko oddzielnie, dziewczynę z pokoiku na Hożej, ślusarza z holajzą, żeby lochbajtel krypować, a za nimi spóźnionego słowika. Dlaczego? Bo rok 2013 Sejm RP ustanowił Rokiem Juliana Tuwima (jak również Witolda Lutosławskiego oraz chemika Jana Czochralskiego). No i się zaczęło. Zgroza! – zagrzmiały zdrowe siły narodu, m.in. na swoich niezależnych portalach. Wszak 150 lat temu wybuchło powstanie styczniowe, naszym obowiązkiem było zatem uczczenie zrywu romantycznych przodków w czamarach i konfederatkach. Ale rządzącej większości nie po drodze z tymi, którzy wolność ojczyzny postawili ponad możliwością ułożenia sobie życia w Priwislanskim Kraju. Każe więc czcić uczestnika komunistycznych wieców w Nowym Jorku i sługę władzy ludowej. Do tego jeszcze Żyda. Boimy się go? Sejm w uchwale z 7 grudnia 2012 r. zapisał: „Obie rocznice (100 lat od debiutu literackiego oraz 60 od śmierci – przyp. M.K.) stanowią okazję do oddania hołdu wielkiemu poecie, który kształtował język, wyobraźnię i społeczną wrażliwość wielu pokoleń Polaków (…). Poezja Juliana Tuwima jest jedną z najważniejszych w XX wieku propozycji uprawiania sztuki słowa”. I Rok się rozpoczął. Publicznie, radośnie, głośno: przy ławeczce Tuwima w Łodzi rozdawano okolicznościową jednodniówkę z tekstem debiutanckiego wiersza („Prośba”), a zespół muzyczny prezentował Tuwimowe utwory w wersji rockowej. Później łódzkie ulice przemierzał tramwaj z rocznicowymi nalepkami, plastycy tworzyli i tworzą murale, upiększają zaniedbane skrzynki rozdzielcze w rodzinnym mieście poety wizerunkami kamienic, w których mieszkał lub o których pisał. W lipcu przy Piotrkowskiej stanęło dziesięć tymczasowych, mobilnych pom­ników Tuwima, w dniu jego urodzin z Łodzi do Warszawy wyruszył kolorowy pociąg z artystami. Są liczne konkursy recytatorskie, ortograficzne bądź twórcze (np. komponowanie utworu opartego na melodyce i dynamice recytacji „Lokomotywy”), a łodzianie mogli zobaczyć okolicznościowy spektakl „Tuwim Julek – Para Buch” itd., itp. Jest fajnie, jarmarcznie, współcześnie – w duchu kultury masowej. Tylko wielka poezja patrona obchodów gdzieś się zgubiła. Owszem, trzeba docenić próbę przybliżenia Tuwima ludziom młodym – stąd się wzięły te kulturalne zadymy. Ale do czego one przybliżają? Pokazują jakąś literacką wartość? A może tylko oswajają z brzmieniem nazwiska? W swoim jubileuszowym roku Julian Tuwim właściwie jawi się jako twórca wyłącznie dla dzieci. „Lokomotywa” czy „Ptasie radio” stały się tematem licznych konferencji, warsztatów, zajęć z najmłodszymi czytelnikami. Tak, Tuwim był znakomitym twórcą literatury dziecięcej. Trzeba o tym pamiętać i przedstawiać jego wiersze kolejnym rocznikom maluchów, ale nie wolno Tuwima upupić! A właśnie to robimy. Boimy się go? Jako człowieka o złożonym życiorysie i skomplikowanej psychice? Albo jakichś jego spostrzeżeń i myśli? Jeśli w wierszu „Do prostego człowieka” krzyczał: wiedz, że to bujda, granda zwykła, gdy ci wołają: „Broń na ramię!”, że im gdzieś nafta z ziemi sikła i obrodziła dolarami; że coś im w bankach nie sztymuje, że gdzieś zwęszyli kasy pełne… – to może warto się zastanowić nad aktualnością tych słów? Chociażby w kontekście Iraku czy innego państwa, gdzie koniecznie trzeba zaprowadzać demokratyczny porządek, spozierając łakomie na tamtejsze surowce bądź atrakcyjne geopolitycznie położenie. A genialny artystycznie i myślowo „Bal w Operze”, uniwersalna drapieżna kpina z prymitywizmu pewnych siebie elit rządzących? Znakomite przedstawienie ideologizacji prasy, manipulacji, jakiej można dokonywać za pomocą mediów, obraz funkcjonowania państwa z dominującą rolą policji czy służb specjalnych, gdzie na tajniaka tajniak mruga, nawet ten wiszący na żyrandolu, i gdzie – aż prosi się dodać – wszędzie można dla bezpieczeństwa obywateli założyć podsłuch. Czy to błahostka tekstowa? Absolutną władzę mają tam „Złotą juchą ociekające, / Wrące szczurami i wszami pieniądze”. Czyżby naprawdę ten utwór się zdezaktualizował? Skoro gołym okiem

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 2013, 46/2013

Kategorie: Opinie